NUMER 12 (3) MAJ 2015 | "SPOŁEM"
BARBARA TRUCHAN | KASIA MATYJASZEWSKA
We współczesnym świecie, coraz częściej nastawionym na konsumpcję i przypadkowe relacje, zaczyna dominować egoizm, ceni się umiejętność zadbania o własne interesy. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego ludzie w różnym wieku podejmują się działań społecznych, do których nie są przymuszani i za które nie otrzymują żadnego wynagrodzenia. Pojawiają się głosy, że wolontariat psuje rynek, bo zabiera pracę wykwalifikowanym specjalistom, oraz – może nawet powszechniej – że wolontariusz to frajer, który tyra za darmo.
Wydaje mi się, że zbyt często zapomina się o tym, że wolontariat pod wieloma względami stanowi szansę. Zdobyte podczas wolontariatu doświadczenie może być doskonałym atutem w rozmowie o pracę, a podejmowanie się różnorodnych zajęć sprawia, że może wzrosnąć poziom poczucia własnej wartości. W wielu organizacjach stawia się na pracę w grupie – to wyrabia nawyk cierpliwości i uczy rozwiązywać sprawy sporne. Bywa, że wolontariusz początkowo wrzucony na głęboką wodę, zaczyna się w niej poruszać nie mniej sprawnie niż zawodowy pływak.
Warto jednak dostrzegać różnice między poszczególnymi formami wolontariatu. W niektórych bowiem zatraca się istotne dla takiej działalności poczucie misji i chęć niesienia dobra. Część wolontariuszy biorących udział w np. przygotowaniach festiwali muzycznych, przede wszystkim próbuje przebić się na rynek pracy i zdobyć tzw. kontakty, co ułatwiłoby karierę zawodową. Idea schodzi na drugi plan. Wolontariusz to jednak nie zawód – aspekt społeczny najłatwiej dostrzec w drobnych działaniach, za które nie dostaje się certyfikatów i tytułu „Najlepszego wolontariusza roku”. Może to być pomaganie dzieciom w świetlicy w odrabianiu pracy domowej, przygotowywanie jasełek dla osób przebywających w domach opieki społecznej czy spędzanie czasu z podopiecznymi domów dziecka. Pomaganie nie jest banalne, nawet jeśli ogranicza się do czuwania przy szpitalnym łóżku. Czasami, żeby być dobrym, wystarczy uśmiech…
W Polsce jakiś czas temu wydano książkę bloggerki Agnieszki Kalugi. W Zorkowni autorka opisuje swoje doświadczenia z wolontariatu w hospicjum. Dzieli się trudną codziennością, na którą nakładają się jej osobiste problemy. W tym wszystkim zachowuje dystans do negatywnych wydarzeń, a trudności nie zabierają jej nadziei na lepsze jutro. Mam wrażenie, że to właśnie tego uczy wolontariat – by się nie poddawać, nawet jeśli nie widać żadnych rezultatów.
Działania prospołeczne dają nam o wiele więcej niż można byłoby przypuszczać. Wprawdzie nierzadko jest trudno o bezinteresowność, bo relacje z innymi ludźmi coraz częściej przypominają umowę na zasadzie „ja ci to, a ty mi tamto”. Nie mogę się oprzeć jednak wrażeniu, że tak wiele zależy od ludzi, którzy nas otaczają – zapomina się nagminnie, że sukces nigdy nie jest osiągany w pojedynkę, bo nawet mistrz świata kiedyś korzystał z pomocy innych – rodzice kupili farby, a dziadek zapłacił czesne. Bycie wolontariuszem uczy nie tylko odpowiedzialności, lepszej organizacji czasu, ale także tego, że robienie rzeczy wspólnie ma sens.
Co więcej, dziś o wiele łatwiej przyłączyć się do działań prospołecznych. Naprzeciw wychodzi e-wolontariat. W Polsce istnieje od kilku lat portal www.e-wolontariat.pl, dostarczający niezbędnych informacji dla początkujących. E-wolontariusz to osoba, która działa społecznie, korzystając z nowych technologii, a podstawowymi jej narzędziami pracy są komputer i stałe łącze internetowe. Obecnie najwięcej zleceń skierowanych jest do grafików komputerowych, redaktorów, tłumaczy, informatyków czy też specjalistów ds. public relations. Paleta możliwości jest szeroka. Warto wspomnieć również o portalu www.ngo.pl, który gromadzi ogłoszenia dotyczących różnych form wolontariatu, w tym także tego internetowego. Stanowi pewnego rodzaju łącznik między stowarzyszeniami a wolontariuszami. W wolontariat zdalny mogą zaangażować się wszyscy, także osoby ograniczone ruchowo i te ceniące w większej mierze poczucie wolności. Czasem korzystam z tej formy, wykonując tłumaczenia dla organizacji pozarządowych. Zdecydowanie wolę jednak wolontariat w tradycyjnej formie, bo pozwala na interakcje z drugim człowiekiem i swobodniejszą wymianę myśli.
Nie istnieje żadna specjalna ścieżka, którą trzeba podążać, żeby zostać wolontariuszem. Tak naprawdę liczą się przede wszystkim intencje i otwarcie się na drugiego człowieka. Bo działanie razem ma znaczenie – wystarczy uśmiech, dobre słowo, przytulenie, a już podzieliliśmy się naszą iskrą dobra.
BARBARA TRUCHAN
Na co dzień studiuje filologię angielską, w wolnych chwilach próbuje rozgryźć, czym jest szczęście, marzy naiwnie jak dziecko.
KASIA MATYJASZEWSKA
Absolwentka Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie oraz Lubelskiej Szkoły Sztuki i Projektowania. Zajmuje się projektowaniem graficznym i ilustracją. W wolnych chwilach fotografuje neony, podróżuje po Europie.