NUMER 18 (3) CZERWIEC 2016 | "HERA, KOKA, HASZ..."
Narkotyki to silnie uzależniające środki psychoaktywne, przez co nie tylko są nielegalne, ale i napiętnowane społecznie. Jednak istnieje grupa, w której ich stosowanie nie wiąże się z powszechnym wykluczeniem i publiczną naganą, a jest nią środowisko artystów.
Skąd wzięła się wśród twórców sztuki tendencja do stosowania tego rodzaju używek? Odpowiedzi z pewnością jest wiele, z których nieoczywistą, a zarazem wiele wyjaśniającą, może być ta pochodząca z obszaru badań nad ludzkim mózgiem.
NARKOTYK – MÓZG
Co wpływa na łatwość uzależniania się od narkotyków? Jeśli zajrzymy pod czaszkę dowolnego człowieka, będziemy mogli wyszczególnić trzy podstawowe układy w jego fizycznym mózgu: układ nagrody, układ pobudzenia i układ kognitywny, odpowiedzialny za nasze funkcje poznawcze. Za regulację naszych zachowań, ale i poczucie przyjemności odpowiedzialne są substancje chemiczne należące do tzw. grupy opioidów. Zaliczamy do niej słynne hormony od „jedzenia czekolady”, czyli endorfiny, ale i morfinę, kodeinę czy wreszcie heroinę, a więc jedne z najbardziej uzależniających narkotyków. Tutaj leży klucz do ich sukcesu, a naszego problemu. Narkotyki wpływają bezpośrednio na ośrodek nagrody, silnie aktywując jego neurony. Stąd właśnie niezwykła, wręcz ekstatyczna przyjemność przeżywana podczas stanu odurzenia narkotykowego, która doprowadza do tego, że w pewnym momencie układ nagrody „wariuje” i potrzebuje nieustannego powielania tego doświadczenia. To właśnie jest przyczyną szybkości, celności i bezwzględności narkotyków.
W sensie reakcji naszego organizmu moglibyśmy porównać uniesienie narkotyczne z siłą doświadczeń przeżywanych podczas orgazmu, ponieważ seks jako taki również wiąże się z niezwykle silnym pobudzeniem układu nagrody. Jest on również pobudzany m.in. podczas opalania, jedzenia niektórych przypraw, śmiechu czy wysiłku fizycznego. Co ciekawe, jednym ze źródeł „chemicznego szczęścia” jest również przeżycie estetyczne związane tak z odbiorem, jak i tworzeniem sztuki.
MÓZG – ARTYSTA
Sztuka jest odpowiedzialna za rozwój tzw. uwagi poznawczej. Chodzi tu o zdolność do wybiórczego skupiania swojej uwagi na bodźcach intelektualnych przez okres, który pozwala zakodować i zapisać je w pamięci roboczej. Będąc koneserem sztuki, możemy poszerzyć swoje umiejętności koncentracji i odbierania poszczególnych elementów rzeczywistości. Potwierdzają to dwa niezależne badania. Pierwsze – statystyczne – pokazuje, że ludzie z wykształceniem artystycznym mają zwykle lepsze osiągnięcia akademickie. Drugie – neurologiczne – wskazuje, że mózgi plastyków różnią się od mózgów osób niezajmujących się działalnością artystyczną. Na korzyść tych pierwszych.
Do tego dochodzi neurologiczne spojrzenie na akt twórczy i zjawisko kreatywności. Badania przeprowadzane na raperach podczas hip-hopowego freestyle’u wskazują, że regulując się od dołu, mózg wytwarza w artyście wrażenie, że tworzy on z niczym nieskrępowanej woli. Dzieło jakby wypływa spoza jego świadomości, dając poczucie braku ograniczeń, zwykle nakładanych na siebie podczas racjonalnego myślenia.
Zatem sztuka to doznanie przyjemności, poszerzenia percepcji i braku skrępowania. Wszystko to, co w sposób chemiczny dają nam narkotyki. Przestaje dziwić, że od działalności artysty poszukującego twórczej aktywności tak blisko do stosowania środków psychoaktywnych.
ARTYSTA – NARKOTYK
Nie można sprowadzić nas do sieci neuronów i impulsów elektrycznych. W końcu sami neuronaukowcy coraz częściej mówią o umyśle osadzonym i ucieleśnionym w kulturze. W analizie konkretnego zjawiska nie do przecenienia jest wpływ środowiska i indywidualnych predyspozycji. Tak samo trudno nie zauważyć, że zwłaszcza w bohemach artystycznych stosowanie używek było rzeczą naturalną i w oczywisty sposób łączącą się ze sztuką. Wspomniana chęć głębszego poznania z pewnością nie jest jedynym źródłem stosunkowo częstej korelacji między działalnością artystyczną a uzależnieniem od narkotyków. Ważną rolę odgrywa również czynnik społecznego przyzwolenia i mit artysty narkomana, który z ciekawości sięga po różne środki psychoaktywne.
Osobowe przykłady narkotycznej twórczości można mnożyć praktycznie w nieskończoność. Philip K. Dick pod wpływem LSD był w stanie pobijać rekordy szybkości tworzenia, pisząc po 60 stron dziennie i wzbudzając zazdrość literatów wylewających siódme poty nad każdym zdaniem. Witkacy całą swoją twórczość oparł na wielkim eksperymencie z używkami najróżniejszej maści. Francuski Klub Haszyszystów w XIX w. skupiał znanych malarzy i poetów. Do grona zafascynowanych tym niebezpiecznym obiektem inspiracji można zaliczyć jeszcze Ernesta Hemingwaya, Trumana Capote’a, Jima Morrisona, Kurta Cobaina, Judy Garland i wielu, wielu innych. Muzy rzadko przemawiały racjonalnym „myślę więc jestem”, z kolei ostrzeżenia Wisławy Szymborskiej – „od sherry nogi czterry” czy „od cinzano konwulsje rano” – do dziś nie zyskują wielkiego posłuchu. Na używkach się tworzyło i o używkach także.
Odkrycie możliwości twórczych, jakie dają tego rodzaju wspomagacze, nie było zresztą dokonaniem współczesności. Początki sztuki można śmiało powiązać ze zjawiskiem szamanizmu i różnego rodzaju środkami halucynogennymi. Religie pierwotne bardzo często korzystały ze środków poszerzających zdolności poznawcze, a sztuka pełniła w nich rolę formy wyrażenia tego ponadnaturalnego doświadczenia. Zgodnie z opisami jest to doświadczenie kontaktu z transcendencją, łudząco podobne do doświadczenia mistycznego. Tym samym jedną z podstawowych przyczyn sięgania przez artystę po środki psychotropowe jest pragnienie wyjścia poza swoje codzienne możliwości. Znalezienie jak najlepszego źródła inspiracji, ale i pobudzenia się do pracy twórczej.
Narkotyki odpowiedzialne za zmiany naszej percepcji, poczucia świadomości, klasyfikowane są jako tzw. psychodeliki. Sama etymologia tego wyrazu kieruje nas na pierwotną intuicję na temat właściwości, jaką im przypisywano. Składa się on z połączenia greckich słów: psyche – dusza – i delein – objawiać. Opiera się to właśnie na przekonaniu, że środek ten pomoże odkryć nieużywane potencjały umysłu, co dla artysty jest wyjątkową szansą.
Jak się okazuje, rodzaj sztuki oraz wybór substancji nie pozostaje tu bez znaczenia. W końcu w całej swojej twórczości starał się to dogłębnie zbadać Witkacy. Zresztą nie był on jedyny. Znany amerykański performer Bryan Lewis Saunders prowadził eksperyment, w którym codziennie przyjmował innego rodzaju narkotyki i środki halucynogenne, po czym za każdym razem tworzył swój autoportret. Wynikiem tych działań jest imponujące zestaw najróżniejszych przedstawień samego twórcy. Tak samo jak różne jest samopoczucie po zażyciu określonych narkotyków, tak też różna jest powstająca na ich podstawie sztuka. W takim wypadku nie tylko sztuka kształtuje nasz mózg, ale i mózg sztukę, a wszystko tak naprawdę toczy się wokół naszego nastroju i odbioru rzeczywistości.
Analizując dzieła i pracę twórczą konkretnego artysty, nie można zapominać o jego indywidualnych doświadczeniach, wpływie wychowania, historii życia, aspiracjach i wreszcie celach artystycznych. Nie ma także żadnego sensu zastanawianie się, czy jakieś dzieło powstałoby bez wpływu narkotyków i czy twórczość danego artysty wyglądałaby tak samo, gdyby nie stosował on psychodelików. Nie do rozstrzygnięcia jest spór, czy więcej w związku artysta–narkotyki jest neurologii, kultury, psychologii, metafizyki czy autokreacji, lecz to w mózgu zaczyna się i uzależnienie, i miłość do sztuki.
MATEUSZ TOFILSKI
Jest już prawie absolwentem Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych z Katowic. Interesuje się przede wszystkim filozofią (szczególnie filozofią umysłu) i regionem, czyli Śląskiem. W czasie wolnym czyta, ogląda i spaceruje z psem.
EWA NOWAK
Absolwentka Liceum Plastycznego w Radomiu, UJK w Kielcach na kierunku Edukacja Artystyczna oraz Szkoły Projektowania Ubioru MUR we Wrocławiu. Chętnie imająca się wszelkich prac związanych z szeroko rozumianym pojęciem sztuki: od wykonywania ilustracji po „estetyczne” układanie w szafie ciuchów.