NUMER 26 (1) STYCZEŃ 2018 | "KULTURA (NIE)ZALEŻNA"
Jest po 23, leżę już. Obok mnie żona kończy przygotowywać warsztaty do swojej pracy. Miałem wolne i przez większość dnia czekałem na odzew Grupy (ustaliliśmy drugi deadline, który właśnie minął). Kiedy w końcu postanawiam zostawić to i obejrzeć coś na laptopie, telefon zaczyna dzwonić. Na wyświetlaczu „Ewa!” i już wiem, że czeka mnie kwadrans rozmowy.
Wstaję szybko, mijam wiecznie wkurzonego, polującego na mnie (na jedzenie) perskiego kota i przechodzę do pokoju obok. Ewa jest zmęczona, ale informuje, że warto w końcu otworzyć skrzynkę mailową, że wysłała. Ma kilka uwag, martwi się o to, jak wypadnie kilka spraw. Jednak czuję bijący entuzjazm i wręcz nieco zaczynam się go bać, bo tak bardzo wybiega poza bieżącą sprawę wywiadu, ale po chwili udziela się on i mnie. Kończymy rozmowę, otwieram swoje konto i widzę także odpowiedzi od reszty Grupy. Uff. Myślę, że możemy zaczynać.
POCZĄTKI
Ewa Maria Romaniak: Grupa artystyczna M37A powstała w 2015 roku. Pierwsza myśl założenia jej pojawiła się, kiedy mieszkałam w akademiku ASP na ulicy Kapelana podczas studiów na Akademii. W trakcie ostatnich dwóch lat wprowadziła się do mnie Paulina. Do pokoju nr 1 w tzw. Dzielnicy Brooklyn przychodziło wielu naszych znajomych i przyjaciół. Często pracowaliśmy wspólnie nad swoimi projektami, wspólnie jedliśmy, czasem robiliśmy wspólne konkursy. Zaglądali również znajomi spoza uczelni. Wszystko to w nieprawdopodobnej atmosferze. Była ciężka praca, rozmowy lekkie i poważne, dni radości i twórczych rozterek. Myślę, że to już wtedy się rozpoczęło. Kiedy w czerwcu 2015 roku zaraz po zamknięciu akademika przeprowadziłyśmy się wraz z Pauliną na Wrocławską, pojawiła się ogromna pustka, pragnienie czegoś.
W nowej lokalizacji starałyśmy się wprowadzić podobną estetykę wnętrza z naszego akademikowego pokoju nr 1. Magenta, biel i grafit były kolorami przewodnimi. Odkupiłyśmy meble, niektóre mogłyśmy nawet zabrać ze względu na likwidację akademika. Udało się przenieść ogólną atmosferę pod względem zarówno wnętrza, jak i atmosfery. Nadal pracowałyśmy do rana nad projektami, dyskutowałyśmy przy hektolitrach kawy, nadal odwiedzało nas wielu znajomych. Jednak byłam już absolwentką i zdawałam sobie sprawę z tego, że lada moment każdy popłynie swoją rzeką losu. Chciałam zatrzymać jakąś cząstkę atmosfery wspólnego tworzenia – jednak w nowej formule, dostosowanej do naturalnej kolei rzeczy.
Paulina Kargula: Pomysł stworzenia grupy padł jeszcze podczas rozmów w pamiętnym akademiku ASP w Krakowie i wtedy spodobała mi się ta idea. Stwierdziłyśmy, czemu nie! Zaczęłyśmy snuć z Ewą wielkie plany. Pierwsza wystawa, Przestrzeń Szkiców, odbyła się już w nowej pracowni M37A pod koniec października 2015 roku. Była to oficjalna inauguracja Grupy. Początkowo wszystko tworzyłyśmy same. Dopiero później, po trzecim projekcie, zaprosiłyśmy do współpracy kolejne osoby. Różne wydarzenia połączyły nas i naszą twórczość. Spotykaliśmy się i razem tworzyliśmy. A gdy ktoś miał jakieś wątpliwość czy pytania, zawsze mógł przyjść i po prostu pogadać.
NAZWA
Ewa: Nazwa wywodzi się od naszej pierwszej pracowni, a raczej jej lokalizacji – mieszkania 37a w jednym z bloków na ul. Wrocławskiej. Decyzja o nazwie grupy zapadła podczas spontanicznej dyskusji między mną a Pauliną. Wpłynęło na to wiele czynników – mój sentyment do liczb zawierających cyfrę 7, przywiązanie do miejsca, ale przede wszystkim powstałe w nim relacje. Gdy zabrakło akademika, wydawało się, że pozytywna energia, która nas nakręcała, zniknęła. Okazało się jednak, że miejsce może być gdziekolwiek, a energię można zabrać ze sobą. Najważniejsi są ludzie i przestrzeń między nimi. Wytworzenie przestrzeni fizycznej i mentalnej było podstawowym celem Grupy. Po ponad dwóch latach cel pozostaje aktualny. Tak się również potoczyło, że to właśnie przestrzeń stała się głównym tematem dotychczasowych działań Grupy.
Paulina: Mimo że każdy z nas jest teraz w innym miejscu, pracownia na Wrocławskiej zawsze będzie symbolizować początek grupy. Zamiłowanie do sztuki, ciężka praca, tworzenie czegoś nowego – to nasze priorytety. Studia nauczyły mnie tego, co chciałam, a teraz kontynuuję rozwój właśnie w Grupie.
KROK PO KROKU
Ewa: Początki istnienia Grupy były bardzo ciężkie. Musiałyśmy opracować identyfikację wizualną, zbudować stronę internetową oraz przynajmniej symbolicznie zaistnieć w mediach społecznościowych. Wszystkiego uczyłyśmy się od podstaw. Następnym etapem było opracowanie pewnych schematów, czyli plan postępowania „krok po kroku” – od tego, co i kiedy należy zrobić w całym procesie przygotowania do samej wystawy, po logistykę i koordynację działań. Bardzo dużo mnie to nauczyło. Dzięki zdobytej wiedzy wprowadzamy powoli kolejne zmiany, chociaż niestety ograniczają nas możliwości czasowe. Cieszę się, ponieważ Grupa przetrwała i rozwija się dalej. Widzę rezultaty tej pracy – to wspaniałe uczucie.
Anna Sołtysik: Ewę poznałam około 2008 roku na wyjeździe z kołem naukowym Budownictwa Ogólnego do Rosji Północnej. Ja byłam już absolwentką architektury i urbanistyki Politechniki Krakowskiej, Ewa dopiero studia zaczynała. Nie powiem, żeby się nawiązała jakaś więź pomiędzy nami – to nie był jeszcze ten moment. Kolejny raz spotkałyśmy się w 2016 roku na konferencji naukowej – zaprosiłam ją wtedy na wystawę moich rzeźb w Krakowie. Ewa się na niej pojawiła, ja potem pojawiłam się na wernisażu pleneru Przestrzeń osiedla – Wrocławska 66 w lipcu 2016, a w lutym 2017 odbyła się wystawa Przestrzeń Endokarpu. Nie dość, że byłam jej uczestnikiem, to po wernisażu zostałam zaproszona do Grupy.
Byłam wtedy na etapie poszukiwania siebie, swojej drogi, także tej artystycznej, a jednak zupełnie inaczej jest, kiedy wszelkie działania podejmuje się samemu, kiedy nie jest się w środowisku twórców, z którymi można przedyskutować swoje prace. Będąc w Grupie zyskuje się wsparcie organizacyjne, można otrzymać informację zwrotną na temat swojej twórczości i po prostu przebywać w gronie osób życzliwych sobie nawzajem; zyskuje się możliwość współtworzenia czegoś i pracowania dla wspólnego dobra czy idei. Wymaga to również czasami zmiany priorytetów: pracowania do późnej nocy, wzięcia urlopu w pracy czy zaangażowania emocjonalnego. Bycie członkiem M37A stało się ważną częścią mojego obecnego życia. Szczególnie że miniony rok był intensywny dla Grupy. Zarówno większa liczba członków, ale także przyjaciół Grupy i jej sympatyków powoduje wzrost, nie wiem, jak to nazwać, energii, potencjału wewnętrznego…
Ewa: Rok 2017 był przełomowy z wielu powodów. Po ciężkich początkach odnalazłam twórców chcących wspólnie budować przyszłość Grupy. Dzięki nowym doświadczeniom jest dużo łatwiej podzielić obowiązki i doprowadzić pomysły do realizacji. I w końcu – z racji stopniowo zdobywanego dorobku – dużo łatwiej jest przekonać osoby trzecie do wspólnych działań. Ukoronowaniem stała się ostatnia wystawa, Dialog z Awangardą, zrealizowana w Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem, jednej z filii Muzeum Tatrzańskiego.
Paulina: Większość z nas poznała się na Akademii Sztuk Pięknych i to nas powiązało ze sobą. Na początku znaliśmy się z widzenia, ale dzięki wspólnej chęci tworzenia sztuki zbliżyliśmy się do siebie i obdarzyliśmy szacunkiem i sympatią.
Beata Weber: O istnieniu Grupy wiedziałam praktycznie od jej narodzin dzięki Paulinie Karguli. Już na I roku studiów mieszkałyśmy obie w akademiku ASP, spędzając ze sobą mnóstwo czasu podczas artystycznych działań i przygotowań na studia. Oryginalną, magentową pracownię w pokoju nr 1 znam więc równie dobrze, co Paulina i Ewa. Ich działaniom kibicowałam od samego początku, od pierwszej wystawy Przestrzeni szkiców w nowym lokum artystek, a do samych działań M37A zostałam wciągnięta dość szybko, bo już podczas jej drugiego przedsięwzięcia. Oficjalnie jako członek Grupy pojawiłam się w naszej najważniejszej dotychczas wystawie, Dialogu z Awangardą.
Bartek Domagała: Z całego obecnego składu znałem wcześniej tylko Ewę; jeszcze z czasów rabczańskich – liceum czy pracowni plastycznej Leszka Zachary. I chociaż kontakt urywał nam się później z różnych powodów, Ewa niejednokrotnie zapraszała mnie do pracowni. We mnie jednak tkwiła trudna do określenia blokada, którą udało mi się zburzyć z początkiem 2017 roku. Gdy pewnego późnowiosennego dnia Ewa zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy nie chciałbym się na poważnie zaangażować w działania M37A – zgodziłem się. To był impuls, który czasem bierze kontrolę nad moim życiem, taki, dzięki któremu wziąłem kiedyś maszynkę do ręki i ogoliłem się na łyso. Pomogłem przy czerwcowym plenerze na ul. Mazowieckiej, a także przedstawiłem moją pracę. Wtedy jeszcze nie czułem się dumny z osiągnięcia, ale powoli docierało do mnie, że jestem w stanie stworzyć coś interesującego i pokazać to innym.
POŚWIĘCENIA
Anna: Do tej pory wystawy były realizowane własnym sumptem. Uczestnicy konkretnego wydarzenia wnoszą równą składkę w celu pokrycia kosztów poczęstunku na wernisażu, wydruków czy przygotowywanego katalogu. Sponsorów jeszcze nie mamy, udało się pozyskać kilku patronów dla różnych wydarzeń. Trudności i poświęcenia towarzyszą nam cały czas, ale jeśli połączone są z determinacją i wiarą w sens naszych działań, wszystko się da zrobić. Powoli tworzymy markę Grupy M37A.
Beata: Tak, poświęcenie i trudności to dobre określenia charakteryzujące czas przygotowań do każdej wystawy. W moim przypadku nie chodzi o samo tworzenie, ale pogodzenie go z pracą i studiami, które jako projektowe są bardzo czasochłonne. Często jest więc tak, że trzeba poświęcić życie osobiste, żeby wyrobić się ze wszystkim – z biegiem lat jest coraz trudniej pozwolić sobie na luksus np. dwóch tygodni przeznaczonych wyłącznie na działania artystyczne.
Jeśli chodzi o przestrzeń wystawienniczą, to do tej pory staraliśmy się organizować wydarzenia tam, gdzie możemy, nie ponosząc przy tym dużych kosztów czy nie ingerując zbyt nachalnie w przestrzeń publiczną. Stąd miejsca wernisaży to najczęściej pracownia M37A, jej podziemia, czyli piwnica, i przestrzeń wokół mieszkania – osiedle, klatka schodowa, ulice. Dzięki temu nasze działania nie mają charakteru pompatycznej sztuki godnej wystawiania tylko w murach muzeów, a na pozór prowizoryczna aranżacja pokazuje okolicznym mieszkańcom, że nie zmieniamy na siłę ich otoczenia, co procentuje ogromnym zainteresowaniem z ich strony. Ludzie, którzy być może nie wybraliby się do galerii, są skłonni do dialogu i interakcji ze sztuką i działaniami artystycznymi.
NA MAPIE KRAKOWA
Beata: Kraków to bogate w życie kulturalne miasto, od zawsze żyjące sztuką i kulturą. Co chwilę organizowane są wydarzenia o charakterze artystycznym, ale wydaje mi się, że wyróżniamy się niszowością. Nasze wydarzenia, ze względów oczywistych, nie są organizowane na wielką skalę. Nie są też bardzo nagłaśniane – grupa ma stałe grono odbiorców pojawiających się na każdym wydarzeniu. Z każdą wystawą liczba tych odbiorców rośnie. Oczywiście trzeba się rozwijać, ekspandować naszą wrażliwość na coraz dalsze kręgi w obrębie miasta, kraju, świata. Podoba mi się jednak to, że naszej grupie przychodzi to naturalnie, nienachlanie, pomału stawiamy coraz większe kroki.
Co jest bardzo charakterystyczne dla naszej grupy, to również forma wernisażu każdej z wystaw, zaproponowana i pieczołowicie podtrzymywana przez jej założycielki. Po oficjalnej mowie inauguracyjnej wygłaszanej przez Ewę, a czasem i gospodarza przestrzeni wystawienniczej, następuje personalna eksplikacja prac poszczególnych autorów – świetny zabieg podkreślający otwarcie naszej sztuki na odbiorców. Dzięki temu twórcy są kojarzeni nie tylko przez prace, ale również przez nich samych, mamy pełny odbiór działań: dzieło + autor. Chodzenie całą grupą uczestników wernisażu od pracy do pracy stało się już rytuałem, podobnie jak powernisażowy poczęstunek połączony z dyskusją.
Paulina: Jesteśmy Grupą, która pokazuje sztukę – tworzę eksplikacje, aby każdy z widzów zrozumiał, co artysta miał na myśli. Staramy się również pokazywać efekty naszych działań w niekonwencjonalnych pomieszczeniach – także na zewnątrz. Cechy te z pewnością nas wyróżniają.
INTERDYSCYPLINARNOŚĆ
Paulina: Na co dzień zajmuję się projektowaniem komunikacji wizualnej oraz produktu. Próbuję łączyć mój zawód ze sztuką, co – mam nadzieję – widać w moich pracach. Cały czas staram się otwierać na nowe rzeczy. Gdy już mamy temat, ukazuję go na swój własny sposób, pokazując swoją indywidualną, młodą twórczość, która ciągle się rozwija.
Anna: Coraz bardziej skłaniam się do tezy, że zajmuję się sztuką. Mimo że skończyłam architekturę i urbanistykę na PK i pracuję na Uniwersytecie Rzeszowskim, gdzie prowadzę zajęcia z projektowania na architekturze krajobrazu, to po obronie doktoratu w 2012 roku większość mojego dorobku jest powiązana ze sztuką i rzemiosłem. W 2014 roku ukończyłam 2-letni kurs rzemiosła artystycznego na Uniwersytecie Ludowym w Woli Sękowej, posiadam także tytuły zawodowe czeladnika plecionkarstwa i mistrza rzeźby w drewnie. Obecnie jestem na I roku studiów magisterskich na kierunku sztuki wizualne na Wydziale Sztuki UR. W pracy twórczej zajmuję się odpowiedzią artystyczną na zadany problem, na to, co mnie dotyka, używając do tego różnych narzędzi. Najpełniej realizuję się w rzeźbie, zarówno w brązie, jak i drewnie, czy wiklinie. Zrealizowałam także kilka instalacji, zaczynam wchodzić w malarstwo. Interesujące jest dla mnie szukanie nowych połączeń materiałów, struktur, koncepcji.
Beata: Jako projektant z zawodu wzięłam na swoje barki odpowiedzialność za przygotowanie druków ulotek, zakładek i plakatów, do których czasem też sama tworzę projekt. Przygotowuję również graficznie oraz oddaję do druku i przygotowuję wystawienniczo eksplikacje i informacje o grupie – niezbędne dopełnienie każdej z naszych wystaw. Aktualnie pracujemy też wraz z Ewą i Pauliną nad projektem i złożeniem albumu Grupy M37A.
Z kolei w działaniach stricte artystycznych pozwalam sobie na eksperymenty, odkrywanie nowych dla mnie narzędzi i technik, czasem moją pracą jest projekt produktu – czyli wypowiadam się artystycznie od strony zawodowej. Dzięki temu w swoim dorobku prac wykonywanych na wystawy grupy mam poza tradycyjnymi obrazami farbą olejną czy akrylową na płótnie również prace tuszem Ecoline, projekty produktów czy instalacje z pogranicza collage’u i obrazów wielopłaszczyznowych.
ZMIANY?
Beata: Grupa bardzo się rozwinęła. Zaczynała nieśmiało, we własnej, domowej przestrzeni i wśród grona najbliższych odbiorców – znajomych, przyjaciół. Stopniowo angażujemy jednak coraz więcej ludzi, a zwieńczeniem pracy jest ostatnia wystawa już w galeryjnych, oficjalnych przestrzeniach zakopiańskiego muzeum. Przejście z ciasnego pokoiku do przestrzeni galeryjnej w niespełna trzy lata i dzięki kilku wydarzeniom doskonale obrazuje dynamikę działań grupy.
Ale nie zatrzymujemy się. Ciężko powiedzieć, co dokładnie trzeba zmienić, ponieważ charakter działania Grupy jest bardzo płynny. Wciąż pracujemy nad koordynacją życia M37A z osobistym. We wspólnych dyskusjach o poprawie działania Grupy pojawił się np. temat ustalenia stałych dat wystaw. Dotychczas temat i daty ekspozycji ustalane były dość spontanicznie, dlatego często kolidowały z czyimiś obowiązkami czy planami i nie mogliśmy się wystawiać w pełnym składzie.
Anna: Przed nami jest również wspólne skonkretyzowanie i zapisanie celów, a także przywilejów i obowiązków, co pomoże nam lepiej organizować wspólną pracę. Ale Grupa wyraźnie dojrzała przez ostatni rok. Nabraliśmy doświadczenia w organizacji, wzajemnej współpracy i rozwoju każdego z nas. Wydaje się, że patrzymy śmielej i dalej, że jest w nas coraz mniej kompleksów – razem jesteśmy silniejsi. A że mam w zwyczaju angażować się w inicjatywy, w które wierzę, to wierzę w M37A, wierzę, że ma szansę przetrwać i się rozwijać.
Beata: Grupa istnieje tylko dzięki ogromnej pasji i zaangażowaniu jej członków – jeśli te dwie cechy w nas nie wygasną, szansa na przetrwanie jest bardzo duża.
Paulina: Przetrwanie? Jasne, że tak! Jednak żebyśmy przetrwali, potrzebujemy wiary i dopingu. Trzymajcie za nas kciuki!
BARTŁOMIEJ DOMAGAŁA
Obserwator, leń. Lubi wycinać kolaże i odcinać się od ludzi. Podziwia dziwactwa. Szczęśliwie przeżył wieloletnią batalię o tytuł magistra kulturoznawstwa, po której już nigdy nie będzie taki sam. Nie chodźcie do szkoły.
EWA MARIA ROMANIAK
Absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej i Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie. Stypendystka wymian zagranicznych: VIA University Collage w Danii oraz TEC de Monterrey, Campus Queretaro w Meksyku. W swoich pracach porusza tematykę cyklu życia, odnosząc się do osobistych przeżyć (również wysokogórskich). Założycielka grupy artystycznej M37A, członek SARP, ZPAP oraz KW Zakopane.
O GRUPIE:
Grupa artystyczna M37A powstała z inicjatywy Ewy Marii Romaniak. Razem z Pauliną Kargulą zainaugurowały działalność grupy 23 października 2015 roku wernisażem wystawy Przestrzeń Szkiców. U źródeł działań M37A leży próba przeniesienia przestrzeni wspólnych działań twórczych zapoczątkowanych w POKOJU JEDEN tzw. „dzielnicy Brooklin” akademika, gdzie poznały się artystki. Grupa stopniowo się powiększała, a w 2018 roku składa się z Ewy Romaniak, Pauliny Karguli, Anny Sołtysik, Beaty Weber, Mateusza Turka i Bartka Domagały. Linki: www.m37a.art , www.facebook.com/grupaM37A .