DO GÓRY

 

fuss_m37a_cover.jpg

NUMER 26 (1) STYCZEŃ 2018 | "KULTURA (NIE)ZALEŻNA"

PRZESTRZEŃ MIĘDZY PRZESTRZENIAMI, CZYLI M37A AUTOTEMATYCZNIE

BARTŁOMIEJ DOMAGAŁA | EWA MARIA ROMANIAK

Jest po 23, leżę już. Obok mnie żona koń­czy przy­go­to­wy­wać warsz­taty do swo­jej pracy. Mia­łem wolne i przez więk­szość dnia cze­ka­łem na odzew Grupy (usta­li­li­śmy drugi deadline, który wła­śnie minął). Kiedy w końcu posta­na­wiam zosta­wić to i obej­rzeć coś na lap­to­pie, tele­fon zaczyna dzwo­nić. Na wyświe­tla­czu „Ewa!” i już wiem, że czeka mnie kwa­drans roz­mowy.

Wstaję szybko, mijam wiecz­nie wku­rzo­nego, polu­ją­cego na mnie (na jedze­nie) per­skiego kota i prze­cho­dzę do pokoju obok. Ewa jest zmę­czona, ale infor­muje, że warto w końcu otwo­rzyć skrzynkę mailową, że wysłała. Ma kilka uwag, mar­twi się o to, jak wypad­nie kilka spraw. Jed­nak czuję bijący entu­zjazm i wręcz nieco zaczy­nam się go bać, bo tak bar­dzo wybiega poza bie­żącą sprawę wywiadu, ale po chwili udziela się on i mnie. Koń­czymy roz­mowę, otwie­ram swoje konto i widzę także odpo­wie­dzi od reszty Grupy. Uff. Myślę, że możemy zaczy­nać.

POCZĄTKI
Ewa Maria Roma­niak:
Grupa arty­styczna M37A powstała w 2015 roku. Pierw­sza myśl zało­że­nia jej poja­wiła się, kiedy miesz­ka­łam w aka­de­miku ASP na ulicy Kape­lana pod­czas stu­diów na Aka­de­mii. W trak­cie ostat­nich dwóch lat wpro­wa­dziła się do mnie Pau­lina. Do pokoju nr 1 w tzw. Dziel­nicy Bro­oklyn przy­cho­dziło wielu naszych zna­jo­mych i przy­ja­ciół. Czę­sto pra­co­wa­li­śmy wspól­nie nad swo­imi pro­jek­tami, wspól­nie jedli­śmy, cza­sem robi­li­śmy wspólne kon­kursy. Zaglą­dali rów­nież zna­jomi spoza uczelni. Wszystko to w nie­praw­do­po­dob­nej atmos­fe­rze. Była ciężka praca, roz­mowy lek­kie i poważne, dni rado­ści i twór­czych roz­te­rek. Myślę, że to już wtedy się roz­po­częło. Kiedy w czerwcu 2015 roku zaraz po zamknię­ciu aka­de­mika prze­pro­wa­dzi­ły­śmy się wraz z Pau­liną na Wro­cław­ską, poja­wiła się ogromna pustka, pra­gnie­nie cze­goś.

fuss_m37a_3.jpgW nowej loka­li­za­cji sta­ra­ły­śmy się wpro­wa­dzić podobną este­tykę wnę­trza z naszego aka­de­mi­ko­wego pokoju nr 1. Magenta, biel i gra­fit były kolo­rami prze­wod­nimi. Odku­pi­ły­śmy meble, nie­które mogły­śmy nawet zabrać ze względu na likwi­da­cję aka­de­mika. Udało się prze­nieść ogólną atmos­ferę pod wzglę­dem zarówno wnę­trza, jak i atmos­fery. Nadal pra­co­wa­ły­śmy do rana nad pro­jek­tami, dys­ku­to­wa­ły­śmy przy hek­to­li­trach kawy, na­dal odwie­dzało nas wielu zna­jo­mych. Jed­nak byłam już absol­wentką i zda­wa­łam sobie sprawę z tego, że lada moment każdy popły­nie swoją rzeką losu. Chcia­łam zatrzy­mać jakąś cząstkę atmos­fery wspól­nego two­rze­nia – jed­nak w nowej for­mule, dosto­so­wa­nej do natu­ral­nej kolei rze­czy.

Pau­lina Kar­gula: Pomysł stwo­rze­nia grupy padł jesz­cze pod­czas roz­mów w pamięt­nym aka­de­miku ASP w Kra­ko­wie i wtedy spodo­bała mi się ta idea. Stwier­dzi­ły­śmy, czemu nie! Zaczę­ły­śmy snuć z Ewą wiel­kie plany. Pierw­sza wystawa, Prze­strzeń Szki­ców, odbyła się już w nowej pra­cowni M37A pod koniec paździer­nika 2015 roku. Była to ofi­cjalna inau­gu­ra­cja Grupy. Począt­kowo wszystko two­rzy­ły­śmy same. Dopiero póź­niej, po trze­cim pro­jek­cie, zapro­si­ły­śmy do współ­pracy kolejne osoby. Różne wyda­rze­nia połą­czyły nas i naszą twór­czość. Spo­ty­ka­li­śmy się i razem two­rzy­li­śmy. A gdy ktoś miał jakieś wąt­pli­wość czy pyta­nia, zawsze mógł przyjść i po pro­stu poga­dać.

NAZWA
Ewa:
Nazwa wywo­dzi się od naszej pierw­szej pra­cowni, a raczej jej loka­li­za­cji – miesz­ka­nia 37a w jed­nym z blo­ków na ul. Wro­cław­skiej. Decy­zja o nazwie grupy zapa­dła pod­czas spon­ta­nicz­nej dys­ku­sji mię­dzy mną a Pau­liną. Wpły­nęło na to wiele czyn­ni­ków – mój sen­ty­ment do liczb zawie­ra­ją­cych cyfrę 7, przy­wią­za­nie do miej­sca, ale przede wszyst­kim powstałe w nim rela­cje. Gdy zabra­kło aka­de­mika, wyda­wało się, że pozy­tywna ener­gia, która nas nakrę­cała, znik­nęła. Oka­zało się jed­nak, że miej­sce może być gdzie­kol­wiek, a ener­gię można zabrać ze sobą. Naj­waż­niejsi są ludzie i prze­strzeń mię­dzy nimi. Wytwo­rze­nie prze­strzeni fizycz­nej i men­tal­nej było pod­stawowym celem Grupy. Po ponad dwóch latach cel pozo­staje aktu­alny. Tak się rów­nież poto­czyło, że to wła­śnie prze­strzeń stała się głów­nym tema­tem dotych­czasowych dzia­łań Grupy.

Pau­lina: Mimo że każdy z nas jest teraz w innym miej­scu, pra­cownia na Wro­cław­skiej zawsze będzie sym­bo­li­zo­wać począ­tek grupy. Zami­ło­wa­nie do sztuki, ciężka praca, two­rze­nie cze­goś nowego – to nasze prio­ry­tety. Stu­dia nauczyły mnie tego, co chcia­łam, a teraz kon­ty­nu­uję roz­wój wła­śnie w Gru­pie.

KROK PO KROKU
Ewa:
Początki ist­nie­nia Grupy były bar­dzo cięż­kie. Musia­ły­śmy opra­co­wać iden­ty­fi­ka­cję wizu­alną, zbu­do­wać stronę inter­ne­tową oraz przy­naj­mniej sym­bo­licz­nie zaist­nieć w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Wszyst­kiego uczy­ły­śmy się od pod­staw. Następ­nym eta­pem było opra­co­wa­nie pew­nych sche­ma­tów, czyli plan postę­po­wa­nia „krok po kroku” – od tego, co i kiedy należy zro­bić w całym pro­ce­sie przy­go­to­wa­nia do samej wystawy, po logi­stykę i koor­dy­na­cję dzia­łań. Bar­dzo dużo mnie to nauczyło. Dzięki zdo­by­tej wie­dzy wpro­wa­dzamy powoli kolejne zmiany, cho­ciaż nie­stety ogra­ni­czają nas moż­li­wo­ści cza­sowe. Cie­szę się, ponie­waż Grupa prze­trwała i roz­wija się dalej. Widzę rezul­taty tej pracy – to wspa­niałe uczu­cie.

Anna Soł­ty­sik: Ewę pozna­łam około 2008 roku na wyje­ździe z kołem nauko­wym Budow­nic­twa Ogól­nego do Rosji Pół­noc­nej. Ja byłam już absol­wentką archi­tek­tury i urba­ni­styki Poli­tech­niki Kra­kow­skiej, Ewa dopiero stu­dia zaczy­nała. Nie powiem, żeby się nawią­zała jakaś więź pomię­dzy nami – to nie był jesz­cze ten moment. Kolejny raz spo­tka­ły­śmy się w 2016 roku na kon­fe­ren­cji nauko­wej – zapro­si­łam ją wtedy na wystawę moich rzeźb w Kra­ko­wie. Ewa się na niej poja­wiła, ja potem poja­wiłam się na wer­ni­sażu ple­neru Prze­strzeń osie­dla – Wro­cław­ska 66 w lipcu 2016, a w lutym 2017 odbyła się wystawa Prze­strzeń Endo­karpu. Nie dość, że byłam jej uczest­ni­kiem, to po wer­ni­sażu zosta­łam zapro­szona do Grupy.

fuss_m37a_4.jpg

Byłam wtedy na eta­pie poszu­ki­wa­nia sie­bie, swo­jej drogi, także tej arty­stycznej, a jed­nak zupeł­nie ina­czej jest, kiedy wszel­kie dzia­ła­nia podej­muje się samemu, kiedy nie jest się w śro­do­wi­sku twór­ców, z któ­rymi można prze­dys­ku­to­wać swoje prace. Będąc w Gru­pie zyskuje się wspar­cie orga­ni­za­cyjne, można otrzy­mać infor­ma­cję zwrotną na temat swo­jej twór­czo­ści i po pro­stu prze­by­wać w gro­nie osób życz­li­wych sobie nawza­jem; zyskuje się moż­li­wość współtwo­rze­nia cze­goś i pra­co­wa­nia dla wspól­nego dobra czy idei. Wymaga to rów­nież cza­sami zmiany prio­ry­te­tów: pra­co­wa­nia do póź­nej nocy, wzię­cia urlopu w pracy czy zaan­ga­żo­wa­nia emo­cjo­nal­nego. Bycie człon­kiem M37A stało się ważną czę­ścią mojego obec­nego życia. Szcze­gól­nie że miniony rok był inten­sywny dla Grupy. Zarówno więk­sza liczba człon­ków, ale także przy­ja­ciół Grupy i jej sym­pa­ty­ków powo­duje wzrost, nie wiem, jak to nazwać, ener­gii, poten­cjału wewnętrz­ne­go…

Ewa: Rok 2017 był prze­ło­mowy z wielu powo­dów. Po cięż­kich począt­kach odna­la­złam twór­ców chcą­cych wspól­nie budo­wać przy­szłość Grupy. Dzięki nowym doświad­cze­niom jest dużo łatwiej podzie­lić obo­wiązki i dopro­wa­dzić pomy­sły do reali­za­cji. I w końcu – z racji stop­niowo zdo­by­wa­nego dorobku – dużo łatwiej jest prze­ko­nać osoby trze­cie do wspól­nych dzia­łań. Uko­ro­no­wa­niem stała się ostat­nia wystawa, Dia­log z Awan­gardą, zre­ali­zo­wana w Gale­rii Wła­dy­sława Hasiora w Zako­pa­nem, jednej z filii Muzeum Tatrzańskiego.

Pau­lina: Więk­szość z nas poznała się na Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych i to nas powią­zało ze sobą. Na początku zna­li­śmy się z widze­nia, ale dzięki wspól­nej chęci two­rze­nia sztuki zbli­ży­li­śmy się do sie­bie i obda­rzy­li­śmy sza­cun­kiem i sym­pa­tią.

Beata Weber: O ist­nie­niu Grupy wie­dzia­łam prak­tycz­nie od jej naro­dzin dzięki Pau­li­nie Kar­guli. Już na I roku stu­diów miesz­ka­ły­śmy obie w aka­de­miku ASP, spę­dza­jąc ze sobą mnó­stwo czasu pod­czas arty­stycz­nych dzia­łań i przy­go­to­wań na stu­dia. Ory­gi­nalną, magen­tową pra­cownię w pokoju nr 1 znam więc rów­nie dobrze, co Pau­lina i Ewa. Ich dzia­ła­niom kibi­co­wa­łam od samego początku, od pierw­szej wystawy Prze­strzeni szki­ców w nowym lokum arty­stek, a do samych dzia­łań M37A zosta­łam wcią­gnięta dość szybko, bo już pod­czas jej dru­giego przed­się­wzię­cia. Ofi­cjal­nie jako czło­nek Grupy poja­wiłam się w naszej naj­waż­niej­szej dotych­czas wysta­wie, Dia­logu z Awan­gardą.

Bar­tek Doma­gała: Z całego obec­nego składu zna­łem wcze­śniej tylko Ewę; jesz­cze z cza­sów rab­czań­skich – liceum czy pra­cowni pla­stycz­nej Leszka Zachary. I cho­ciaż kon­takt ury­wał nam się póź­niej z róż­nych powo­dów, Ewa nie­jed­no­krot­nie zapra­szała mnie do pra­cowni. We mnie jed­nak tkwiła trudna do okre­śle­nia blo­kada, którą udało mi się zbu­rzyć z począt­kiem 2017 roku. Gdy pew­nego póź­no­wio­sen­nego dnia Ewa zadzwo­niła do mnie z pyta­niem, czy nie chciał­bym się na poważ­nie zaan­ga­żo­wać w dzia­ła­nia M37A – zgo­dzi­łem się. To był impuls, który cza­sem bie­rze kon­trolę nad moim życiem, taki, dzięki któ­remu wzią­łem kie­dyś maszynkę do ręki i ogo­li­łem się na łyso. Pomo­głem przy czerw­co­wym ple­ne­rze na ul. Mazo­wiec­kiej, a także przed­sta­wi­łem moją pracę. Wtedy jesz­cze nie czu­łem się dumny z osią­gnię­cia, ale powoli docie­rało do mnie, że jestem w sta­nie stwo­rzyć coś inte­re­su­ją­cego i poka­zać to innym.

POŚWIĘCENIA
Anna:
Do tej pory wystawy były reali­zo­wane wła­snym sump­tem. Uczest­nicy kon­kret­nego wyda­rze­nia wno­szą równą składkę w celu pokry­cia kosz­tów poczę­stunku na wer­ni­sażu, wydru­ków czy przy­go­to­wy­wa­nego kata­logu. Spon­so­rów jesz­cze nie mamy, udało się pozy­skać kilku patro­nów dla róż­nych wyda­rzeń. Trud­no­ści i poświę­ce­nia towa­rzy­szą nam cały czas, ale jeśli połą­czone są z deter­mi­na­cją i wiarą w sens naszych dzia­łań, wszystko się da zro­bić. Powoli two­rzymy markę Grupy M37A.

Beata: Tak, poświę­ce­nie i trud­no­ści to dobre okre­śle­nia cha­rak­te­ry­zu­jące czas przy­go­to­wań do każ­dej wystawy. W moim przy­padku nie cho­dzi o samo two­rze­nie, ale pogo­dze­nie go z pracą i stu­diami, które jako pro­jek­towe są bar­dzo cza­so­ch­łonne. Czę­sto jest więc tak, że trzeba poświę­cić życie oso­bi­ste, żeby wyro­bić się ze wszyst­kim – z bie­giem lat jest coraz trud­niej pozwo­lić sobie na luk­sus np. dwóch tygo­dni prze­zna­czo­nych wyłącz­nie na dzia­ła­nia arty­styczne.

Jeśli cho­dzi o prze­strzeń wysta­wien­ni­czą, to do tej pory sta­ra­li­śmy się orga­ni­zo­wać wyda­rze­nia tam, gdzie możemy, nie pono­sząc przy tym dużych kosz­tów czy nie inge­ru­jąc zbyt nachal­nie w prze­strzeń publiczną. Stąd miej­sca wer­ni­saży to naj­czę­ściej pra­cownia M37A, jej pod­zie­mia, czyli piw­nica, i prze­strzeń wokół miesz­ka­nia – osie­dle, klatka scho­dowa, ulice. Dzięki temu nasze dzia­ła­nia nie mają cha­rak­teru pom­pa­tycz­nej sztuki god­nej wysta­wia­nia tylko w murach muzeów, a na pozór pro­wi­zo­ryczna aran­ża­cja poka­zuje oko­licz­nym miesz­kań­com, że nie zmie­niamy na siłę ich oto­cze­nia, co pro­cen­tuje ogrom­nym zain­te­re­so­wa­niem z ich strony. Ludzie, któ­rzy być może nie wybra­liby się do gale­rii, są skłonni do dia­logu i inte­rak­cji ze sztuką i dzia­ła­niami arty­stycz­nymi.

fuss_m37a_5.jpgNA MAPIE KRAKOWA
Beata:
Kra­ków to bogate w życie kul­tu­ralne mia­sto, od zawsze żyjące sztuką i kul­turą. Co chwilę orga­ni­zo­wane są wyda­rze­nia o cha­rak­terze arty­stycz­nym, ale wydaje mi się, że wyróż­niamy się niszo­wo­ścią. Nasze wyda­rze­nia, ze wzglę­dów oczy­wi­stych, nie są orga­ni­zo­wane na wielką skalę. Nie są też bar­dzo nagła­śniane – grupa ma stałe grono odbior­ców poja­wia­ją­cych się na każ­dym wyda­rze­niu. Z każdą wystawą liczba tych odbior­ców rośnie. Oczy­wi­ście trzeba się roz­wijać, eks­pan­do­wać naszą wraż­li­wość na coraz dal­sze kręgi w obrę­bie mia­sta, kraju, świata. Podoba mi się jed­nak to, że naszej gru­pie przycho­dzi to natu­ral­nie, nie­na­chla­nie, pomału sta­wiamy coraz więk­sze kroki.

Co jest bar­dzo cha­rak­te­ry­styczne dla naszej grupy, to rów­nież forma wer­ni­sażu każ­dej z wystaw, zapro­po­no­wana i pie­czo­ło­wi­cie pod­trzy­my­wana przez jej zało­ży­cielki. Po ofi­cjal­nej mowie inau­gu­ra­cyj­nej wygła­sza­nej przez Ewę, a cza­sem i gospodarza prze­strzeni wysta­wienniczej, nastę­puje per­so­nalna eks­pli­ka­cja prac poszcze­gól­nych auto­rów – świetny zabieg pod­kre­śla­jący otwar­cie naszej sztuki na odbior­ców. Dzięki temu twórcy są koja­rzeni nie tylko przez prace, ale rów­nież przez nich samych, mamy pełny odbiór dzia­łań: dzieło + autor. Cho­dze­nie całą grupą uczest­ni­ków wer­ni­sażu od pracy do pracy stało się już rytu­ałem, podob­nie jak power­ni­sa­żowy poczę­stu­nek połą­czony z dys­ku­sją.

Pau­lina: Jeste­śmy Grupą, która poka­zuje sztukę – two­rzę eks­pli­ka­cje, aby każdy z widzów zro­zu­miał, co arty­sta miał na myśli. Sta­ramy się rów­nież poka­zy­wać efekty naszych dzia­łań w nie­kon­wen­cjo­nal­nych pomiesz­cze­niach – także na zewnątrz. Cechy te z pew­no­ścią nas wyróż­niają.

INTERDYSCYPLINARNOŚĆ
Pau­lina:
Na co dzień zaj­muję się pro­jek­to­wa­niem komu­ni­ka­cji wizu­al­nej oraz pro­duktu. Pró­buję łączyć mój zawód ze sztuką, co – mam nadzieję – widać w moich pra­cach. Cały czas sta­ram się otwie­rać na nowe rze­czy. Gdy już mamy temat, uka­zuję go na swój wła­sny spo­sób, poka­zu­jąc swoją indy­wi­du­alną, młodą twór­czość, która cią­gle się roz­wija.

Anna: Coraz bar­dziej skła­niam się do tezy, że zaj­muję się sztuką. Mimo że skoń­czyłam archi­tek­turę i urba­ni­stykę na PK i pra­cuję na Uni­wer­sy­te­cie Rze­szow­skim, gdzie pro­wa­dzę zaję­cia z pro­jek­to­wa­nia na archi­tek­tu­rze kra­jo­brazu, to po obro­nie dok­to­ratu w 2012 roku więk­szość mojego dorobku jest powią­zana ze sztuką i rze­mio­słem. W 2014 roku ukoń­czyłam 2-letni kurs rze­mio­sła arty­stycznego na Uni­wer­sy­te­cie Ludo­wym w Woli Sęko­wej, posia­dam także tytuły zawo­dowe cze­lad­nika ple­cion­kar­stwa i mistrza rzeźby w drew­nie. Obec­nie jestem na I roku stu­diów magi­ster­skich na kie­runku sztuki wizu­alne na Wydziale Sztuki UR. W pracy twór­czej zaj­muję się odpo­wie­dzią arty­styczną na zadany pro­blem, na to, co mnie dotyka, uży­wa­jąc do tego róż­nych narzę­dzi. Naj­peł­niej reali­zuję się w rzeź­bie, zarówno w brą­zie, jak i drew­nie, czy wikli­nie. Zre­ali­zo­wa­łam także kilka insta­la­cji, zaczy­nam wcho­dzić w malar­stwo. Inte­re­su­jące jest dla mnie szu­ka­nie nowych połą­czeń mate­ria­łów, struk­tur, kon­cep­cji.

Beata: Jako pro­jek­tant z zawodu wzię­łam na swoje barki odpo­wie­dzialność za przy­go­to­wa­nie dru­ków ulo­tek, zakła­dek i pla­ka­tów, do któ­rych cza­sem też sama two­rzę pro­jekt. Przy­go­to­wuję rów­nież gra­ficz­nie oraz oddaję do druku i przy­go­to­wuję wysta­wien­ni­czo eks­pli­ka­cje i infor­ma­cje o gru­pie – nie­zbędne dopeł­nie­nie każ­dej z naszych wystaw. Aktu­al­nie pra­cujemy też wraz z Ewą i Pauliną nad pro­jektem i zło­że­niem albumu Grupy M37A.

Z kolei w dzia­ła­niach stricte arty­stycz­nych pozwa­lam sobie na eks­pe­ry­menty, odkry­wa­nie nowych dla mnie narzę­dzi i tech­nik, cza­sem moją pracą jest pro­jekt pro­duktu – czyli wypo­wia­dam się arty­stycz­nie od strony zawo­dowej. Dzięki temu w swoim dorobku prac wyko­ny­wa­nych na wystawy grupy mam poza tra­dy­cyj­nymi obra­zami farbą olejną czy akry­lową na płót­nie rów­nież prace tuszem Eco­line, pro­jekty pro­duk­tów czy insta­la­cje z pogra­ni­cza col­la­ge’u i obra­zów wie­lo­płasz­czy­zno­wych.

ZMIANY?
Beata:
Grupa bar­dzo się roz­wi­nęła. Zaczy­nała nie­śmiało, we wła­snej, domo­wej prze­strzeni i wśród grona naj­bliż­szych odbior­ców – zna­jo­mych, przy­ja­ciół. Stop­niowo anga­żu­jemy jed­nak coraz wię­cej ludzi, a zwień­cze­niem pracy jest ostat­nia wystawa już w gale­ryj­nych, ofi­cjal­nych przestrzeniach zako­piań­skiego muzeum. Przej­ście z cia­snego poko­iku do prze­strzeni gale­ryj­nej w nie­spełna trzy lata i dzięki kilku wyda­rze­niom dosko­nale obra­zuje dyna­mikę dzia­łań grupy.

fuss_m37a_6.jpgAle nie zatrzy­mu­jemy się. Ciężko powie­dzieć, co dokład­nie trzeba zmie­nić, ponie­waż cha­rak­ter dzia­ła­nia Grupy jest bar­dzo płynny. Wciąż pra­cu­jemy nad koor­dy­na­cją życia M37A z oso­bi­stym. We wspól­nych dys­ku­sjach o popra­wie dzia­ła­nia Grupy poja­wił się np. temat usta­le­nia sta­łych dat wystaw. Dotych­czas temat i daty eks­po­zy­cji usta­lane były dość spon­ta­nicz­nie, dla­tego czę­sto koli­do­wały z czy­imiś obo­wiąz­kami czy pla­nami i nie mogli­śmy się wysta­wiać w peł­nym skła­dzie.

Anna: Przed nami jest rów­nież wspólne skon­kre­ty­zo­wa­nie i zapi­sa­nie celów, a także przy­wi­le­jów i obo­wiąz­ków, co pomoże nam lepiej orga­ni­zo­wać wspólną pracę. Ale Grupa wyraź­nie doj­rzała przez ostatni rok. Nabra­li­śmy doświad­cze­nia w orga­ni­za­cji, wza­jem­nej współ­pracy i roz­woju każ­dego z nas. Wydaje się, że patrzymy śmie­lej i dalej, że jest w nas coraz mniej kom­plek­sów – razem jeste­śmy sil­niejsi. A że mam w zwy­czaju anga­żo­wać się w ini­cja­tywy, w które wie­rzę, to wie­rzę w M37A, wie­rzę, że ma szansę prze­trwać i się roz­wijać.

Beata: Grupa ist­nieje tylko dzięki ogrom­nej pasji i zaan­ga­żo­wa­niu jej człon­ków – jeśli te dwie cechy w nas nie wyga­sną, szansa na prze­trwa­nie jest bar­dzo duża.

Pau­lina: Prze­trwa­nie? Jasne, że tak! Jed­nak żeby­śmy prze­trwali, potrze­bu­jemy wiary i dopingu. Trzy­maj­cie za nas kciuki!musująca tabletka.png

kreska.jpg

BARTŁOMIEJ DOMAGAŁA
Obser­wa­tor, leń. Lubi wyci­nać kolaże i odci­nać się od ludzi. Podzi­wia dzi­wac­twa. Szczę­śli­wie prze­żył wie­lo­let­nią bata­lię o tytuł magi­stra kul­tu­ro­znaw­stwa, po któ­rej już ni­gdy nie będzie taki sam. Nie chodź­cie do szkoły.

EWA MARIA ROMANIAK
Absol­wentka Wydziału Archi­tek­tury Poli­tech­niki Kra­kow­skiej i Wydziału Malar­stwa ASP w Kra­ko­wie. Sty­pen­dystka wymian zagra­nicz­nych: VIA Uni­ver­sity Col­lage w Danii oraz TEC de Mon­ter­rey, Cam­pus Quere­taro w Mek­syku. W swo­ich pra­cach poru­sza tema­tykę cyklu życia, odno­sząc się do oso­bi­stych prze­żyć (rów­nież wyso­ko­gór­skich). Zało­ży­cielka grupy arty­stycz­nej M37A, czło­nek SARP, ZPAP oraz KW Zako­pane.

O GRUPIE:
Grupa arty­styczna M37A powstała z ini­cja­tywy Ewy Marii Roma­niak. Razem z Pau­liną Kar­gulą zain­au­gu­ro­wały dzia­łal­ność grupy 23 paździer­nika 2015 roku wer­ni­sa­żem wystawy Prze­strzeń Szki­ców. U źró­deł dzia­łań M37A leży próba prze­nie­sie­nia prze­strzeni wspól­nych dzia­łań twór­czych zapo­cząt­ko­wa­nych w POKOJU JEDEN tzw. „dziel­nicy Bro­oklin” aka­de­mika, gdzie poznały się artystki. Grupa stop­niowo się powięk­szała, a w 2018 roku składa się z Ewy Roma­niak, Pau­liny Kar­guli, Anny Soł­ty­sik, Beaty Weber, Mate­usza Turka i Bartka Doma­gały. Linki: www.m37a.art , www.face­book.com/gru­pa­M37A .

blog comments powered by Disqus

Ta strona korzysta z plików cookie.