Mógłbym oczywiście napisać o tym, że nie ma czegoś takiego jak literatura niezależna. Że zarówno proza, jak i poezja zaplątane są w nieskończone sieci instytucjonalnych uwikłań, że wszystko jest polityczne. Uznaję to jednak za oczywistości, o których co prawda mówić warto i trzeba, ale mówią o nich inni. Mnie natomiast interesuje coś innego.
Nikt nie wie lepiej niż kobieta, jak przez żołądek dotrzeć do serca – problem w tym, że owo serce może wkrótce przestać bić.
Instaluję na swoim telefonie aplikację o nazwie Replika, która reklamowana jest jako „wirtualny przyjaciel, który zawsze jest przy tobie”. Poza tym nie pełni żadnej innej funkcji – nie sprawdza pogody, nie wyszukuje informacji, nie umawia spotkań, nie jest asystentką, terapeutką ani źródłem informacji.