NUMER 20 (5) LISTOPAD 2016| "100% NATURAL"
Ciężko w dzisiejszych czasach nie myśleć o ekologii. Globalnych zmianach klimatycznych, degradacji zasobów wody pitnej, zanieczyszczeniu czy wylesianiu powierzchni Ziemi. Kwestia ochrony środowiska jest istotna, ponieważ dotyczy nas wszystkich. Czy jest coś, co możemy zrobić, aby zminimalizować zużycie zasobów naturalnych? Czy istnieje sposób na przeciwdziałanie katastrofom ekologicznym? W końcu – czy osobiste wybory mogą mieć znaczenie dla otoczenia?
Jedne z kluczowych i najczęściej wymienianych postulatów proekologicznego stylu życia to zmniejszenie ilości zużywanej energii i wody. Gasimy światło, wychodząc z pokoju. Zakręcamy wodę podczas mycia zębów. Wymieniamy żarówki na punktowe, LED lub energooszczędne. Używamy zmywarek i pralek tylko wtedy, gdy są napełnione. Coraz więcej osób dba o środowisko, zaczynając od własnych łazienek, samochodów czy miejsc pracy. Niewielu z nas jednak zdaje sobie sprawę, że to, co znacząco obciąża ilość zasobów, znajduje się często na naszych talerzach.
Jedzenie mięsa i nabiału jest na tyle powszechne, że często zapominamy (lub nie chcemy pamiętać) o tym, skąd się wzięło, z czym się wiąże, ale również o tym, jak może wpływać na nas i na nasze otoczenie. Kupując w sklepie wędlinę lub mleko, dostajemy gotowy produkt, więc nie zastanawiamy się, co działo się na początku produkcji. Nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, z jakim cierpieniem i okrucieństwem wobec zwierząt związana jest hodowla przemysłowa, fakty związane z jej wpływem na środowisko są mniej znane. A naprawdę to, że dziś na kolację zamiast szynki na kanapce wybiorę roślinny odpowiednik, ma znaczenie.
Hodowla przemysłowa zwierząt stanowi jedno z największych zagrożeń ekologicznych dla świata. Mimo że przyczyny zanieczyszczenia środowiska kojarzą się najczęściej z dymem wydobywającym się z kominów fabryk czy spalinami na ulicach dużych miast, okazuje się, że hodowle są w równym stopniu odpowiedzialne za obecny stan naszej planety. Zwierzęta hodowlane potrzebują wody i pokarmu, a także leków. Są często transportowane na bardzo długich dystansach, a po przebyciu tej drogi trzymane są w wielkich halach. Mięso, które się z nich pozyskuje, wymaga odpowiedniego przechowywania, ochrony przed zepsuciem oraz przewozu. To wszystko wiąże się z ogromnymi nakładami zasobów i energii – ich skala znacznie przewyższa większość tych rzeczy, które uważamy za nieprzyjazne środowisku. Związany z długim łańcuchem hodowli przemysłowej udział w emisji gazów cieplarnianych znajduje się na poziomie porównywalnym ze źródłem pochodzącym z transportu. Hodowla zwierząt przyczynia się też do degradacji gleb, zanieczyszczenia powietrza i wody czy wylesiania olbrzymich powierzchni.
Ślad wodny nie obejmuje jedynie wody, którą zwierzę hodowane przemysłowo wypija w ciągu swojego życia. Używa się jej również do usuwania odchodów czy chłodzenia pomieszczeń. Wytworzenie produktów odzwierzęcych pochłania ogromne ilości zasobów wodnych – o wiele więcej niż uprawa roślin przeznaczonych do spożycia dla ludzi. Szacuje się, że na wyprodukowanie jednego kilograma wołowiny przypada od 10 do nawet 75 tysięcy litrów wody, w zależności od rodzaju hodowli i badań (oraz tego, co uwzględniają obliczenia). Porównując nawet tę bardziej „optymistyczną” wersję z szacunkami dotyczącymi produktów roślinnych, które wahają się na poziomie około 1000 litrów, wybór diety uwzględniającej spożycie mięsa znacznie przyczynia się do degradacji zasobów wody na świecie. Możemy oszczędzić więcej wody, rezygnując ze zjedzenia kilku kotletów niż z mycia się pod prysznicem przez kilka miesięcy.
Czy jednak jakakolwiek próba walki z hodowlą przemysłową ma sens w dzisiejszych czasach? Czy zmniejszenie popytu na mięso i produkty odzwierzęce spowoduje zmiany związane ze środowiskiem? Oczywiście całkowita rezygnacja ze spożywania mięsa nie spowodowałaby od razu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych czy nie sprawiłaby, że powietrze natychmiast stałoby się przejrzyste i czyste, a wody zaczęłoby znacznie przybywać. Jednak sama redukcja emisji gazów i wpływ zmniejszenia skali hodowli mogłyby mieć duże znaczenie w poprawie jakości życia na Ziemi.
Biorąc pod uwagę to wszystko, zmiana diety na roślinną staje się najbardziej proekologiczną postawą dzisiejszych czasów. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jedzenie mięsa nie było tak powszechne jak dziś. Nasze babcie i nasi dziadkowie nie jedli go w takich ilościach, jakie są obecnie „normą”. Warzywa i owoce sezonowe, strączki, kasze, zboża, orzechy – to wszystko jest solidną podstawą zdrowej diety na każdym etapie naszego życia, jak głosi oficjalne stanowisko m.in. Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego. Rezygnacja z produktów pochodzenia zwierzęcego pozwala utrzymać niski poziom cholesterolu we krwi i odpowiednie ciśnienie, a także zahamować wiele chorób cywilizacyjnych, takich jak miażdżyca, niektóre nowotwory, alergie, choroby serca, otyłość. Zmiana nawyków żywieniowych może nam wyjść tylko na dobre. Nam i środowisku.
Tak naprawdę każdy posiłek, przy przygotowywaniu którego decydujemy się na niewykorzystywanie zwierząt, ma znaczenie. Z jednej strony zmniejszamy popyt na produkty mięsne i nabiał, po prostu nie wybierając ich podczas zakupów. Z drugiej strony zaś poprzez nasze wybory czy styl życia pokazujemy, że dieta roślinna może być pyszna, kolorowa i sycąca oraz że wcale nie musimy rezygnować z dobrze nam znanych smaków, do których często jesteśmy bardzo przywiązani. Rynek produktów w pełni opartych na roślinnych rozwiązaniach przeżywa obecnie rozkwit – na sklepowych półkach znajdziemy odpowiedniki mięsnych, serowych czy jajecznych smaków. Przepisy na dania bez użycia produktów odzwierzęcych są jednymi z popularniejszych w polskiej blogosferze kulinarnej. Roślinne lokale w dużych miastach, a coraz częściej także w mniejszych miasteczkach zyskują na popularności, nie tylko w środowisku wegetarian/wegetarianek i wegan/weganek. Jeszcze kilka lat temu w przytłaczającej większości restauracji dania z pełnym warzywnym składem ograniczały się do frytek (o ile nie były smażone na tłuszczu zwierzęcym) lub sałatki (po wyjęciu z niej sera czy kurczaka). Obecnie ciężko znaleźć miejsce, które nie oferuje w jadłospisie kilku opcji dla osób chcących zjeść posiłek bez mięsa, produktów mlecznych czy jajek. Robiąc zakupy, często nie mamy już problemu z wyborem napojów migdałowych, kokosowych czy ryżowych lub z roślinnymi odpowiednikami wędlin. Te wszystkie zmiany i wiele innych możliwe były dzięki codziennym „małym” decyzjom milionów ludzi na całym świecie – tych wybierających podobne produkty i wstrzymujących się od zakupu mięsa i nabiału. Wielu z nich myślało, że ich kolejne pytanie skierowane do kelnera/kelnerki czy sprzedawcy/sprzedawczyni o dostępność mleka sojowego nic nie zmieni. Jak widać, mylili się.
Ciężko jest rozmawiać o wykorzystywaniu zwierząt w oderwaniu od etycznych przesłanek. Pamiętajmy o tym, że przemysłowa hodowla zwierząt oznacza cierpienie, okrucieństwo, nieludzkie traktowanie i śmierć. Poza tym jest ogromnym obciążeniem naszych zasobów i energii. Ograniczenie lub zrezygnowanie z używania produktów, które wiążą się z eksploatacją zwierząt, ma duże znaczenie w walce o skuteczną ochronę środowiska. Zawartość naszego koszyka w supermarkecie to nasz wybór, mający wpływ na ludzi, którymi się otaczamy, i na świat, w którym żyjemy. A to, co nie pozwala nam przyczynić się do znaczącej poprawy kondycji naszej planety, to często kwestia przyzwyczajenia i tradycji. Nie musimy więc od razu podejmować radykalnych kroków.
Spróbujmy wprowadzić w swoich domach dni, w których odżywiamy się roślinnie i poznajemy bogactwo smakowe warzyw i owoców. Wybierajmy jajka oznaczone na skorupce cyfrą „0” zamiast „3”. Kupujmy lokalnie, od dostawców z naszego najbliższego regionu. Nie umniejszajmy znaczenia naszych działań proekologicznych. Zmiana nawyków żywieniowych na globalną skalę potrwa dłużej, ale już dziś możemy sprawić, aby nasze codzienne wybory były jak najbardziej przyjazne dla środowiska.
ASJA MICHNICKA
Wolontariuszka Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Aktywnie działa na rzecz ochrony praw zwierząt.
KAROLINA DANEK
Urodziła się w 1991 roku w Krakowie. Absolwentka szkoły muzycznej I i II stopnia, a także studentka Akademii Muzycznej w klasie klawesynu. Obecnie studiuje na Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, na wydziale malarstwa, kierunek scenografia. Jest autorką projektu 'Opowiem ci bajkę, jak Kot palił fajkę'. Za pomocą czarno-białych grafik opowiada codzienne zdarzenia dotyczące każdego z nas. Bohaterem ilustracji najczęściej jest Kot, jednak w toku toczącej się opowieści zdarza się, że narracje przejmie ktoś inny.