DO GÓRY

 

fuss_miłość_internet_sojka_cover.jpg

NUMER 14 (5) PAŹDZIERNIK 2015 | "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ"


MIŁOŚĆ? INTER­NET? RATUNKU? POMOCY?

DAGMARA MARCINEK | MONIKA SOJKA
kreska.jpg

Kilka mie­sięcy temu użyt­kow­nicy por­tali rand­ko­wych zadrżeli na wieść o ujaw­nie­niu przez hake­rów nazwisk klien­tów ser­wisu Ash­ley­Ma­di­son.com. Szybko oka­zało się, że drżeć powinni głów­nie męż­czyźni, bo ponad 95 proc. kont kobiet jest tam… fał­szywa. Por­tal rekla­muje się sło­wami: „Życie jest krót­kie. Czas na romans”. To ile czasu i pie­nię­dzy zmar­no­wał każdy z 31 milio­nów zare­je­stro­wa­nych tam face­tów, by wśród oce­anu bootów zna­leźć realną moż­li­wość zdrady, wie­dzą tylko oni sami.

Ash­ley­Ma­di­son nie jest w Pol­sce por­ta­lem zbyt popu­lar­nym. Wyciek danych poka­zał jed­nak, że i w kraju nad Wisłą kil­ka­dzie­siąt tysięcy osób szuka tam kochan­ków i kocha­nek. Nie dziwi 6 tysięcy zare­je­stro­wa­nych użyt­kow­ni­ków w War­sza­wie, pra­wie 2 tysiące w Kra­ko­wie, około 1,5 we Wro­cła­wiu i Pozna­niu. Wszyst­kich zasko­czyło nato­miast, że z ser­wisu korzy­stali także miesz­kańcy nie­wiel­kich wsi: kil­ka­na­ście osób w opol­skiej Ligotce, świę­to­krzy­skim Szczypcu czy war­miń­sko-mazur­skim Szcze­pan­ko­wie. Na Ash­ley­Ma­di­son uciech szu­kało rów­nież 43 inter­nau­tów z Ucie­chowa, wsi liczą­cej sobie ledwo ponad 1000 miesz­kań­ców. Jak widać, przez płot sąsiad z sąsia­dem nie tylko się kłócą, ale i pod­po­wia­dają, gdzie szu­kać romansu.

fuss_miłość_internet_sojka3.jpg

KTO TAM? KTO JEST W ŚRODKU?

Dane ame­ry­kań­skiego ser­wisu poka­zują więc, że wieść o por­ta­lach rand­ko­wych dotarła już wszę­dzie. I do dużych miast, i małych wsi. Do samot­nych i tych będą­cych w związ­kach. Do tych, któ­rzy cze­kają na pierw­sze roman­tyczne unie­sie­nia, i do tych, któ­rzy porywy serca mają już za sobą. Jed­nak nasze spo­łe­czeń­stwo szu­ka­nie miło­ści w sieci wciąż tro­chę uwiera. Jedni śmieją się, że z tych por­tali korzy­stają wyłącz­nie despe­raci, tak brzydcy i tak nie­śmiali, że nie pora­dzi­liby sobie w real­nym kon­tak­cie. Inni grzmią, że cho­dzi tam tylko o seks. Czas odcza­ro­wać te mity. I cho­ciaż mia­łam swoje pro­file na stro­nach Kum­pello czy Fel­low, to o inter­ne­to­wych zna­jo­mo­ściach opo­wiem z per­spek­tywy kobiety zain­te­re­so­wa­nej męż­czy­znami. Taka była moja per­spek­tywa, więc pro­szę, wybacz­cie jed­no­stron­ność.


Na por­ta­lach rand­ko­wych jest wielu „życio­wych nie­udacz­ni­ków”, ale czy face­tów bez pomy­słu na sie­bie nie spo­ty­kamy codzien­nie? Za to w inter­ne­cie udało mi się tra­fić na kilku infor­ma­ty­ków, nie­któ­rych z nie­źle pro­spe­ru­ją­cymi wła­snymi bizne­sami, na podróż­nika, który kilka mie­sięcy temu otwo­rzył wła­sny street food, na pra­cow­ni­ków kor­po­ra­cji, któ­rych stać i na samo­chód, i na wła­sne miesz­ka­nie, na mena­dże­rów, foto­gra­fów, podróż­ni­ków… Mogła­bym wymie­niać długo. Oczy­wi­ście zna­lazł się też zakom­plek­siony poli­cjant, który przez pół spo­tka­nia wsty­dził się przy­znać do swo­jej pracy. Tra­fił się stu­dent, który czwarty raz był na pierw­szym roku AGH. Może i dwóch takich stu­dentów. Albo i trzech. Kie­dyś przy­plą­tał się koleś, który zdą­żył odsie­dzieć dwa wyroki w wię­zie­niu – jeden za dilerkę, drugi za kra­dzież samo­cho­dów. Nie wiem, czy można go więc nazwać nie­udacz­ni­kiem – w końcu był cał­kiem przed­się­bior­czy. Tylko mu się nie udało.

Nie­śmia­łość? Tak, zde­cy­do­wa­nie dużo łatwiej napi­sać „Cześć, co sły­chać? Ładne masz oczy” wir­tu­al­nie, niż podejść do dziew­czyny na ulicy. Inter­net sprawę upro­ścił, posze­rzył moż­li­wo­ści, dał fał­szywe poczu­cie ano­ni­mo­wo­ści. Fał­szy­wej, bo prze­cież spo­tkaną na ulicy twarz zapo­mnimy szyb­ciej niż tę poja­wiającą się non­stop na pro­fi­lo­wej fotce w por­talu spo­łecz­no­ścio­wym. Dla tych, któ­rzy wsty­dzą się podejść w tram­waju, powstały nawet różne fan­page typu Spot­ted: MPK. Tam o tym, że ktoś nam się spodo­bał, pisze się z face­bo­oko­wego konta – ze swoim imie­niem, nazwi­skiem i pozo­sta­łymi danymi. „Obciach” w przy­padku ewen­tu­al­nego „kosza” jest więc więk­szy, a mimo to dużo wię­cej „zacze­pek” otrzy­mu­jemy w sieci niż realu. Choć nie jest to zro­zu­miałe, przyj­mijmy to za fakt.

fuss_miłość_internet_sojka4.jpg

Jacy są więc w rze­czy­wi­sto­ści ci faceci, któ­rzy zakli­kają na Badoo, Sym­pa­tii czy Tin­de­rze? Zda­rzył mi się przy­pa­dek chłopca, który na moje pełne iry­ta­cji pyta­nie „Dla­czego patrzysz w stół, a nie na mnie?”, odpowie­dział: „Bo mnie onie­śmie­lasz”. Ale poja­wił się też męż­czy­zna, który bez żad­nego skrę­po­wa­nia na pierw­szej randce opo­wia­dał o swoim dziecku z poprzed­niego związku czy pro­ble­mach z rodzi­cami. W więk­szo­ści jed­nak są to nor­malni faceci, tacy jak wasi kole­dzy ze stu­diów, współ­pra­cow­nicy czy sąsie­dzi. Z któ­rymi roz­mowa cał­kiem się klei, tema­tów nawet nie bra­kuje, nie­zręczna cisza poja­wia się rzadko. A z każ­dym kolej­nym spo­tka­niem śmie­je­cie się czę­ściej i zada­je­cie mniej pytań, bo dys­ku­sja pły­nie sama.

POMYŁKA STWÓRCY

Nie będę jed­nak oszu­ki­wać. Najwięk­szym minu­sem por­tali rand­ko­wych jest wygląd kan­dy­data na naszego chło­paka. Na pro­fi­lo­wych zdję­ciach pre­zen­tuje się o niebo lepiej niż w rze­czy­wi­sto­ści, lekko prze­kła­mane zostały tam para­me­try typu waga czy wzrost. W inter­ne­cie jest wyż­szy i ma lep­szą figurę, jego włosy są bar­dziej brą­zowe niż rude, wypry­ski na chwilę znik­nęły, nie ma oku­la­rów z poprzed­niego stu­le­cia, a jego pod­ko­szu­lek nie jest brudny od zje­dzo­nego wcze­śniej kebabu. Wykre­owany w two­jej gło­wie na pod­sta­wie paru wyfo­to­szo­po­wa­nych zdjęć wize­ru­nek chło­paka zde­rza się w realu ze smutną prawdą. Cze­kasz wtedy w umó­wio­nym miej­scu, a na jego widok szep­czesz cicho: „Boże, żeby to nie był on”.

Nie trzeba się zra­żać. Jest parę spo­so­bów, by marze­nia o przy­stoj­niaku nie roz­trza­skały się o płytę rynku. Można zapro­sić go wcze­śniej do zna­jo­mych na Face­bo­oku – dzięki temu zyskasz dostęp do zdjęć w natu­ral­nym śro­do­wi­sku i natu­ral­nych pozach, a nie tych wymu­ska­nych fotek w rand­ko­wym ser­wi­sie. Przed spo­tka­niem dobrze jest też umó­wić się na sky­pe­’ową poga­wędkę – bez wycho­dze­nia z domu spraw­dzisz nie tylko, czy ma wszyst­kie zęby, ale także czy posiada poczu­cie humoru. Przede wszyst­kim jed­nak nie warto odkła­dać praw­dzi­wej randki zbyt długo. Nie ma nic gor­szego niż roz­cza­ro­wa­nie po wielu mie­siącach kore­spon­den­cji. Szkoda czasu, ener­gii i zaan­ga­żo­wa­nia. Oczy­wi­ście WYGLĄD NIE JEST NAJ­WAŻ­NIEJ­SZY. Ale jeśli na Sym­pa­tię wcho­dzi każ­dego mie­siąca ponad pół miliona face­tów, to dla­czego ty aku­rat masz uma­wiać się z pasz­cza­kiem?

fuss_miłość_internet_sojka2.jpgNIE TYLKO KAWA?

Ok, a co z tym sek­sem? Otóż nic. A przy­naj­mniej nic nad­zwy­czaj­nego. Jeśli w sieci szu­kasz seksu, znaj­dziesz go bez pro­blemu – na Tin­de­rze roi się od obco­kra­jow­ców, piszą­cych w pierw­szej wia­do­mo­ści: „do u wanna sex?”. Jed­nak na tym samym Tin­de­rze był też chło­pak, który mojej kole­żance powie­dział, że jest „za szybka”, bo na trze­ciej rand­ce… chwy­ciła go za rękę. Sama byłam kie­dyś na spo­tka­niu w nie­dzielę o 14:00, bo na pro­po­zy­cję umó­wie­nia się w godzi­nach wie­czor­nych mój towa­rzysz odpowie­dział, że nie chce krę­po­wać mnie późną porą. Nie ma więc się czego bać, jeśli będziesz prze­strze­gała stan­dar­do­wych zasad, to nikt nie rzuci się na cie­bie na pierw­szej randce. Na wszelki wypa­dek przy­po­mnę: na początku spo­ty­kaj się w miej­scach publicz­nych, nie poda­waj swo­jego adresu i nie wsia­daj za szybko do nieswo­jego samo­chodu.

Nie daj się namó­wić na nic, czego byś nie chciała, ale jeśli chcesz się tro­chę roze­rwać, to por­tale rand­kowe są ide­al­nym miej­scem do zna­le­zie­nia part­nera łóż­ko­wych igra­szek. W więk­szo­ści ser­wi­sów możesz zazna­czyć opcję, że inte­re­suje cię tylko przy­goda, a na Zaad­po­tuj Faceta usta­wić swoje pre­fe­ren­cje sek­su­alne. Jest też mnó­stwo stron (np. Ero­date.pl), gdzie na 100% cho­dzi tylko o jedno. Choć kto wie, może z tej zabawy będzie coś wię­cej?

GDZIE KUPI­DYN SIĘ TOBĄ ZAIN­TE­RE­SUJE?

Zbiór por­tali rand­ko­wych wydaje się nie­skoń­czony, a ist­nie­jące już cią­gle się mnożą. Na wielu z nich dostęp do peł­nych moż­li­wo­ści ser­wisu jest płatny, dla­tego nie warto zakła­dać zbyt wielu kont. Zresztą za duża ilość pro­fili powo­duje nie­po­trzebne zamie­sza­nie w two­jej gło­wie i inter­ne­to­wej prze­glą­darce. Gdzie więc się zare­je­stro­wać? Najwięk­szym i naj­po­pu­lar­niej­szym por­ta­lem w Pol­sce jest trzy­na­sto­let­nia już Sym­pa­tia, która ma też swoją odmianę dla osób po 35. roku życia – Sym­pa­tiaPlus. Tam szanse na zna­le­zie­nia part­nera są teo­re­tycz­nie naj­więk­sze. Podobno naj­więk­szą sku­tecz­no­ścią cie­szy się eDar­ling. Zało­że­nie pro­filu w ser­wi­sie jest nużące (trzeba odpo­wie­dzieć na mnó­stwo pytań), bez prze­la­nia pie­nię­dzy nie można nawet odczy­tać wia­do­mo­ści, ale za to użyt­kow­nicy por­talu są zde­ter­mi­no­wani do zna­le­zie­nia dru­giej połówki. Serio, znam dwa mał­żeń­stwa, które poznały się wła­śnie tam.

Cią­gle popu­larne jest jesz­cze Badoo, gdzie jest luź­niej niż na Sym­pa­tii i eDar­ling, a także można cza­to­wać do woli bez wyku­pywa­nia abo­na­mentu. Najwię­cej dystansu oraz humoru znaj­dziemy nato­miast na Zaad­po­tujFaceta.pl – to praw­dziwy raj dla zaku­po­ho­li­czek. Ser­wis wygląda jak inter­ne­towy sklep, a do „koszyka” wrzu­camy tego faceta, który aku­rat nam się spodoba: „pana złota rączka”, „kucha­rza, scho­dzą­cego jak świeże bułeczki” albo „wyta­tu­owa­nego ze świe­żej dostawy”. „Pro­dukt” można też zare­zer­wo­wać, dzięki czemu żadna dziew­czyna nie sprząt­nie nam sprzed nosa wybra­nego modelu.

fuss_miłość_internet_sojka.jpgHitem ostat­niego roku jest wspo­mniany wcze­śniej Tin­der. Apli­ka­cja swoją pro­stotą pod­biła serca wła­ści­cieli smart­fo­nów. Zasady są pro­ste: poja­wia się zdję­cie obiektu, jeśli ci się spodo­bał – prze­su­wasz kciu­kiem w prawo, jeśli nie – w lewo. Jeśli i obiekt na widok two­jej fotki zare­ago­wał ruchem w prawo, macie „match” i od tej pory może­cie do sie­bie pisać, uma­wiać się na randki i robić, co dusza zapra­gnie. Apli­ka­cja jest tak popu­larna, że nie­dawno powstała jej kopia, Tin­dog, prze­zna­czona dla wła­ści­cieli psów.

Jeśli nie chce ci się prze­bie­rać wśród wielu użyt­kow­ni­ków, sko­rzy­staj z por­talu skie­ro­wa­nego do zawę­żo­nej grupy ludzi. Chcesz, żeby twój przy­szły chło­pak jeździł z tobą na rowe­rze, pły­wał albo wspi­nał się na ściance? Poszu­kaj go na Spor­tRandka.pl. Jesteś puszy­sta i wola­ła­byś, żeby twój part­ner także był troszkę więk­szy? Spró­buj na Duża­Randka.pl. Wyemi­gro­wa­łaś na Wyspy albo do Chi­cago, ale marzy ci się pol­ski chłop? Pro­szę: Pol­skie­Serca.pl. Samot­nie wycho­wu­jesz dziecko? Zako­cha­ny­Ro­dzic.pl. Jesteś „czło­wie­kiem z war­to­ściami” (czyt. kato­li­kiem)? Prze­zna­czeni.pl. Nie masz potrzeby upra­wia­nia seksu? Aspor­tal.pl. Nazwy ser­wi­sów można wymie­niać jesz­cze długo. Zresztą i tak w Pol­sce twórcy por­tali nie są jesz­cze tak kre­atywni jak w USA, gdzie można było zna­leźć: „kogoś, kto cho­ruje na to samo”, albo „latar­nię mor­ską na oce­anie miło­ści” (strona dla mary­na­rzy).

Rand­ko­wa­nie w sieci to już norma i trzeba to zaak­cep­to­wać. Nikt nie widzi niczego dziw­nego w inter­ne­to­wej ban­ko­wo­ści, wir­tu­al­nych zaku­pach czy gra­niu w pokera. I nie ma też niczego nie­zwy­kłego w szu­ka­niu miło­ści na por­ta­lach i w apli­ka­cjach. Tak jak wszyst­kie inne aspekty naszego życia, także zawie­ra­nie nowych zna­jo­mo­ści ze świata real­nego prze­nosi się do wir­tu­al­nego. Zamiast kilku zna­jo­mych z pracy (z któ­rych połowa jest zajęta, a połowa nie­za­in­te­re­so­wana kobie­tami), mamy do wyboru męż­czyzn z dowol­nego miej­sca, o dowol­nych zain­te­re­so­wa­niach. Por­tale rand­kowe to naprawdę wielki super­mar­ket, pełen naj­róż­niej­szych bato­nów – z orzesz­kami, z koko­sem, kar­me­lem itd. Ruszaj więc na degu­sta­cję: uwa­żaj, by cię nie zemdliło, ale zjedz tyle, byś nie miała nie­do­sytu. W końcu znaj­dziesz smak, który cię zachwyci.musująca tabletka.png

kreska.jpg

DAGMARA MARCINEK
Absol­wentka dzien­ni­kar­stwa i fil­mo­znaw­stwa na UJ. Kocha kicz i popkul­turę, dla­tego Madonna zawsze będzie jej nume­rem jeden. O nowych mediach pisze na mis­swal­dorf.pl, a o wszyst­kim pozo­sta­łym na twit­te­rze @_mis­s_wal­dorf_.

MONIKA SOJKA
Studentka V roku grafiki warsztatowej na ASP w Katowicach. Z myślą o karierze operowej uczestniczyła raz w profesjonalnej lekcji śpiewu. Poza tym jest przekonana, że gdyby nie studiowała sztuki, byłaby ornitologiem. Naprawdę.

Ta strona korzysta z plików cookie.