DO GÓRY

 

curling_cover.png

 

SZACHY NA LODZIE
- o powtórnych narodzinach curlingu

KATARZYNA NOWACKAKASIA MATYJASZEWSKA
kreska.jpg

Cho­ciaż na myśl o off-ro­adzie mam przed ocza­mi sa­mo­cho­dy i mo­to­cy­kle uta­pla­ne w bło­cie, ha­sło to wy­da­je się też być do­brą oka­zją do przy­wo­ła­nia spor­to­wych zja­wisk, z któ­ry­mi nie spo­ty­ka­my się na co dzień. To temat jak najbardziej na czasie, ponieważ 29 li­sto­pa­da w szwaj­car­skim Cham­péry za­koń­czy­ły się Mi­strzo­stwa Eu­ro­py w cur­lin­gu. Z re­zul­ta­tem dla mnie w pełni sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cym – po ty­go­dniu cie­ka­wych roz­gry­wek mo­je dwie ulu­bio­ne dru­ży­ny się­gnę­ły po zło­ty i srebr­ny me­dal. Kie­dy zda­rza mi się wy­cho­dzić wcze­śniej z im­pre­zy al­bo spę­dzić pół dnia w do­mu z po­wo­du emisji ja­kichś spor­to­wych wydarzeń, któ­re mu­szę oglą­dać, nie­wie­lu zna­jo­mych wy­ka­zu­je cho­ciaż mi­ni­mal­ne zro­zu­mie­nie. Zda­rza mi się tym zy­skać sza­cu­nek ja­kie­goś męż­czy­zny (po­prze­dzo­ny za­sko­cze­niem, oczy­wi­ście), ale po­wszech­niejszą re­ak­cją jest z pew­no­ścią po­li­to­wa­nie ko­le­ża­nek. A ta­ki ni­szo­wy sport roz­gry­wa­ny na lo­dzie to już w ogó­le cie­ka­wost­ka, bo nie dość, że co to w ogó­le zna­czy, że ja mu­szę oglą­dać ja­kiś mecz, to w dodatku – co to za ku­rio­zal­na kon­ku­ren­cja…?

Cur­ling jest dys­cy­pli­ną dla prze­cięt­ne­go pol­skie­go (i nie tyl­ko) wi­dza nie­wąt­pli­wie dziw­ną. Sko­ja­rze­nie jest wła­ści­wie jed­no – o ile w ogó­le ko­muś się coś na­su­wa – zi­mo­we igrzy­ska olim­pij­skie. Jest tam ta­ka jed­na me­da­lo­wa kon­ku­ren­cja, w któ­rej grup­ka lu­dzi z mio­tła­mi ga­nia po lo­dzie za czaj­ni­ka­mi alias że­laz­ka­mi. Nie wia­do­mo, o co cho­dzi, ale więk­szość zgod­nie uzna­je, że to na­wet dość śmiesz­ne. Na dłuż­szą me­tę jed­nak (je­den mecz tr­wa bli­sko trzy go­dzi­ny) – nud­ne. Tu krop­ka. To ty­le, co wia­do­mo o cur­lin­gu. Tak za­sa­dy tej dys­cy­pli­ny, jak rów­nież jej hi­sto­ria sta­no­wią już czar­ną ma­gię, a mo­im roz­mów­com zwy­kle trud­no uwie­rzyć, że ktoś w ogó­le za­dał so­bie trud i po­świę­cił czas na po­zna­nie re­guł i systematyczne śle­dze­nie roz­gry­wek. Je­stem pew­nie jed­ną z nie­licz­nych osób, któ­re od oglą­da­nia w dzie­ciń­stwie za­baw­ne­go szczot­ko­wa­nia lo­du prze­szły o krok da­lej – po­przez głę­bo­ką pa­sję te­le­wi­zyj­ną i ki­bi­cow­ską aż do (nie­śmia­łe­go) czy­nu, czy­li obi­cia so­bie wszyst­kie­go, co moż­na by­ło, na otwar­tym tre­nin­gu Kra­kow­skie­go Klu­bu Cur­lingowego. Uprze­dzę py­ta­nia: tak, ma­my w Pol­sce klu­by cur­lin­go­we. Chociaż sport ten ma u nas wymiar kompletnie niszowy, to ma­my też za­wod­ni­ków, sę­dziów, ko­men­ta­to­rów i kil­ka pro­fe­sjo­nal­nych to­rów. Są jed­nak kra­je, w któ­rych cur­ling to sport na­ro­do­wy – ich przed­sta­wi­cie­le re­gu­lar­nie wy­gry­wa­ją ogól­no­świa­to­we za­wo­dy, na­to­miast zwy­kli oby­wa­te­le ma­ją w zwy­cza­ju wy­sko­czyć wie­czo­rem na lo­do­wi­sko ro­ze­grać ze zna­jo­my­mi par­tię „sza­chów na lo­dzie”.

Tra­­dy­­cy­j­nie cu­r­ling, zwany również szachami na lodzie ze względu na wysoki walor strategiczny i niewyobrażalną precyzję zagrań, roz­­wi­­jał się w Sz­ko­­cji, od da­w­na jest też szcze­­gó­l­nie po­­pu­­la­r­ny w Ka­­na­­dzie i do dzi­­siaj oba te kra­­je po­­zo­­sta­­ją ku­ź­nią ta­­le­n­tów w świe­­cie profesjonalnych curlerów, ofe­­ru­­jąc je­d­no­­cze­­śnie wie­­le mo­ż­li­­wo­­­ści ama­­to­r­skie­­go upra­­wia­­nia te­­go spo­r­tu. Taki rozstrzał geograficzny wynika z kilkusetletniej historii curlingu. Przy­j­mu­­je się, że dys­­cy­­pli­­na ta po­­w­sta­­ła w śre­­d­nio­­wie­cz­nej Sz­ko­­cji, przy czym pier­w­szy raz opi­­sa­­na zo­­sta­­ła w 1620 ro­­ku w szko­c­kim Perth, któ­­re do dzi­­siaj jest me­k­ką cu­r­li­n­gu i mie­­­ści sie­­dzi­­bę Świa­­to­­wej Fe­­de­­ra­­cji Cu­r­li­n­gu, bę­­dą­­cą je­d­no­­cze­­śnie ko­­mi­­te­­tem za­­rzą­­dza­­ją­­cym Roy­­al Ca­­le­­do­­nian Cu­r­ling Club – pier­w­szym w hi­­sto­­rii klu­­bem cu­r­li­n­go­­wym. Mniej wię­­cej do XIX wie­­ku cu­r­ling był po­­pu­­la­r­ną za­­ba­­wą roz­­gry­­wa­­ną na świe­­żym po­­wie­­trzu w na­­tu­­ra­l­nych wa­­ru­n­kach: na za­­ma­r­z­nię­­tych akwe­­nach pu­sz­cza­­no do ce­­lu gła­d­kie ka­­mie­­nie (w tym sta­­nie wy­­do­­by­­te al­bo pod­da­­wa­­ne le­k­kiej obró­b­ce). Nie­­tru­d­no się do­­my­­ślić, że w ta­­kich wa­­ru­n­kach gra by­­ła w du­­żym sto­p­niu lo­­so­­wa – w prze­­ci­­wie­ń­stwie do dzi­­sie­j­szej pe­ł­nej jej pro­­fe­­sjo­­na­­li­­za­­cji.


curling.jpg

 

Obec­nie cur­ling jest nie­zwy­kle po­pu­lar­ny przede wszyst­kim w Ka­na­dzie, gdzie za­re­je­stro­wa­nych jest bli­sko mi­lion za­wod­ni­ków. W 1807 ro­ku po­wstał naj­star­szy na­dal dzia­ła­ją­cy klub cur­lingowy w Ame­ry­ce Pół­noc­nej – Kró­lew­ski Klub Cur­lin­go­wy w Mon­tre­alu (The Royal Mon­tre­al Cur­ling Club). Nie­wie­le póź­niej ofi­cjal­ne sto­wa­rzy­sze­nie zo­sta­ło za­ło­żo­ne rów­nież w USA. Jesz­cze przed koń­cem XIX wie­ku gra za­czę­ła zdo­by­wać też po­pu­lar­ność w Szwe­cji i Szwaj­ca­rii, z cza­sem obej­mu­jąc co­raz wię­cej eu­ro­pej­skich kra­jów. Obec­nie cur­ling za­czy­na po­ja­wiać się na­wet w pań­stwach, któ­rych miesz­ka­niec nie ma na co dzień oka­zji wi­dy­wać śnie­gu czy lo­du, co potwierdza powstanie Bra­zy­lij­skiej czy Mek­sy­kań­skiej Fe­de­ra­cji Cur­lin­gu.

Pierw­sze w hi­sto­rii ofi­cjal­ne mi­strzo­stwa, zna­ne rów­nież pod na­zwą „Pu­char Sz­ko­cji”, od­by­ły się w Fal­kirk i Edyn­bur­gu w 1959 ro­ku. Cur­ling stał się ofi­cjal­ną dys­cy­pli­ną Zi­mo­wych Igrzysk Olim­pij­skich do­pie­ro w 1998 w Na­ga­no, cho­ciaż nie był to je­go olim­pij­ski de­biut. Ro­zgryw­ki mia­ły też miej­sce w cza­sie Zi­mo­wych Igrzysk Olim­pij­skich 1924 w Cha­mo­nix, jed­nak do­pie­ro w 2006 ro­ku Mię­dzy­na­ro­do­wy Ko­mi­tet Olim­pij­ski przy­jął post fac­tum de­cy­zję, że by­ły to peł­no­praw­ne za­wo­dy, a nie je­dy­nie jed­na z dys­cy­plin po­ka­zo­wych. Tak Pol­ska Fe­de­ra­cja Cur­lingu, jak i Kra­kow­ski Klub Cur­lingowy po­wsta­ły w 2003 ro­ku, Pol­ski Zwią­zek Cur­lingu – w 2005, na­to­miast pierw­szy pro­fe­sjo­nal­ny tor cur­lin­go­wy do­pie­ro w 2008 ro­ku.

Każ­dy, kto cho­ciaż mi­ni­mal­nie in­te­re­su­je się ma­lar­stwem, wi­dział na pew­no (cho­ciaż pew­nie nie za­uwa­żył!) wcze­sną po­stać cur­lingu zo­bra­zo­wa­ną w XVI-wiecz­nych dzie­łach My­śli­wi na śnie­gu i Zi­mo­wy pej­zaż z łyż­wia­rza­mi i pu­łap­ką na pta­ki Pie­te­ra Bru­ege­la star­sze­go. To zi­mo­we pej­zaże ze zbio­ro­wym por­tre­tem miesz­kań­ców ni­der­landz­kiej wio­ski. Moż­na za­uwa­żyć na nich grup­ki pusz­cza­ją­ce ka­mie­nie po lo­dzie. Wraz z roz­wo­jem po­pu­lar­no­ści cur­lingu co­raz czę­ściej był on ma­lar­skim te­ma­tem w kra­jach przo­du­ją­cych w upra­wia­niu te­go spor­tu, by wy­mie­nić np.: kanadyjskie Cur­ling on the Don Ri­verCur­ling in High Park czy szkocki A cur­ling match at Eglin­ton Ca­stle. Mu­zea w Szkocji peł­ne są obra­zów, na któ­rych wy­stę­pu­je mo­tyw gry w cur­ling, a za­byt­ko­we ka­mie­nie cur­lingowe z pięk­nie wy­pla­ta­ny­mi wi­kli­no­wy­mi ko­szycz­ka­mi na­le­żą do czę­sto pre­zen­to­wa­nych eks­po­na­tów.

kreska.jpg

cytat.jpg

W świe­cie cur­lingu nie ist­nie­ją bul­wa­ro­we plot­ki, bar­dzo ma­ło wia­do­mo o pry­wat­nym ży­ciu za­wod­ni­ków; mo­że po­za tym, że spo­ro z nich ma ja­kąś in­ną pra­cę, po­nie­waż na­wet za­wo­do­wy cur­ling nie przy­no­si mi­lio­nów na kon­cie, a wie­le fe­de­ra­cji i dru­żyn zma­ga się z bra­kiem środ­ków


W po­­szu­­ki­­wa­­niu mniej od­le­­głych w cza­­sie, ale za to po­­cho­­dzą­­cych z wła­­sne­­go po­­le­t­ka przy­­kła­­dów, po­­le­­cam od­wie­­dzić Fa­­bry­­kę Schi­n­dle­­ra. Na wie­l­kiej eks­­po­­zy­­cji zo­­ba­­czyć mo­ż­na mę­ż­czyzn gra­­ją­­cych w cu­r­ling na za­­ma­r­z­nię­­tej Wi­­śle w Kra­­ko­­wie. Zdję­cie, jak są­dzę, to po pro­stu za­pis ży­cia i oby­cza­jów z lat 40. – cur­ling sta­no­wił wte­dy na­wet je­śli nie bar­dzo po­pu­lar­ną, to przy­naj­mniej sto­sun­ko­wo po­wszech­ną roz­ryw­kę. Mo­dy są jed­nak zmien­ne i naj­wy­raź­niej nie omi­ja­ją rów­nież spor­tu, bo­wiem dzi­siaj cur­ling w po­pu­lar­nym wy­da­niu prak­tycz­nie w Pol­sce nie ist­nie­je. Nie­wąt­pli­wie ma to zwią­zek rów­nież z ewo­lu­cją dys­cy­pli­ny i za­mknię­ciem out­do­oro­we­go od wie­ków spor­tu w ha­lach, gdzie tur­nie­je roz­gry­wa­ją się na spe­cjal­nie przy­go­to­wa­nych do te­go to­rach, w wa­run­kach sztucz­nie do­pro­wa­dzo­nych nie­mal­że do ide­ału. Nie trud­no wy­obra­zić so­bie przy­pad­ko­wych lu­dzi włą­cza­ją­cych się do za­ba­wy na wi­dok śli­zga­ją­cych się po za­mar­z­nię­tym sta­wie za ka­mie­nia­mi za­wod­ni­ków. Obec­nie o cur­lingu trze­ba po pro­stu wie­dzieć i spo­ro na­uczyć się o nim z te­le­wi­zji, że­by w ogó­le wpaść na eks­tra­wa­ganc­ki po­mysł spró­bo­wa­nia swo­ich sił w tym spo­rcie.

Ist­nie­ją tym cza­sem kra­je, w któ­rych cur­ling jest tak po­pu­lar­nym spor­tem, że pro­fe­sjo­nal­ni za­wod­ni­cy mo­gą z po­wo­dze­niem uży­czać swo­ich twa­rzy kam­pa­niom re­kla­mo­wym, co mia­ło na przy­kład miej­sce w Nor­we­gii, gdzie na­ro­do­wa re­pre­zen­ta­cja, zna­na wta­jem­ni­czo­nym ja­ko Te­am Ul­srud (od na­zwi­ska jej ski­pa, czy­li ka­pi­ta­na, Tho­ma­sa Ul­sruda), wy­stą­pi­ła w te­le­wi­zyj­nym spo­cie Sam­sun­ga, re­kla­mu­jąc Na­vi­bot – okrą­gły od­ku­rzacz ty­pu Ro­om­ba, po­ja­wia­ją­cy się tam w ro­li ka­mie­nia do gry. Po­pu­lar­ność, o któ­rej tu­taj mó­wię, jest oczy­wi­ście du­ża, ale re­la­tyw­nie – na ska­lę spor­tu, ja­kim jest cur­ling – na­le­ży więc za­po­mnieć o pa­pa­raz­zi cza­ją­cych się przed do­ma­mi cur­le­rów czy o fa­nach tłum­nie roz­po­zna­ją­cych i pro­szą­cych o au­to­graf ulu­bio­nych za­wod­ni­ków. W świe­cie cur­lingu nie ist­nie­ją bul­wa­ro­we plot­ki, bar­dzo ma­ło wia­do­mo o pry­wat­nym ży­ciu za­wod­ni­ków; mo­że po­za tym, że spo­ro z nich ma ja­kąś in­ną pra­cę, po­nie­waż na­wet za­wo­do­wy cur­ling nie przy­no­si mi­lio­nów na kon­cie, a wie­le fe­de­ra­cji i dru­żyn zma­ga się z bra­kiem środ­ków. Cie­ka­wost­ki ta­kie, jak ta, że Håvard Vad Pe­ters­son nie wi­dzi na jed­no oko, które uszko­dził w mło­do­ści w star­ciu z re­ni­fe­rem, moż­na zdo­być wy­łącz­nie w gro­nie cur­le­rów al­bo pil­nie przy­słu­chu­jąc się ko­men­ta­to­rom pod­czas roz­gry­wek, bo­wiem in­ter­net nie in­te­re­su­je się sza­cha­mi na lo­dzie aż do te­go stop­nia. Z dru­giej stro­ny jed­nak prze­bo­jem 2014 ro­ku był wy­da­ny w ce­lu cha­ry­ta­tyw­nym ka­len­darz Men of Cur­lin­g, pre­zen­tu­ją­cy atle­tycz­ne syl­wet­ki naj­bar­dziej zna­nych na świe­cie cur­le­rów. Świad­czy to o co­raz sil­niej­szej po­zy­cji cur­lingu w (pop)kul­tu­rze.

curling2.png

Cur­ling jest sto­sun­ko­wo zna­ny we wszyst­kich kra­jach skan­dy­naw­skich, rów­nież Szwe­cja i Da­nia od­no­szą spo­re suk­ce­sy w tej dzie­dzi­nie, war­to jed­nak za­trzy­mać się na mo­ment przy fe­no­me­nie dru­ży­ny nor­we­skiej. O ile w przy­pad­ku Ka­na­dy na przy­kład ma­my do czy­nie­nia z dzie­siąt­ka­mi za­wod­ni­ków na naj­wyż­szym po­zio­mie i w roz­ma­itych tur­nie­jach, łącz­nie z mi­strzo­stwa­mi świa­ta czy igrzy­ska­mi olim­pij­ski­mi, oglą­da­my kil­ka róż­nych skła­dów, któ­re we­wnątrz swo­je­go kra­ju wal­czą o przy­wi­lej re­pre­zen­to­wa­nia go, to w przy­pad­ku wspo­mnia­nej już Nor­we­gii mó­wi­my o wie­lo­let­nim suk­ce­sie jed­ne­go i te­go sa­me­go skła­du. We­eken­do­wej pu­blicz­no­ści zde­cy­do­wa­nie mo­że to uła­twiać iden­ty­fi­ka­cję za­wod­ni­ków, zwłasz­cza że spod mar­ki Te­am Ul­srud po­cho­dzi zja­wi­sko, któ­re wy­kro­czy­ło swo­ją po­pu­lar­no­ścią da­le­ko po­za ra­my we­wnętrz­ne­go świat­ka cur­lin­gu, mia­no­wi­cie Nor­we­gian Cur­ling Te­am’s Pant­s. Wzo­rzy­ste ko­lo­ro­we spodnie za­de­biu­to­wa­ły w 2010 ro­ku na Zi­mo­wych Igrzy­skach Olim­pij­skich w Van­co­uver, ro­biąc ab­so­lut­ną fu­ro­rę i zdo­by­wa­jąc wie­le uwa­gi w me­diach. Cał­kiem moż­li­we, że nie­je­den widz za­in­te­re­so­wał się cur­lin­giem (na­wet na kwa­drans) wła­śnie z te­go po­wo­du. In­no­wa­cja by­ła po­my­słem Ch­ri­stof­fe­ra Svae i wzbu­dzi­ła też spo­ro kon­tro­wer­sji, po­nie­waż cur­ling zna­ny jest ja­ko tra­dy­cyj­na, ele­ganc­ka dys­cy­pli­na – za­rów­no przez do­pro­wa­dzo­ną do gra­nic moż­li­wo­ści za­sa­dę fa­ir play­ (m.in. na­le­ży zgła­szać wła­sne błę­dy i fau­le, nie wy­pa­da cie­szyć się z nie­po­wo­dze­nia prze­ciw­nej dru­ży­ny, a wy­gra­ny sta­wia pi­wo prze­gra­ne­mu), ja­ki i prze­świad­cze­nie, że spor­to­we stro­je po­win­ny być sto­no­wa­ne i jed­no­li­te ko­lo­ry­stycz­nie. Po szyb­kim rzu­cie oka w re­gu­la­min oka­za­ło się jed­nak, że ta­kie ob­ostrze­nia na pi­śmie nie ist­nie­ją. Tym nie­mniej na tak od­waż­ny krok nie by­ło się ła­two Nor­we­gom zde­cy­do­wać, bo – jak po­wie­dział ka­pi­tan dru­ży­ny – „Je­śli wygra­my, to bę­dzie świet­nie, ale prze­grać w ta­kich spodniach? By­ło­by głu­pio, po­dwój­na po­raż­ka­”. Osta­tecz­nie de­cy­zja za­pa­dła do­pie­ro wie­czo­rem w przed­dzień roz­gry­wek. W Van­co­uver eki­pa Ul­sruda się­gnę­ła jed­nak po sre­bro, a ko­lo­ro­we kra­ty i rom­by dłu­go nie scho­dzi­ły z ust ko­men­ta­to­rów i fa­nów; skle­py in­ter­ne­to­we nie mo­gły na­dą­żyć z re­ali­za­cją za­mó­wień.

Cur­ling na­gle stał się mod­ny, a „go­ście ze szczot­ka­mi” za­czę­li wy­wo­ły­wać na­wet je­śli uśmiech, to pe­łen po­dzi­wu, a nie kpią­ce­go po­bła­ża­nia. Ko­lej­ne roz­gryw­ki są za­wsze oka­zją do pre­zen­ta­cji no­wych wzo­rów i ko­lo­rów spodni, przez ró­że i zie­le­nie, po kwia­ty i hal­lo­we­eno­we dy­nie, koń­cząc na pstro­ka­tych pum­pach w ze­sta­wie­niu ze sty­lo­wy­mi kasz­kie­ta­mi. W ame­ry­kań­skich me­diach Nor­we­go­wie po­ja­wi­li się ja­kiś czas te­mu z prze­bo­jo­wym fil­mem, w któ­rym „za­mia­ta­ją” uli­ce No­we­go Jor­ku, to­ru­jąc przy po­mo­cy szczo­tek cur­lin­go­wych dro­gę przez śnieg za­sko­czo­nym prze­chod­niom, tej je­sie­ni na­to­miast na­krę­ci­li za­baw­ną re­kla­mę dla swo­je­go spon­so­ra – nor­we­skiej fir­my Com­fy­balls, pro­du­ku­ją­cej bie­li­znę. Głów­ną atrak­cją spo­tu są – a jak­że­by ina­czej – ko­lo­ro­we spodnie.musująca tabletka.png

kreska.jpg

KATARZYNA NOWACKA
Krakuska, miastofilka, miłośniczka morza i żyraf, studentka filmoznawstwa. Interesuje się kulturą, podróżami i sportem. Ma słomiany zapał, ale dzięki temu ciągle się czegoś uczy.

KASIA MATYJASZEWSKA
Absolwentka Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie oraz Lubelskiej Szkoły Sztuki i Projektowania. Zajmuje się projektowaniem graficznym i ilustracją. W wolnych chwilach fotografuje neony, podróżuje po Europie.

blog comments powered by Disqus

Ta strona korzysta z plików cookie.