DO GÓRY

 

fuss_MA_marcinkowska_cover.jpg

NUMER 22 (2) MARZEC 2017 | "OLD BUT GOLD"


ŚWIAT W RÓWNOWADZE

MAGDALENA URBAŃSKA | MAGDALENA MARCINKOWSKA

– Zapo­mina się w naszej kul­turze o przod­kach i mało poświęca się im miej­sca . Ludzie z pier­wot­nych kul­tur mówią, że to jest cho­roba naszej cywi­li­za­cji – mówi Mate­usz Samo­long, basi­sta Ma. – My też jeste­śmy pier­wotną kul­turą! – dorzuca Olek Szer­szeń, gita­rzy­sta i woka­li­sta.

Tego wywiadu nie można nazwać wywia­dem – to zbyt duże słowo. Było to raczej oso­bliwe spo­tka­nie. Rozmowa toczy się z dużą dozą iro­nii i prze­kory – spe­cy­ficzne poczu­cie humoru i spo­sób bycia chło­pa­ków zabu­rzają gra­nicę pomię­dzy powagą a żar­tem. Pod­kre­śla to cha­rak­ter MA: zespołu peł­nego oso­bli­wo­ści, ener­gii i poten­cjału. Ich debiu­tancka płyta dre­aMa to jedna z cie­kaw­szych pro­po­zy­cji muzycz­nych, z jaką mia­łam w ostat­nim cza­sie oka­zję się zapo­znać.

Po kon­cer­cie w war­szaw­skim SPATiF-ie wcho­dzę na umó­wioną roz­mowę do gar­de­roby. Wraz z nami kil­ku­na­stu zna­jo­mych i krew­nych muzy­ków – barw­nych i gło­śnych ludzi. Chcę, by do roz­mowy dołą­czyła Mar­tyna Szcze­pa­niak – woka­listka zespołu. W ogól­nym zamie­sza­niu, gwa­rze roz­mów i zamia­nie miejsc, nie udaje nam się jed­nak zebrać całej ekipy. Sia­damy z Olkiem i Mate­uszem.

Jeste­ście cudow­nie kolo­rowo i ory­gi­nalne ubrani. Czy to codzienny wize­ru­nek, czy tylko kon­cer­towy image?

Alek­san­der Szer­szeń: Kon­cer­towy. Ja na co dzień ubie­ram piękne kolo­rowe kra­waty, które zbie­ram od dwu­dzie­stu pię­ciu lat – i one są dla mnie taką małą estradą, jak idę do pracy do biura hydro­tech­nicz­nego. A na praw­dzi­wej estra­dzie nosimy piękne, kolo­rowe stroje, które nam pro­jek­tuje Dag­mara, kon­ku­bina naszego Mate­usza, z zawodu pla­styczka. Zna się na stro­jach, ale zna też nas, więc po pro­stu jest jej łatwiej wła­ści­wie nas ubra­niowo okieł­znać.

fuss_MA_marcinkowska.jpg

Praca w biu­rze hydro­tech­nicz­nym z jed­nej s trony, ale z dru­giej – jeste­ście doświad­czo­nymi muzy­kami. Macie na kon­cie kilka wcze­śniej­szych zespo­łów. Jak wśród nich pre­zen­tuje się Ma?

AS: Widać po nas, że nie jeste­śmy nasto­lat­kami. Gra­li­śmy w róż­nych for­ma­cjach: z Mate­uszem two­rzy­li­śmy zespół Big Fat Mama, Jakub Macie­jew­ski grał w zespole Moon­li­ght, a „nasze Murzy­niątka”, Mar­tyna i Domi­nik, śpie­wali w Arce Noego, potem w zespole Char­lie Mon­roe, Domi­nik gra jesz­cze w zespole Kapi­tan Ste­reo. Cały czas żyjemy muzyką.

To jakie miej­sce wśród tych zespo­łów ma Ma?

AS: Główne. Stoi na fir­ma­men­cie naszego życia. Jak się wej­dzie do naszych serc i dusz, gdzie­kol­wiek byś nie zaj­rzała – tam jest ten zespół.

Mate­usz Samo­long: Dla mnie to jest cią­głość: poprzed­nie zespoły i ten teraz to cią­głość roz­woju – muzycz­nego, lecz nie tylko. W tej chwili Ma wypeł­nia moje życie i zaj­muje w nim ważne miej­sce.

AS: Nie byłoby Ma, gdyby nie to, że wszy­scy jeste­śmy przy­ja­ciółmi. Przede wszyst­kim – to nie jest pro­jekt, to jest zespół, czyli coś tęt­nią­cego życiem, żyją­cego, także sobą i ze sobą. Opar­li­śmy Ma na takim zało­że­niu – bez tego nie byłoby prawdy uczuć, które chcemy poprzez tę muzykę eks­po­no­wać i prze­kazywać.

Mate­uszu, jesteś auto­rem więk­szo­ści tek­stów, więc odpo­wia­dasz w dużej mie­rze za prze­kaz tej muzyki. Wol­ność, radość, rela­cja z Zie­mią, mari­hu­ana – na pierw­szy rzut oka koja­rzy się to mocno z tek­stami reg­gae.

MS: Rozu­miem do czego zmie­rzasz, ale tam nie pada ni­gdzie słowo „mari­hu­ana”. Owszem, poja­wiają się okre­śle­nia takie jak „weed” czy „plants”, lecz odno­szą się one do roślin w ogól­nym rozu­mie­niu. Masz rację, to może nieść sko­ja­rze­nie z reg­gae, ale nie taka była moja inten­cja. Jest wiele innych roślin, które mogą wiele nas nauczyć, jeśli się do podej­dziemy z odpo­wied­nim sza­cun­kiem. Nie należę do sma­ko­szy mari­hu­any, lecz nie jestem też jej prze­ciw­ni­kiem, ale jeśli ktoś pyta, to opo­wia­dam się za jej cał­ko­witą lega­li­za­cją.

W tek­stach wyko­rzy­stu­jesz także frag­menty tra­dy­cyj­nych pie­śni. Skąd ta inspi­ra­cja?

MS: Te pie­śni pocho­dzą z bar­dzo róż­nych rejo­nów obu Ame­ryk. Są to pie­śni, na które tra­fi­łem w moich podró­żach.

Te podróże należy trak­to­wać meta­fo­rycz­nie czy dosłow­nie?

MS: To się łączy. Podróże muzyczne są podró­żami w głąb sie­bie i jed­no­cze­śnie podró­żami do innych rze­czy­wi­sto­ści. Przy tek­stach do tej płyty mocno inspi­ro­wa­łem się książ­kami Car­losa Casta­nedy, który opi­suje swoje spo­tka­nia z cza­row­ni­kiem Don Juanem.

fuss_MA_marcinkowska2.jpgA czemu tek­sty są po angiel­sku? Nie chce­cie śpie­wać po pol­sku?

AS: Bo mamy czar­no­skó­rych w zespole!

…któ­rzy mówią po pol­sku. To jedyna moty­wa­cja?

AS: Uci­nam temat.

MS: Na nie­które pyta­nia mamy z góry przy­go­to­wane odpo­wie­dzi.

Domy­ślam się, że na to pyta­nie też macie gotową odpo­wiedź: roz­szy­fruj­cie nazwę zespołu. Skąd się wzięła?

MS: „Ma” – w języku angiel­skim tak się skró­towo i piesz­czo­tli­wie mówi się o mamie. To jest nasze główne odnie­sie­nie. Na samym początku, kiedy wraz z Olkiem zakła­da­li­śmy ten zespół, to jesz­cze nic nie wie­dzie­li­śmy, co z tego będzie. Chcie­li­śmy wtedy kon­ty­nu­ować myśl muzyczną z poprzed­niego zespołu – Big Fat Mama. Dla­tego nazwa­li­śmy się podob­nie, choć nieco skrom­niej: „Ma”.

AS: Bez mamy się po pro­stu nie da – tak jak bez powie­trza. Mama musi być. Bez mamy nie ma czło­wieka. To jest dosyć pro­ste, ale czę­sto o tym zapo­mi­namy – o macie­rzy, o matecz­niku: że każdy gdzieś w tej prze­strzeni, naj­pierw w pater­nal­nej – w jądrach ojca, a potem jako 50% mate­riału gene­tycz­nego matki w postaci jaja prze­był w jaj­niku. I o tym się zapo­mina. A to jest bar­dzo ważna rzecz!

MS: Zapo­mina się w naszej kul­turze o przod­kach i mało poświęca się im miej­sca. Ludzie pier­wot­nych kul­tur mówią, że to główna przy­czyna cho­roby naszej cywi­li­za­cji – z niej biorą się także inne cho­roby umy­słowe i fizyczne. Tak mówią ludzie z róż­nych pra­sta­rych kul­tur na tere­nie całego świata.

AS: My też jeste­śmy prze­cież pier­wotną kul­turą! Tylko że nasza rze­czy­wi­stość zabija te wszyst­kie pier­wiastki. Bo weźmy pra­daw­nych Pola­ków, Polan i inne grupy, które żyły na naszych zie­miach – to też były pra­wie indiań­skie ple­miona. To nasi pra­pra­dziad­ko­wie.

MS: To, co się dzieje dzi­siaj, wynika z wielu lat patriar­chatu. Kie­dyś świat był w więk­szej rów­no­wa­dze pomię­dzy Ojcem a Matką. Kie­dyś Ojciec i Matka stali na równi.

Cie­ka­wie ta rów­ność kore­spon­duje z Waszą for­ma­cją, w któ­rej wła­ści­wie nie ma sce­nicz­nego front­mana.

AS: Kiedy jedziemy samo­cho­dem, ja jestem front­ma­nem i lide­rem, bo jestem kie­rowcą. Każdy na innym eta­pie czuje się lide­rem – wcho­dzi na pew­nym odcinku i mówi: „Oto ja!”

MS: Każdy ma swoje role do speł­nie­nia, a jest ich bar­dzo wiele. Jeśli tych ról nie wypeł­nia nale­ży­cie, to się śmie­jemy i go „gil­go­czemy” – ale tak piesz­czo­tli­wie.

AS: Jak to zwy­kle w ple­mie­niu.

Jakie są Wasze dal­sze – muzyczne i kon­cer­towe – plany?

MS: Sto­imy u progu mię­dzy­na­ro­do­wej kariery (śmiech).

AS: A na poważ­nie to będziemy w Kra­ko­wie – na pewno na Festi­walu Off Camera. Będziemy tam strze­lać z kapi­szo­nów, bo to jest nasze ulu­bione zaję­cie na festi­wa­lach fil­mo­wych. Lubimy insce­ni­za­cje kow­boj­skie.

A teraz czas na her­batę i kanapki (śmiech).musująca tabletka.png

kreska.jpg

kreska.jpgO MA:

MA – jak sami o sobie piszą – to podróż piątki przy­ja­ciół, któ­rych losy złą­czyły się ze sobą by wspól­nie emi­to­wać rytmy rodem z kosmosu. Zespół two­rzy dźwięki, syn­te­ty­zu­jąc brzmie­nia ana­lo­go­wych zaba­wek z dobro­dziej­stwami nowo­cze­snej tech­no­lo­gii. W muzyce prze­pla­tają się dźwięki natury i soul, ale sły­chać też rhy­th­m’n’blu­esa, rdzenne doo wop, elec­tro czy hip-hop. Łącz­nie sta­rego z nowym doty­czy nie tylko instru­men­tal­nych aspek­tów twór­czo­ści, ale rów­nież sfery seman­tycz­nej. Język współ­cze­sny wzbo­ga­cają o stare dia­lekty ple­mienne. www.ma.psychedelik.eu
Skład:
Mar­tyna Szcze­pa­niak – wokal, instru­menty per­ku­syjne
Alek­san­der Szer­szeń – gitara, wokal
Domi­nik Szcze­pa­niak – per­ku­sja, wokal
Kuba Macie­jew­ski – instru­menty kla­wi­szowe, gitara
Mate­usz Samo­long – bas, wokal

MAGDALENA MARCINKOWSKA
Ab­sol­went­ka ASP w Kra­ko­wie, stu­dio­wa­ła rów­nież w Por­tu­ga­lii. Zaj­mu­je się ilu­stra­cją, ko­mik­sem, ma­lar­stwem i fil­mem ani­mo­wa­nym.


Ta strona korzysta z plików cookie.