NUMER 15 (6) GRUDZIEŃ 2015 | "NA ZACHODZIE BEZ ZMIAN?"
Niektórzy uważają, że w toczącej się w Stanach Zjednoczonych debacie na temat dostępu do broni palnej nie chodzi wyłącznie o posiadanie broni. Najważniejsze jest samo sprawowanie kontroli nad jej posiadaniem. Starcia zagorzałych zwolenników obowiązujących przepisów i ich równie żarliwych przeciwników trwają od dawna, lecz temat nabiera światowego rozgłosu w momencie, gdy dochodzi do śmiertelnych tragedii z bronią w roli głównej. Czyli bardzo często.
Legendarna rozbójnicza reputacja Dzikiego Zachodu to tak naprawdę mit powstały dawno temu i utrwalony przez hollywoodzkie produkcje. Faktycznie Dziki Zachód, czyli obszar południowych i zachodnich stanów USA, był i nadal jest stosunkowo spokojny w porównaniu do innych części Ameryki. Jednak mit na trwałe rzutuje na amerykańskie społeczeństwo – we współczesnych realiach zakorzenił się wizerunek rewolwerowca, który sam wymierza sprawiedliwość.
IN GUN WE TRUST
Prawo do posiadania broni w Ameryce istnieje właściwie od zawsze. Już w XVIII wieku zostało zapisane w drugiej poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, co stanowi o jego sile. Świadczy to również o przywiązaniu obywateli do pewnych wartości, wśród których najważniejszą jest głębokie poczucie wolności indywidualnej. Prawo to zostało ugruntowane w historii, kulturze i tradycji kraju, który rozszerzając swoje granice w wyniku podbojów, nie był w stanie zagwarantować wszystkim obywatelom militarnego wsparcia i chronić ich na nowych ziemiach. Amerykanie brali więc sprawy w swoje ręce. A dokładniej brali broń w swoje ręce, zapewniając sobie i swoim rodzinom bezpieczeństwo.
Wtedy pozostawieni sami sobie, dziś nie wyobrażają sobie, by jakiś rząd centralny miał im mówić, czy mogą mieć broń we własnym domu. Oczywiście, że mogą. Jest im ona potrzebna do samoobrony, obrony własnego mienia i poczucia bezpieczeństwa. Mimo że już blisko 80% uważa, że należy stworzyć bardziej restrykcyjne przepisy dla tych, którzy chcą dostać broń, wciąż ponad połowa Amerykanów opowiada się za prawem do jej posiadania. Nie ma także perspektyw na jakiekolwiek ustawodawcze zmiany w tej kwestii. Krajowe Stowarzyszenie Strzeleckie (NRA), lobbystyczna organizacja producentów i posiadaczy broni palnej w USA, posiada duże wpływy w Kongresie. Republikanie wspierają NRA z własnych przekonań, których trwałość budują fundusze organizacji, finansujące kampanie prawicowych polityków.
ZABAWY Z BRONIĄ
Oprócz najczęściej przytaczanych argumentów za utrzymaniem prawa do posiadania broni, czyli tych mówiących o kwestiach samoobrony, jego zwolennicy podnoszą jeszcze jeden, bardzo istotny – to nie broń zabija. Broń pomaga w dokonaniu zabójstwa. Pomijając przypadki nieszczęśliwych wypadków w obchodzeniu się z bronią, do skorzystania z niej potrzebna jest osoba posiadająca w zamyśle konkretne jej wykorzystanie. Będąca w zagrażającej sytuacji lub mająca złe intencje. Jeśli zamiar jest przestępczy lub szalony, najprawdopodobniej okaże się tragiczny w skutkach. I dlatego usłyszymy o tym w telewizji. Zatem wszystko zależy od tego, kto tę broń posiada i w jakich okolicznościach z niej skorzysta. Winni są ludzie, a nie broń.
To swego rodzaju ściąganie z niej ciężaru odpowiedzialności i odczarowywanie z negatywnych skojarzeń, które zdają się potwierdzać pewne teorie naukowe. Niektóre mówią o tym, że samo obcowanie z bronią może generować zachowania agresywne. Inne, że powszechny do niej dostęp sprzyja łatwiejszemu, bezrefleksyjnemu sięganiu za spust. Temu z kolei przeczą statystyki. Szacuje się, że istnieje w Ameryce ok. 20 tysięcy przepisów dotyczących dostępu do broni. Konstytucja zapewnia prawo do jej posiadania, natomiast dalsze jej funkcjonowanie w społeczeństwie regulowane jest na poziomie stanowym. Większość stanów posiada własne przepisy normujące posiadanie broni. I tak na przykład stany szczególnie liberalne w dostępie do broni to Floryda, Alaska, Arizona, Kolorado i tzw. stany farmerskie, gdzie oprócz Florydy notuje się stosunkowo mały odsetek przestępstw z użyciem broni. Po przeciwnej stronie są np. Nowy Jork, New Jersey, Massachusetts czy Dystrykt Kolumbii, w których występują jedne z najsurowszych przepisów, jednak wciąż notuje się tam wysoki wskaźnik problemu.
BANG! BANG!
Nie wszystkie statystyki działają jednak na korzyść sympatyków posiadania broni. Codziennie w wyniku postrzału giną w Stanach Zjednoczonych 83 osoby. Najbardziej niebezpieczne pod tym względem rejony Ameryki to przede wszystkim stany wschodniego wybrzeża oraz Kalifornia. To obszary najczęściej zasiedlane przez imigrantów, gdzie styka się wiele kultur i tak już bardzo zróżnicowanego społeczeństwa Ameryki. Są to również obszary, w których tworzą się różne światy przestępcze, między którymi dochodzi do starć. Podczas gdy w Ameryce od kul jednego roku ginie ponad 10 tysięcy osób, w tym samym czasie w Finlandii, w której aż 46% mieszkańców ma broń, ginie 17 osób. A to jeszcze nie koniec tragicznych statystyk. Stany Zjednoczone należą także do negatywnych rekordzistów jeśli chodzi o liczbę masowych ataków z użyciem broni. Regularnie w różnych miejscach wybuchają strzelaniny, np. w kościele metodystycznym (Charleston, Południowa Karolina), w kinie (Aurora, Kolorado), w restauracji między gangami motocyklowymi (Waco, Teksas), w szkole (Reseburg, Oregon), w klinice aborcyjnej (Colorado Springs, Kolorado) nie wspominając o codziennych mafijnych porachunkach na ulicach amerykańskich metropolii. Ostatnia głośna masakra z grudnia, która miała miejsce w ośrodku pomocy niepełnosprawnym w San Bernardino, Kalifornia, była już 355. w tym roku.
Bardzo wiele z nich ma miejsce w szkole lub college’u i dokonywana jest przez młodzież, która nie ma prawa do posiadania broni. I wnoszenia jej na teren szkoły, która stanowi tzw. gun free zone. System ten bardzo nie podoba się zwolennikom dostępu do broni, którzy uważają, że w miejscach, gdzie nie ma ograniczenia do jej noszenia, tego typu tragedie się nie zdarzają, bo ludzie mają się czym bronić. Warto pamiętać, że Amerykanie mają prawo do posiadania broni, a w niektórych stanach również do swobodnego jej noszenia. Jakkolwiek wszyscy obywatele są świadomi jej obecności, nie zawsze przyzwyczajeni są do jej widoku. Dlatego też czasami wystosowują do siebie apele, jak np. ten sieci Starbucks, która namawiała swego czasu Amerykanów, by nie wnosili do kawiarni swojej broni.
CZY AMERYKA STRZELA SOBIE W STOPĘ?
Amerykanie są największym producentem broni i jednocześnie największym jej eksporterem. Przemysł ten stanowi około jednej trzeciej wartości całego eksportu broni na świecie i szacuje się na 25 mld dolarów tylko w ostatnim roku. Sprzedają ją głównie na Bliski Wschód, ale także do krajów Ameryki Południowej. A następnie ze swoimi uzbrojonymi klientami prowadzą wojny. Pośrednio z reżimami i terrorystami na Bliskim Wschodzie i bezpośrednio w wojnie narkotykowej na granicy z Meksykiem. Wydaje się jednak, że tą największą prowadzą niestety wewnątrz własnych granic.
Każdego roku w strzelaninach życie traci ok. 10 tys. osób, podczas gdy w czasie trwania całej ofensywy Amerykanów na Irak i Afganistan, zginęło blisko 7 tys. żołnierzy. To pokazuje, z jak poważnym problemem Amerykanie borykają się we własnych granicach. Tylko w ciągu ostatnich pięciu miesięcy prezydent Obama wygłosił siedem oświadczeń po masowych strzelaninach, składając kondolencje rodzinom ofiar. A pamiętać trzeba, że występuje tylko w przypadkach najtragiczniejszych zdarzeń. W każdym z nich, jako zwolennik zaostrzenia przepisów dotyczących posiadania broni, apeluje o tzw. rozbrojenie Amerykanów. Wobec zaistniałych sytuacji coraz częściej w amerykańskich mediach słychać komentarze określające problem masowych strzelanin jako tzw. domestic terror. Rodzimy terroryzm zaczyna poważnie zagrażać wewnętrznej jedności obywateli, bo sieje pośród nich strach. Świadczy o tym, że Ameryka posiada wewnętrznych wrogów o niewyobrażalnej sile, znacznie groźniejszych niż przedstawiciele religijnego terroryzmu, z którymi tak Ameryka, jak i świat, od jakiegoś czasu próbują walczyć.
COLT DLA WSZYSTKICH!
Mówi się , że Ameryka bronią stoi. I nie jest to wcale przesadzone stwierdzenie biorąc pod uwagę fakt, że na każde 100 jej mieszkańców przypada 89 sztuk broni, a sami Amerykanie są właścicielami niemal połowy broni na świecie znajdującej się w prywatnych rękach. Jest to także jeden z najbardziej złożonych i dyskutowanych przez społeczeństwo tematów, bo dotyczy ich swobód i wolności, na punkcie których Amerykanie są szczególnie wrażliwi. To wielce kontrowersyjna i antagonizująca społeczeństwo kwestia, o czym świadczy ostatnie orzeczenie Sądu Najwyższego w tej sprawie, który za utrzymaniem prawa do posiadania broni opowiedział się najmniejszą możliwą większością – 5:4. Wynik kolejnego werdyktu nie jest zatem przesądzony, choć na razie nawet najbardziej okrutne masakry nie są w stanie zmienić przywiązania Amerykanów do posiadania broni.
Obecna sytuacja jest ceną wolności zagwarantowanej przed 200 laty. Obie zwaśnione strony są jednak solidarne w jednym podstawowym wymiarze – poczucia strachu i bezsilności wobec przemocy. Bowiem każda kolejna strzelanina wywołuje zawsze dwie reakcje: protesty i marsze przeciwko powszechnemu dostępowi do broni z jednej strony, a z drugiej – kolejki w sklepach z bronią po pierwszą lub kolejną sztukę, by bronić zagrożonego bezpieczeństwa.
MAGDALENA MYRLAK
Absolwentka socjologii i Public Relations. Zafiksowana na punkcie seryjnych morderców i Indian Ameryki Północnej. Marzy o reportażu będącym relacją z wojny narkotykowej na granicy Stanów Zjednoczonych i Meksyku.
BEATA ŻURAWSKA
Absolwentka Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie. Laureatka wielu nagród i wyróżnień za ilustracje i komiksy. Na co dzień zajmuje się ilustracją i projektowaniem graficznym.