DO GÓRY

 

fuss_intercultural_domzalska_cover.jpg

NUMER 19 (4) SIERPIEŃ 2016 | "BIG CITY LIFE"


PRZYCIĄGANIE RÓŻNIC

ANNA PAWLISZYN, ALEKSANDRA LIMANÓWKA-ZWOLIŃSKA | KATARZYNA DOMŻALSKA

Wie­lo­kul­tu­ro­wość, multi-kulti – tematy bar­dzo modne, wszech­obecne. Wypada się znać. Wypada się wypo­wia­dać. Każde duże mia­sto zmie­nia się w tygiel kul­tu­rowy, w któ­rym dzie­limy kor­po­ra­cyjne open spa­ce’y z obco­kra­jow­cami, jadamy w egzo­tycz­nych knajp­kach i przyj­mu­jemy co semestr tabuny złak­nio­nych inno­ści Era­smu­sów. Oto­czeni jeste­śmy przez ludzi czę­sto nie­sły­cha­nie odda­lo­nych od nas kul­tu­rowo. Róż­nice kul­tu­rowe stają się naj­bar­dziej widoczne w miej­scu pracy, w któ­rym zmu­szeni jeste­śmy do speł­nia­nia sta­wia­nych nam przez mena­ge­rów wyma­gań. Co jeśli każdy z nas, zde­ter­mi­no­wany przez swoją kul­turę wybie­rze zupeł­nie odmienne spo­soby na osią­gnię­cie wspól­nego celu? Co nas różni i jak mądry pra­co­dawca powi­nien te róż­nice wyko­rzy­stać?

Nikogo już nie dziwi, że naszym sąsia­dem jest Hisz­pan, sze­fem Japoń­czyk, a naj­lep­szym przy­ja­cie­lem – Hin­dus. O świe­cie tro­chę wiemy, cza­sem coś prze­czy­tamy, gdzieś poje­dziemy, z kimś poroz­ma­wiamy. I tak Włosi eks­pre­syj­nie gesty­ku­lują i gło­śno mówią, potom­ko­wie koczow­ni­czych ple­mion Magh­rebu nie doko­nują trans­ak­cji bez tar­go­wa­nia, a Ery­trej­czycy witają się ener­gicz­nymi kuk­sań­cami. Jeśli jed­nak wszyst­kie te osoby spo­tkają się w jed­nym miej­scu, róż­nice mogą sta­no­wić barierę nie do poko­na­nia. Kul­tury te prze­ni­kają się, zacho­dzi trans­fer doświad­czeń, wie­dzy i war­to­ści. Oprócz licz­nych wyzwań, zależ­no­ści te dają nam ogromną szansę na mak­sy­malne wyko­rzy­sta­nie róż­no­rod­no­ści na płasz­czyź­nie pra­cow­ni­czej efek­tyw­no­ści. Potrzebne jest jed­nak umie­jętne i świa­dome zarzą­dza­nie w śro­do­wi­sku międzykul­tu­rowym.

Wywo­dzimy się z innych sze­ro­ko­ści i dłu­go­ści geo­gra­ficz­nych, mówimy odmien­nymi języ­kami, a w dzie­ciń­stwie nie wszy­scy bawi­li­śmy się w cho­wa­nego. Przy­szło nam żyć na jed­nym świe­cie, w jed­nym kraju, w jed­nym mie­ście. Trak­tu­jąc się jak jedną mię­dzy­kul­tu­rową dru­żynę dążącą do wspól­nego celu, musimy nauczyć się wspó­łist­nieć. Komu­ni­ka­cja mię­dzy­kul­tu­rowa nie jest niczym wię­cej jak cie­ka­wo­ścią świata, chę­cią ucze­nia się, umie­jęt­no­ścią wyko­rzy­sty­wa­nia zdo­by­tej wie­dzy w prak­tyce. Stwo­rze­nie takiego zespołu tylko pozor­nie jest łatwe. To zada­nie, któ­rego powo­dze­nie zależy od wykształ­ce­nia w sobie ogrom­nej wraż­li­wo­ści kul­tu­rowej.

Jeśli chcemy odna­leźć się w świe­cie róż­nic międzykul­tu­rowych, musimy dobrze poznać swo­jego part­nera i repre­zen­to­wane przez niego war­to­ści. W dużym uprosz­cze­niu kul­tury róż­nią się od sie­bie na trzech płasz­czy­znach: podej­ścia do czasu, hie­rar­chicz­no­ści i spo­sobu nawią­zy­wa­nia, a następ­nie utrzy­my­wa­nia kon­tak­tów.


fuss_intercultural_domzalska.jpg

Kul­tury mono­ch­ro­niczne pod­cho­dzą do czasu line­ar­nie, trosz­czą się o punk­tu­al­ność i pięt­nują bez­pro­duk­tyw­ność. Ma to prze­ło­że­nie na każda dzie­dzinę życia. Na przy­kład spóź­nie­nie auto­ma­tycz­nie trak­to­wane jest jako brak sza­cunku i burzy wize­ru­nek przed­się­biorcy. Tym­cza­sem dla przed­sta­wi­cieli kul­tur poli­ch­ro­nicz­nych czas pły­nie ina­czej, a deadline jest kwe­stią umowną.

Dla Anglo­sasa czy Niemca czas to zasób nie­od­na­wialny, żeby dobrze go wyko­rzy­sty­wać, trzeba go… no wła­śnie, po pro­stu wyko­rzy­sty­wać. Ina­czej jest w kra­jach arab­skich, gdzie kró­luje podej­ście poli­ch­ro­niczne, a ludzie potra­fią czas po pro­stu „spę­dzać” w jakiś spo­sób. My uczymy się tego od nie­dawna z porad­ni­ków spod znaku slow life, jeste­śmy zakład­ni­kami wła­snej efek­tyw­no­ści i pęka­ją­cych w szwach har­mo­no­gra­mów, a doro­słość mie­rzymy tem­pem życia. Im szyb­ciej, tym poważ­niej. Podobno.

A prze­cież są gdzieś na świe­cie wyspy, gdzie nie ma czasu prze­szłego, a teraź­niej­szo­ści jest kilka! Prze­mie­rza­jąc Fran­cję na stopa, wyzna­czy­li­śmy sobie ze zna­jo­mym mało reali­styczny plan prze­je­cha­nia jed­nego dnia z Lionu do Bor­de­aux. Irań­czyk, który był naszą pierw­szą oka­zją na tra­sie, wie­dząc o naszym pośpie­chu, zna­lazł natych­mia­stowe roz­wią­za­nie pro­blemu: jedziemy na kawę. Skrę­cił z auto­strady, zanim zdą­ży­li­śmy zapro­te­sto­wać. Drugą kawę wypi­li­śmy po zamó­wio­nym bez naszej wie­dzy obie­dzie. Potem deser. I co? O 21:00 rze­czy­wi­ście trzeci z kolei kie­rowca wysa­dził nas pod fon­tanną w cen­trum Bor­de­aux! Czy to nie są światy rów­no­le­głe?

Kolejna płasz­czy­zna to hie­rar­chicz­ność, gdzie wyróż­niamy kul­tury cere­mo­nialne, w któ­rych życie opiera się na ści­śle prze­strze­ga­nych zasa­dach i (czę­sto nie­pi­sa­nych) pro­to­ko­łach, i nie­ce­re­mo­nialne, gdzie wszy­scy mówią do sie­bie na „ty”. 

Mamy tę nie­zno­śną manierę, że swoje uzna­jemy za normę. Na przy­kład jeśli u nas oczy są zwier­cia­dłem duszy, a ucie­ka­jący w bok wzrok – zna­kiem nie­szcze­ro­ści i nie­czy­stych zamia­rów, to tak jest wszę­dzie. Tym spo­so­bem Bogu ducha winny Sene­gal­czyk zostaje wzięty za mata­cza, pod­czas gdy odwra­ca­jąc wzrok, tylko wyraża swój sza­cu­nek! 

Sene­gal i Mali to bar­dzo hie­rar­chiczne spo­łe­czeń­stwa. Malij­czyk żyjący od lat, a nawet od zawsze, w Euro­pie, nie­sie w sobie pewne wypra­co­wane od poko­leń wzorce – ina­czej będzie oczy­wi­ście z tymi, któ­rzy prze­szli całą ścieżkę edu­ka­cji i pra­cują jako białe koł­nie­rzyki, w pełni zin­te­gro­wani ze spo­łe­czeń­stwem. Nie zapo­mi­najmy jed­nak, że to tylko uła­mek przy­pad­ków, z któ­rymi mamy do czy­nie­nia.

Deter­mi­nu­jący dla sto­sun­ków spo­łecz­nych jest też podział na kul­tury pro­tran­sak­cyjne i pro­part­ner­skie. Dla pierw­szych zna­cze­nie ma sprawne osią­ga­nie zało­żo­nych celów, rela­cje są sprawą poboczną. Tym­cza­sem na przy­kład Azjaci, czyli przed­sta­wi­ciele kul­tur o nasta­wie­niu pro­part­ner­skim, dużą uwagę przy­wią­zują do spo­sobu, w jaki utrzy­my­wane są wza­jemne kon­takty, bazu­jąc na przy­ja­ciel­skiej atmos­fe­rze i wza­jem­nym zaufa­niu.

Klu­czowe staje się więc two­rze­nie mecha­ni­zmów selek­cjo­nu­ją­cych pożą­dane cechy pra­cow­ni­ków i mak­sy­ma­li­zu­jące ich efekty. Dużo przed­się­biorstw decy­duje się dzi­siaj na wpro­wa­dze­nie tur­ku­so­wego modelu zarzą­dza­nia, który wiąże się z bra­kiem hie­rar­chii i rów­nym roz­ło­że­niem odpo­wie­dzial­no­ści pomię­dzy pra­cow­ni­ków, a co za tym idzie – z moż­li­wo­ścią pracy we wła­snym try­bie. To szansa dla osób spoza naszego kręgu kul­tu­rowego na udo­wod­nie­nie pra­co­dawcy swo­jej war­to­ści. Na przy­kład Syryj­czy­kowi ciężko odna­leźć się w sztyw­nej, ośmio­go­dzin­nej dniówce. Dla niego praca ma dużą war­tość towa­rzy­ską, jego nasta­wie­nie jest pro­part­ner­skie, lubi roz­ma­wiać i dba o atmos­ferę – ale za to z chę­cią zosta­nie w pracy do późna i będzie nie­sły­chaną wagę przy­wią­zy­wał do osią­ga­nych wyni­ków.

Lubimy to, co już oswo­jone, tym­cza­sem patrze­nie sze­rzej to praw­dziwa sztuka. Praw­dzi­wym wyzwa­niem dla firm jest dzi­siaj czer­pa­nie korzy­ści z róż­nic, jakie do nich wno­szą obco­kra­jowcy.

Jest to także praw­dziwe wyzwa­nie dla nas. Pozna­wa­nie tego, co inne, to naj­szyb­sza ścieżka roz­woju oso­bi­stego. Nie o to cho­dzi, żeby dopa­so­wy­wać się do przy­by­szów, ale o to, żeby akcep­tu­jąc ich w pełni, wzbo­ga­cać sie­bie. Saint-Exu­péry pisał: „Widzisz we mnie po pro­stu Czło­wieka. Czcisz we mnie amba­sa­dora pew­nych wie­rzeń, oby­cza­jów, umi­ło­wań. Jeśli róż­nię się od cie­bie, zamiast obra­żać – uzu­peł­niam cię. Wypy­tu­jesz mnie, jak wypy­tuje się podróż­nego…”. To chyba dobre motto dla naszej dzia­łal­no­ści!musująca tabletka.png

kreska.jpg

ANNA PAWLISZYN
Tłu­macz i spe­cja­li­sta ds. komu­ni­ka­cji mię­dzy­kul­tu­ro­wej.

ALEKSANDRA LIMANÓWKA-ZWOLIŃSKA
Praw­nik i spe­cja­li­sta ds. nego­cja­cji mię­dzy­kul­tu­ro­wych. Twórczynie InterCultural.

KATARZYNA DOMŻALSKA
Absolwentka kierunku Projektowanie Graficzne na ASP we Wrocławiu (2012). Na co dzień zajmuje się projektowaniem graficznym, ilustracją oraz animacją. Laureatka licznych konkursów. Obecnie freelancer.

Ta strona korzysta z plików cookie.