NUMER 29 (4) LIPIEC 2018 | "NO PAIN, NO GAME"
Mniej więcej dwa i pół roku temu postanowiłam sobie, że zajmę się przerabianiem zdjęć na torby. Pomysł ewoluował w cykl warsztatów. Jednak sama idea i banery to zdecydowanie za mało. Potrzebowałam konkretnego wsparcia projektowego. Ostatnią i najtrudniejszą bodaj kwestią, zdecydowanie najważniejszą dla całego przedsięwzięcia, było „zidentyfikowanie zasobów lokalnych”. Miejsc na warsztaty, maszyn do szycia – i ludzi.
Zgłosiłam się do projektu realizowanego w Biurze Inicjatyw Społecznych. W weekendowych zjazdach warsztatowych Szkoły Liderów i Liderek Społecznych uczyłam się, jak odkrywać potencjały miejsc i ludzi, jak sprawić, żeby ludziom w mojej okolicy chciało się więcej, jak być skuteczną liderką, jak efektywnie współpracować i wreszcie – jak dokonać zmiany społecznej. Zmianę może uruchomić prosta rzecz, pomysł, zdarzenie. Przypomniałam sobie, że na wystawę na Ukrainie wraz z mężem przygotowaliśmy kilkadziesiąt 3-metrowych banerów fotograficznych z Świecia, Gniewa, ale przede wszystkim Nowej Huty. To był doskonały materiał do recyklingu – dlaczego by nie zrobić z niego toreb i nie wypuścić tych obrazów w świat?
Trzeba było tylko skoordynować przetransportowanie ich z Ambasady RP w Kijowie do Krakowa – i można było zacząć kolejne etapy prac. Zorganizowałam spotkanie z projektantką. Tak, chciałam, żeby torby nie były banalne. W pracowni Joasi Styrylskiej-Gałażyn urządziłyśmy burzę mózgów, która dowiodła, że pomysł ma potencjał. W ramach uczestnictwa w projekcie MOWES otrzymałam możliwość sfinansowania do kwoty 1000 zł wymyślonego przedsięwzięcia. I o ile pierwotnie chciałam ją przeznaczyć na zrobienie zbiórki na Polak Potrafi, o tyle po spotkaniu networkingowym, na którym poznałam innych ludzi społecznie zaangażowanych, uznałam, że z grantu zrobimy warsztaty!
SĄSIEDZI
Warsztat bardzo integruje ludzi, nawet tych z pozoru znających się z codziennych przechadzek z czworonogami czy zwykłego „dzień dobry” na klatce. Wspólne działanie zbliża ludzi. Jeśli dajesz radę wytrzymać w piątkę-siódemkę w ciągu trzech godzin, to siłą rzeczy dystans się skraca i stajecie się bliżsi sobie. A przy tym robimy coś, czego w zaciszu domowym się nie da zrobić.
W ten sposób jeden rozwiązany problem otwierał kolejny: gdzie zrobimy warsztaty? Na czym uszyjemy torby? I mnie olśniło, oświeciło, normalnie EUREKA! Przecież sąsiadka coś tam szyje, przerabia, może zechce udostępnić maszyny i szwalnię? Zebrałam się na odwagę i poszłam na rozmowę do dawnej motocyklowni na os. Centrum D. Wróciłam szczęśliwa, wiedząc, że mam już prawie wszystkie elementy układanki, a sąsiedzi jak zwykle nie zawiedli.
Warsztaty skierowałam do mojej społeczności lokalnej, mieszkańców i mieszkanek osiedli Centrum D, Handlowego, Kolorowego. Właśnie dlatego, że nie mamy klubu ani domu kultury, który animowałby różne wydarzenia, sami podejmujemy inicjatywy i bazujemy na posiadanych zasobach. Wśród uczestniczek były moje sąsiadki, z którymi podejmowałam wcześniej działania po to, żeby upiększyć otaczającą przestrzeń, nawiązać sąsiedzkie więzi i zwyczajnie lepiej się poznać. Lista podejmowanych przez nas akcji jest dłuższa – każda z nich to próba rozwiązania problemu, wprowadzenia zmiany, budowania lepszego, wartościowego sąsiedztwa, które jest tradycją Nowej Huty.
OD NITKI DO KŁĘBKA
Chciałam, by ten cykl trzech poniedziałkowych warsztatów był połączeniem pasji do szycia, poznawania nowych możliwości przerabiania różnych materiałów oraz integracji mieszkańców. Dodatkowo miał wpisywać się w nurt zero waste: wykorzystane materiały to banery fotograficzne oraz banery reklamujące wydarzenia w Nowohuckim Centrum Kultury, skrawki materiałów, pasy samochodowe. Wszystko z odzysku, więc przyjazne dla natury – także w perspektywie zastąpienia tradycyjnych jednorazowych reklamówek.
Zapytałam ostatnio Joasię, co było dla niej, projektantki i artystki zarazem, największym wyzwaniem podczas warsztatów: „Uruchomienie wyobraźni uczestników. Zależało mi na tym, aby każdy spojrzał na proces projektowy w sposób nieszablonowy. Aby motywy, które były użyte na torbach, miały dużą siłę oddziaływania. Dla wielu uczestników warsztatów takie abstrakcyjne podejście do obrazu z baneru, gamy kolorystycznej oraz kompozycji tworzonej przez nich torby było czymś nowym”. Efekt WOW – jak go roboczo nazwałyśmy – miał być głównym motorem projektowym oraz punktem wyjściowym każdej kompozycji. Justyna zrobiła sobie torbę z fragmentem zdjęcia z okładki albumu Nowa Huta. Okruchy życia i meandry historii (witryna nieistniejącej kultowej księgarni „Skarbnica”, po której zlikwidowaniu nowohucianie do dziś się nie otrząsnęli), Jarek nosi fragment największej hałdy odpadów pohutniczych, Ania ma torbę z piękną arką, czyli bramą z osiedla Stalowego 8. Pomnik Lenina – z sensacyjnego, zrobionego w konspiracji zdjęcia zrobionego po nieudanej próbie jego wysadzenia w kwietniu 1979 r. – czeka w kolejce do skrojenia.
Dałyśmy ludziom dużo radości płynącej z faktu, że mogą sobie zaprojektować i uszyć torbę, same też przekonałyśmy się, że lubimy to robić: zestawiać banery fotograficzne z niefotograficznymi, z kawałkami paneli albo kafelkami łazienkowymi. Tak więc po kilkumiesięcznym projekcie zostały nam banery, ale przede wszystkim chęci, żeby robić kolejne torby, żeby założyć markę, uruchomić biznes i wykreować modę na TURBO TORBY.
NH, I LOVE YOU
Każda torba jest przemyślanym unikalnym obrazem, niesie ze sobą narrację i atmosferę. W użytkowej formie, chcemy przemycić sztukę, radość tworzenia i historię. Pierwszym sprawdzianem dla naszego przyszłego biznesu był udział w targach mody niezależnej Kiermash Wiosna w pałacu Czeczotka. Wtedy furorę zrobiły szczególnie torby z fragmentami zdjęcia działaczy „Solidarności” przed budynkiem dawnego Centrum Administracyjnego Kombinatu. Teraz torby trafiły do Muzeum Historycznego Miasta Krakowa „Dzieje Nowej Huty”, gdzie będą dostępne dla turystów – podbijając świat zdjęciami dzielnicy.
Teraz skanujemy zdjęcia starej Nowej Huty z jej początków i późniejszych lat 70. Na te zdjęcia Joasia nakłada tekstury, filtry, wektory i odpowiednio komponuje. Chciałybyśmy również, żeby nowohucianie przynosili do nas zdjęcia z domowych albumów – i to się już zaczęło dziać, powstają pierwsze personalizowane torby.
Nowa Huta połączyła mnie, Joasię, uczestników warsztatów – dlatego też głównym tematem naszych toreb pozostają tutejsze osiedla, aleja Róż, Kombinat. Torbo Torby są również wypadkową tego, co robimy na co dzień, naszego zaangażowania społecznego, partycypacji, chęci dokonywania zmian i wpływania na otaczającą nas rzeczywistość, partycypacji. Chciałabym, żeby nowohucianie byli przekonani, że mieszkają w dzielnicy wyjątkowej, której dziedzictwo jest nie tylko do podziwiania przez turystów, ale jest też czymś, co można przekuć na torbę. Teraz pokazujemy, że arki nowohuckie można nosić pod pachą, że kajaki ładnie komponują się z „gwarantowaną opalenizną”, wreszcie – że aleja Róż powinna być zawsze pełna róż. Że można być dumnym z tego, gdzie się mieszka.
TURBO TORBY TWORZĄ:
LOLA
Joanna Styrylska (graficzka i malarka) – jest odpowiedzialna za artystyczny klimat Turbo Toreb. Projektując nadruki, tworzy surrealistyczny styl, bogaty kolorystycznie i skojarzeniowo.
GOHA
Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz (fotografka i aktywistka) – fotografuje i archiwizuje zdjęcia, jest też generatorką wszelkich kontaktów i łączniczką Turbo Toreb ze światem i kosmosem.
KATARZYNA HARCIAREK
absolwentka ASP w Katowicach. Na co dzień mieszka w Porto, Portugalii, rozkleja street art na historycznych kamieniczkach, tworzy ilustracje i zbiera sprzęty do swojej mikropracowni graficznej. www.facebook.com/kasiaharciarekart