NUMER 20 (5) LISTOPAD 2016| "100% NATURAL"
Okna w domu powinny być szeroko otwarte. Nie tylko dlatego, że posiane na rabacie kwiaty, pnąc się coraz wyżej, pachną mocnej albo że co jakiś czas ukryty w zaroślu śpiewem uwodzi ptak. Na tym zresztą i tak nie można się przecież zatrzymywać, nawet jeśli czujny nos podchwyci, ucho nie przesłyszy się. Za dużo jest tu spraw bieżących, domowych obowiązków.
Otwiera się je głównie dlatego, że przez narastający upał należy napuścić trochę wiatru. Przynajmniej w kuchni. Pokrywka niebezpiecznie podskakuje na gorącym garnku. Bez żadnej opieki. Buchają kłęby pary. Trzeba natychmiast zmienić płomień i niech sobie pyka dalej. Choć z drugiej strony te muchy... Reszta pokoi, w tym najważniejszy z telewizorem, pozostaje zamknięta. Oblepiona małymi ciałkami kratkowana packa zwisa bezwładnie zahaczona o gwózdek wbity w spękaną framugę okna.
Sień w tym domu jest chłodna i niemal wilgotna. Ciemna jak cień. Trzeba do oporu kręcić śmigiełkiem przełącznika, żeby zapalić zwisającą żarówkę, bo mały lufcik lada moment będzie zastawiony ciężkim koszem pachnącym zielonym koprem. Otwierają się drzwi – nagle wpuszczona jasność nie trwa długo, ale wystarczająco, żeby ukazać niewielką postać schowaną za futryną. I już jej nie ma. Starsza pani wchodzi do środka. Ona nigdy nie pali tej żarówki, bo szkoda zachodu. Swój dom zna na pamięć, choć zdarza się jej zapominać o wielu rzeczach. Obok ciężkiego kosza na wytartej ceracie w świąteczne choinki kładzie pierwsze jabłko ogrodu, w którym aż wije się sok. Staruszka przesuwa kosz, a na owocu skąpanym dotąd w ciemności ląduje ostra szabla słońca. Prawdziwa szabla zakopana jest obok młyna przez ostatniego prawdziwego ułana – pomnik pod sklepem, ale nie wiadomo dokładnie gdzie, bo dziadka już nie ma. Ta nieprawdziwa tymczasem kroi owoc na kolejne składowe. Ujawniają się kolory, jest kształt i kontrast. Słodkiej, delikatnej skórki i twardej, spękanej skóry. „Czego tu szukasz?” – mówi staruszka, nie przerywając tego, co właśnie robi. Malec wybiega z ukrycia i przejęty krzyczy: „Babciu, babciu, kipieje w kuchni!”. „A tam kipieje” – odpowiada staruszka i szybko wychodzi. „Mogę zjeść?” – chłopczyk woła jeszcze za nią i pokazuje na dorodny owoc szepczący nabrzmiałymi sokami. „Poczekaj, Adasiu, na obiad. Zaraz będzie. Po obiedzie dopiero” – recytuje jak pradawne prawo, znikając w kuchni. Ale słowa giną w warkocie motoru przelatującego nisko samolotu rolniczego. Są wakacje. Beztrosko płynie czas. Na wakacjach u babci obiad zawsze jest wcześniej niż u mamy.
Wiejski dom z otwartymi na oścież oknami stoi pośród pól pociętych na pasy i rozdanych najstarszym synom. Pola stykają się z innymi polami liniami prostymi. Czasem na wąskiej granicy między nimi rośnie pojedyncze drzewo, żeby można było pod nim napić się wody zimnej jak piorun. Jest sierpień i ani jednej chmurki na niebie. Z kapliczek zerkają czcigodne Maryje. Ociężałe suną kombajny. Zanim odejdą w zimowy sen, sypią ziarna na chleb. Ludzie całymi rodzinami zbitymi w jeden zespół wstają z łóżek szybciej niż dni. Niezachwiany rytm życia jest tak samo ważny tutaj jak w mieście, ale nikt o tym nie myśli w ten sposób. Za dużo jest spraw bieżących. Tylko zły gospodarz pozwala słodkim owocom na krzewach stopnieć od słońca.
„Oooo! Oooo!” – dobiega z sieni lament. Chwilę potem wbiega wnuczek do kuchni. „Oooo! Oooo!”. „Co się stało?” – odwraca się znad zlewu pełnego tłustej jak rosół wody zaniepokojona babcia. Leje się woda. „Oooo! Oooo!”. „Przestań krzyczeć i powiedz, co się stało!”. „Oooo! Oooo!”. „No mów, co się stało!”. „Oooo! Oooo!”. „Natychmiast” – rozkazuje. „Oooo! Oooo! Połknąłem pesteczkę, połknąłem pesteczkę!” – wydusza z siebie malec. „Nic się nie stało. Przecież nie puści kiełka!” – babcia rzuca szybko przez ramię i powraca do zmywania. „Oooo! Oooo! Będę miał kiełka, nie chcę, boję się”. Ze ściany patrzy portret dziadka z czasów młodości, który wnuczkowi dwadzieścia lat później będzie na upartego przypominał Alana Touringa. „Nie chcę kiełka!” – powtarza dziesięć razy za każdym razem głośniej. Babcia wyciera ręce w ścierkę, podchodzi i masuje go po plecach. „No już, już” – mówi. „Wcale nie, nie chcę kiełka!”. Babcia poirytowana nieco tą upartością, której nie rozumie, odpowiada, że jutro przyjedzie kuzyn i że jeśli Adaś nadal będzie płakał, to nie będzie się mógł z nim bawić. Ani w ogrodzie, ani w domu, ani ulubioną zabawką, dodaje na koniec. To tylko wzmaga histerię. Gwiżdże para pod pokrywką. Jak przed burzą wzmaga się zajadłość much. Spłoszony kot trąca misę wypełnioną mizerią z koperkiem, przewraca kompot z rabarbarem i hyc przez okno. Toczy się szklanka po stole, co w tym zgiełku trwa całą wieczność, ale szczęśliwie nie tłucze się. Babcia nie wytrzymuje. Babcia nie będzie parzyć lipy na uspokojenie. „Chodź no tu!”. Tutaj panuje twardej ręki wychowanie. Łapie wnuczka w pół, co nie jest trudne, kiedy ktoś tylko stoi w miejscu i płacze. Wypróbowanym sposobem przerzuca niewielkie ciało przez kolano. Szybkim ruchem ściąga spodnie, razem z nimi zsuwają się majtki. Ręka babci podnosi się, sięgając zenitu – zaraz z powagą wymierzy karnego klapsa. Dla niej to drobnostka. Następuje odliczanie palec po palcu. „Babciu, babciu, patrz, puściła kiełka” – jak skazaniec krzyczy wnuczek i pokazuje między swoje uda. Ręka, która wisiała chwilę w powietrzu jakby zatrzymując czas, opada teraz z całym impetem i uderza w babcine udo. Raz po raz. Babcia śmieje się głośno. „Nie było go wcześniej, byłem dziewczynką” – mówi przerażony Adaś. „Wnusiu!” – babcia śmieje się tak, jak się dawno już nie śmiała.
Na zewnątrz domu wszystkim doskwiera upał. Dzieci mają przerwę w pracy w polu. I niespożytą energię, kiedy biegną za przelatującym nisko samolotem rolniczym. Prawie dotykał kołami czubków drzew w sadzie. „Panie pilocie, dziura w samolocie” – krzyczą wesoło, podczas gdy z ciemnej dziury sika na sad drobny deszczyk. Spocone Maryje kaszlą samotnie w kapliczkach.
KRZYSZTOF PIETRALA
Wczesne lata osiemdziesiąte. Etnolog. Nie pracuje w zawodzie. Stacjonuje w Krakowie.
AGATA TRYBUS
Magister form przemysłowych, studentka architektury wnętrz. Projektantka, z zamiłowania instruktorka fitness i zumby.