NUMER 27 (2) MARZEC 2018 | "DZIECI GŁOSU NIE MAJĄ?"
Księżyc odbija się w oknach stojącej w ciszy na podzamczu karety i czubkach przemykających po dziedzińcu pantofelków. Szelest sukni miesza się z głosami zza grubych murów zamczyska. Rozłożysta sukienka jak niebieski obłok wtapia się w ciemniejące niebo. Przy każdym stopniu podskakuje i opada jak lekki podmuch wiatru. Jeszcze kilka stopni i oddechów. Szum głosów odpływa, pantofelki wpadają w wyżłobienia w trotuarze, zegar zaczyna swoje dźwięczne dwanaście uderzeń.
Dziewczyna upada na twardą płytę i rozciera zdrętwiałe stopy. Po drodze gubi but i trochę klasy. Na wprost niej na tle ciemnego nieba wyrzyna się kształt dorodnej dyni oplecionej pędami. Dziewczyna zwija się w kłębek i ciężko dyszy. Ma sucho w ustach i policzki pogryzione od środka od szczękościsku. Faza skończyła się trochę za szybko. Wstaje lekko oszołomiona, chwyta dynię pod pachę i chwiejnym krokiem rusza przed siebie.
Czy Kopciuszek naprawdę stała się uciśnioną królewną, czy może raczej była nadworną pomywaczką, która strzelała sobie czasem po godzinach kwasa? Na stronach typu Demotywatory coraz częściej trafia się na dekonstrukcje magicznego świata bajek. Na jednym z demotywujacych obrazków Mia Wasikowska grająca Alicję w Krainie Czarów stoi obok wielkiego grzyba, a koło niej odstrzelony w garnitur królik potrząsa zegarkiem. Pod nimi wrzucono napis: „Alicja w Krainie Czarów. Dajcie mi chociaż połowę tego, co ona wzięła”.
Nie ma wątpliwości, że świat bajek puszczony przez optykę rzeczywistości magicznej jest inny niż codzienność – i takim ma być. Przyjrzyjmy się jednak wybranym bajkom bez dziecięcego zachwytu czy dorosłej nostalgii, ale czysto merytorycznie. Dosadnie rzecz ujmując, czym naczesane były bohaterki bajek, że przytrafiały im się takie halucynogenne przygody?
Zacznijmy od Kopciuszka, którą już pokazaliśmy uciekającą z zamku. Zważywszy na to, że w zamku, który odwiedza, wszystko jest lśniące i piękne, a z dorodnej dyni wykwitła jej opalizująca kareta, najprawdopodobniej zapaliła ona dimetylotryptaminę. DMT jest najsilniejszym znanym w przyrodzie halucynogenem. Świat po zapaleniu DMT staje się magicznie odmieniony, a zmiany percepcyjne dotyczą wszystkich zmysłów. Co prawda pełne działanie halucynogenne DMT trwa niedługo, bo od pół do godziny, ale percepcja czasu zmienia się na tyle, że można uznać, że Kopciuszek zapaliła sobie deemkę pod zamkiem i wyhalucynowała cały bal. Jeśli nie miała pod ręką DMT, podobne wizje mogłyby się jej przytrafić po zjedzeniu LSD, potocznie nazywanego kwasem. LSD wykazuje nieco mniejsze działanie halucynogenne niż DMT, ale za to efekt utrzymuje się dłużej. Świat jawi się w tęczowych barwach, przepływających przez rzeczy jak fale ciepła. Bez względu na to, czym nastukana jest Kopciuszek, jej faza jest przyjemna, ale krótka.
Wspomniana już wcześniej Alicja i jej tytułowa Kraina Czarów to chyba najbardziej oczywisty przykład naćpanej bohaterki bajki. Dziewczyna wypija i zjada przeróżne substancje, zmieniając tym samym swój rozmiar i miejsce pobytu. W tej opowieści substancji psychoaktywnych jest chyba najwięcej i są one pokazane bez większego skrępowania ze strony autora czy reżysera. W adaptacji Tima Burtona z 2010 roku Alicja w akompaniamencie szalonego Kapelusznika i równie szalonego królika biega po łące między wysmukłymi nóżkami grzybów, które dość jednoznacznie przywodzą na myśl grzyby psylocybinowe, czyli łysiczki lancetowate. Po spożyciu magicznych grzybków występuje zaostrzenie zmysłów, a także halucynacje wzrokowe. Wydaje się, że rzeczy mają inne kolory niż w rzeczywistości. Często też się mówi o poczuciu zmiany stanu skupienia przedmiotów, kiedy obiekty będące standardowo ciałami stałymi rozpływają się jak ciecze. Co ciekawe i adekwatne w przypadku Alicji, po spożyciu psylocybiny można wpaść w napad lękowy, a nawet psychotyczny. Zgadzałoby się z to występowaniem w bajce mrocznych postaci takich jak Królowa Kier, pragnąca obcinać głowy swoim podwładnym. Alicja ma po prostu bad tripa.
Śpiąca Królewna jest kolejną ciekawą, ale już nie tak oczywistą propozycją do analizy pod kątem występowania aluzji do środków halucynogennych. Zgodnie z przepowiednią Aurora w dzień swoich szesnastych urodzin kłuje się drewnianym wrzecionem i zasypia. Można to odczytać jako moment inicjacji w dorosłość (ze wszystkimi tego konsekwencjami), jak brzmi popularna interpretacja psychoanalityczna tej baśni. Drewniane wrzeciono, które okazuje się tak feralne dla królewny, można jednak odnieść także do „drewnianej róży”. Desmanthus Illinoensis porasta głównie okolice rzek i cechuje się charakterystycznymi owocami podobnymi do zdrewniałych róż, stąd też potoczna nazwa rośliny. Zarówno w jej korze, jak i pędach występuje wspomniane już wcześniej, mocno halucynogenne DMT.
Zastanawiający jest również kilkuletni sen księżniczki, który zdoła przerwać dopiero pocałunek księcia. Być może księżniczka tak usilnie leży z zamkniętymi oczami, bo jest po prostu pod wpływem meskaliny? Meskalina, legalna w coffeshopach w Holandii, w Polsce pozostaje na wykazie zakazanych substancji psychoaktywnych. Co ciekawe, obecnie mało opłacalna zarówno na czarnym rynku, jak i w krajach, gdzie ją zalegalizowano, pozostaje najrzadziej wybieraną substancją psychoaktywną. Działanie meskaliny określa się jako bardzo długie, bo halucynacje utrzymują się do dwunastu godzin po zażyciu. To mogłoby tłumaczyć bajkowy, stuletni sen Aurory. Co więcej, meskalina daje najciekawsze halucynacje przy zamkniętych oczach, tak zwane closed-eyes visualisations, stąd uporczywy sen Aurory. Dopiero pocałunek księcia przerywa meskalinową jazdę.
Inną bajką, w której kluczowym motywem jest pocałunek, to Księżniczka i Żaba. Sedno bajki jest proste i powszechnie znane: pocałowana żaba przemienia się na powrót w przystojnego księcia. A może księżniczka, całując żabę, natrafia po prostu na halucynogenną ropuchę z rodziny Bufo z Ameryki Południowej? Ropuchy Bufo wydzielają bufoteninę, podobną w działaniu do psylocybiny z magicznych grzybków czy dimetylotryptaminy z DMT. Wystarczy delikatnie pogłaskać ropusze podbrzusze, żeby płaz w reakcji obronnej zaczął wydzielać halucynogenną toksynę. W bajce Disneya faza księżniczki Tiany jest tak mocna, że nie tylko wyhalucynowuje ona pełnego uroku księcia, ale i sama staje się żabą.
Wybija północ, kończy się faza i Kopciuszek wraca do swojej kanciapy, żeby dospać doznane właśnie halucynacje. Alicja, wychodząc z Krainy Czarów, zamiast wdawać się w dyskusje z rozgadanym królikiem, może zażyć uderzeniową dawkę witaminy C, która uśmierzy jej grzybowe zwidy. Aurora wstaje do księcia, bo przez tyle lat zdążyła już wyhalucynować cały potencjał meskaliny. Księżniczka Tiana musi natomiast udać się po odtrutkę do Mamy Odie, bo bufoteninowa faza okazuje się dla niej za mocna.
Świat przedstawiony w bajkach jawi się dla dzieci faktycznie jako magiczny i nie poddają one w wątpliwość prawdziwości dyni przemieniającej się w dwukołową karetę czy żaby stającej się księciem. Ich te historie nie tylko bawią, co też nie dziwią. Świat dorosłych nie jest już tak prosty i transparentny. To świat, w którym okazuje się, że przyjemności niosą za sobą pewne koszta, a pozornie niewinne działania i rzeczy kryją mroczne sekrety. Dekonstrukcja bajek na halucynogenną modłę oczywiście jest ich odczytaniem dość jednotorowym, ale do pewnego stopnia trafnie odzwierciedlającym pułapki dorosłego świata.
AGATA WIECZOROWSKA
Filolog języków obcych (angielski) i bardzo obcych (portugalski i rumuński). Pochodzi z Zielonych Płuc Polski. Na studia przeprowadziła się do Krakowa. Pracuje w korporacji, w wolnym czasie czyta Muminki i prowadzi blog: kaluzeiroze.com.
KAJETAN VON KAZANOWSKI
Absolwent projektowania ubioru, spędzający wolne chwile rysując przy komputerze. Pieprzony esteta, zachwycający się każdym odstępstwem od normy, oraz fanatyk muzyki, wydający ostatni grosz na kolejną płytę.