DO GÓRY
logo fuss magazyn

MATKA BOSKA I INNE DZIARKI

A. Wieczorowska | FELIETON

- Wal, co uwa­żasz. Byle nie Maryjka – Wik­to­ria pod­ciąga rękaw kwie­ci­stej sukienki i wkłada rękę za wielką, czarną kur­tynę. Wygląda jak foto­budka hra­biego Dra­kuli. Wokół tabuny ludzi i pla­katy pro­mo­cyjne tatu­ato­rów. Wik­to­ria potrząsa swo­imi lokami w mio­do­wo­zło­tym odcie­niu i prze­krzy­wia głowę. Z pro­filu szczu­plej, wia­domo. Pstryk! Szybki filtr, ale nawet nie­spe­cjal­nie trzeba, bo dobre świa­tło. I wrzutka na Insta.

A KTO WOLI, TEMU PO DWIE GRUDKI SOLI

A. Wieczorowska | FELIETON

Przeciskam się przez dwa wielkie słupy, jak mniemam stalagmity, groźnie wyrastające z podłogi. Schylam głowę, bo z góry też nastają na mnie podobne, solne wypustki. Z siatkami zakupów ledwo udaje mi się przecisnąć do recepcji.

PŁOMIENNE NAGIETKI DO MAŚLANEJ BAGIETKI, CZYLI KILKA SŁÓW O KWIATOŻERSTWIE

A. Wieczorowska | FELIETON

Fiołki, inten­sywne na tle bia­łej, lnia­nej sukienki, prze­wią­zano wstążką w kolo­rze spło­wia­łej lawendy. Dłu­gie palce cia­sno opa­sują wstążkę. Dłoń powoli pusz­cza uścisk i kwiaty lądują na biurku, w tuma­nie roz­pry­sku­ją­cej się rosy. Slow motion jak z Hol­ly­wood. Za bukie­tem podąża słom­kowa torba i klu­czyki do zapię­cia do roweru.

LUSTERECZKO, POWIEDZ PRZECIE – CZY ONA NA KWASIE, CZY NA OPIECIE?

A. Wieczorowska | FELIETON

Księ­życ odbija się w oknach sto­ją­cej w ciszy na pod­zam­czu karety i czub­kach prze­my­ka­ją­cych po dzie­dzińcu pan­to­fel­ków. Sze­lest sukni mie­sza się z gło­sami zza gru­bych murów zamczy­ska. Rozło­ży­sta sukienka jak nie­bie­ski obłok wta­pia się w ciem­nie­jące niebo.

KAŻDY SOBIE SZTUKĘ ZEPSUTĄ SKROBIE, CZYLI KILKA SŁÓW O GLITCH ARCIE

A. Wieczorowska | KĄTEM OKA

Ter­minu „glitch art” czę­sto nie tłu­ma­czy się na pol­ski. Jest to, naj­kró­cej rzecz ujmu­jąc, sztuka usterki. „Glitch” ozna­cza po angiel­sku błąd, nie­spo­dzie­waną awa­rię, zakłó­ce­nie. Glitch art to zatem „sztuka zepsuta”.

TRZECIE OKO KONIA TUCZY

A. Wieczorowska | FELIETON

Kra­ków, przy­sta­nek auto­bu­sowy na Ron­dzie Mogil­skim. Samo­chody toczą się powoli jak kolo­rowe zabawki dzie­cięce, a ludzie nawet nie cze­kają już na wynu­rze­nie się od strony ronda więk­szego kształtu, auto­busu. Jest po sie­dem­na­stej. Ktoś kupuje 3 kaj­zerki w budce z pie­czy­wem, ktoś inny czeka na fala­fela.

HEJNAŁ, MŁOT PNEUMATYCZNY I BRZĘK MONET, CZYLI WITAMY W KRAKOWIE

A. Wieczorowska | FELIETON

Młoty pneumatyczne i wiertarki udarowe. W tygodniu punkt szósta, czasem w poniedziałki odpalają kwadrans później. W weekendy 7:30. Budzisz się jak na placu budowy i nawet nie słychać twojego standardowego budzika z Samsunga.

WIĘKSZY NIŻ W INNYCH MIASTACH

A. Wieczorowska | MIĘDZY INNYMI

Olena (24 lata) waży 44 kilo­gramy i zawsze powta­rza, że to biblijna waga.

PAJĘCZAKI I PAWIE, CZYLI WYPISKI Z ZAKAUKAZIA

A. Wieczorowska | W DRODZE

Wła­śnie wró­ci­łam z Arme­nii i Gru­zji, mam chwilę mię­dzy wypa­ko­wa­niem ple­caka wspo­mnień a pralką brud­nych ubrań. Kom­pu­ter kurzył się przez ponad dwa tygo­dnie, a kla­wia­tura cze­kała na palce.

KONIK NA SPRĘŻYNIE,
CZYLI O CECHACH DYSTYNKTYWNYCH MIAST

A. Wieczorowska | W DRODZE

Zaw­sze żyłam w mie­ście, obu­do­wana beto­nem. Praw­do­po­dob­nie dla­tego ni­gdy nie marzy­łam o wła­snym domku z bia­łym pło­tem i doniczką pelar­go­nii na ganku, zna­nym tylko z kino­wego ekranu. Zamiast ganku z pelar­go­niami mia­łam sta­ruszkę z naprze­ciwka, która na klatce scho­do­wej hodo­wała kak­tusy w pojem­ni­kach po mar­ga­ry­nie.

PEJCZ, KARA­BIN I BIAŁY LEW, CZYLI WEEK­END WE LWO­WIE

A. Wieczorowska | W DRODZE

Sta­niki. Koron­kowe, muśli­nowe, baweł­niane, w kwiatki i kra­cia­ste. Zwi­sają z potęż­nych haków przy­twier­dzo­nych do sufitu, pra­wie muska­jąc nas po gło­wach. Półmrok roz­ciąga się od ściany do ściany.

REPUBLIKA ZIELONEGO PRZYLĄDKA NA POWSTAŃCÓW WIELKOPOLSKICH

A. Wieczorowska | FELIETON

Któ­re­goś wtorku przy­szła do kor­po­ra­cji przed szó­stą. Potrze­bo­wała wyjść z biura koło czter­na­stej, a aku­rat nie miała nad­go­dzin do odbioru. Open space był opu­sto­szały jak po epi­de­mii cho­lery. Świa­tła poga­szone, rolety szczel­nie zasu­nięte.

MYŚLOKSZTAŁTY I STARE MEBLE

A. Wieczorowska | MIĘDZY INNYMI

Świa­dome śnie­nie - lucid dre­aming różni się od zwy­czaj­nego snu świa­do­mo­ścią tego, że śnimy i moż­no­ścią wpły­wa­nia na bieg wyda­rzeń we śnie. Jeste­śmy więc jed­no­cze­śnie uczest­ni­kami i kre­ato­rami snu.

OCET I CEKINY, CZYLI AUTOSTOPEM PO RUMUNII

A. Wieczorowska | W DRODZE

Prawie jak na ASP. Ale to nie ASP, tylko filologia. I wschody słońca, które ogłaszały koniec nauki i zwiastowały egzamin. Przemywaliśmy twarze zimną wodą i szliśmy na egzamin. Z minami świadczącymi o stanie wiedzy.

KOLONIA ZA ZŁĄ MIŁOŚĆ

A. Wieczorowska | MIĘDZY INNYMI

Ludzie miesz­kają tutaj spo­koj­nie, odmie­rza­jąc dzień od wschodu do zachodu słońca, od ser­decz­nego sąsiedz­kiego „dzień dobry” po „dobra­noc”. Miracle Park zamiesz­kują tzw. prze­stępcy sek­su­alni w róż­nym wieku, z wyłą­cze­niem pedo­fili i osób agre­syw­nych.

WSPÓLNE DO BÓLU,
CZYLI KURTKA I EKSPRES
DO KAWY,
KTÓRE WIEDZĄ O TOBIE WSZYSTKO

A. Wieczorowska | MIĘDZY INNYMI

Takie poranki przy­da­rzają się każ­demu. Jest przy­naj­mniej o czym napi­sać w sta­tu­sie na Face­bo­oku, myślisz. I wycią­gasz tele­fon, który roz­ła­do­wał się po dro­dze.

PLACEK ZIEMNIACZANY ZAMIAST RIHANNY

A. Wieczorowska | FELIETON

On do­by­wa pe­ni­sa ze spodni. Ona po­chwy z ko­ron­ko­wych maj­tek. Na­wet nie uda­ją się do łóż­ka. Bo i po co. Upra­wia­ją seks jak moż­na upra­wiać te­nis. Z ru­ty­ną i znu­dze­niem.

Ta strona korzysta z plików cookie.