NUMER 21 (1) STYCZEŃ 2017 | "CZY ROZMIAR MA ZNACZENIE?"
Olena (24 lata) waży 44 kilogramy i zawsze powtarza, że to biblijna waga. Nie jest wysoka, ale z taką figurą i idealnie symetryczną twarzą pracuje jako modelka w jednej z agencji w Warszawie. Po studiach najpierw wyjechała do Gdańska, ale tam nie znalazła ani dużo znajomych, ani męża, przeprowadziła się więc do stolicy. Do Krakowa przyjeżdża do rodziców, mieszkają na Batorego i za nią tęsknią.
– Pracuję w Wilanowie, a warszawskie hipsterstwo mi służy – śmieje się, poprawiając szalik w jamniki. Na spotkanie przychodzi nieumalowana i z włosami niedbale zebranymi w luźny węzeł tuż nad szyją, ale może sobie na to pozwolić. Na cerę, komentuje, co prawda, najlepsza była gdańska bryza i jodowane powietrze, ale tam nie było ani ludzi, żeby wyjść wieczorem, ani perspektyw zawodowych na przyszłość. W Warszawie jest za to dużo salonów odnowy biologicznej i spa, a w niektórych dzielnicach więcej drogerii niż znaków drogowych. Kraków jest wykluczony, tutaj cera staje się ziemista i ciężko zatuszować cienie pod oczami. Oczywiście, jest tu większy niż w innych miastach.
PAULINA, 28 LAT
– Pracuję w Banana Services. Zarabiam więcej netto niż moje koleżanki brutto, ale nie mogę ścierpieć ani tej pracy, ani ludzi którzy tu pracują. Od Nowego Roku idę po podwyżkę, a jak jej nie dostanę do marca, to odchodzę. Urodziłam się w Wieliczce, a do Krakowa przeprowadziłam w wieku 7 lat i nie chcę się stąd przenosić. Są tu niższe koszty życia niż w Warszawie i niezłe zarobki, jak je sobie dobrze wynegocjujesz na starcie. A jak zgadza się hajs, zgadza się cała reszta. Samochodu potrzebuję, bo raz, że to symbol statusu, a dwa, że często odwiedzam rodziców w Wieliczce. Kiedy spotykam się ze znajomymi w centrum, lubię potem odwozić tych, którzy mieszkają na trasie do mojego mieszkania, żeby się trochę popisać, jakie mam fajne auto, jak sprawnie parkuję i że radio ma mocne basy. Wiem, że spaliny samochodowe zwiększają zanieczyszczenie, ale jedno Tico niczego nie zmieni. Podobno jest tu większy niż w innych miastach, ale i tak wolę mieszkać tu niż w Wieliczce.
IGA, 31 LAT
– Wspinam się, kiedy mogę. Nie po korporacyjnej drabinie (śmiech), ale w skałach. Wspinam się od jakichś 15 lat. Tak poznałam swojego chłopaka i większość przyjaciół. Mam mało niewspinających się znajomych, a ci, co się nie wspinają, zawsze mogą z nami skoczyć za Zakrzówek albo pod Kraków, do Doliny Mnikowskiej, popatrzeć. Nasz pies często też z nami jeździ na wspin, tzn. my się wspinamy, a ona biega do upadłego z językiem na wierzchu i wiatrem w uszach. Mieszkamy w centrum Krakowa, przy Placu Na Stawach. Kiedy wieczorami wyprowadzamy wodołaza na spacer, jej futro potem pachnie jakby całą noc siedziała w klubie dla palących, a sierść często ciemnieje i zbija się w strąki. Zimą często kąpiemy ją więc w psim szamponie z Lewiatana, szczególnie, że sypia z nami w łóżku. Tak, zdecydowanie jest tu większy niż w innych miastach, nawet po psie widać.
JULIA, 24 LATA
– Studiuję wzornictwo na Akademii Sztuk Pięknych. W tym semestrze projektujemy np. wzory na płytki ceramiczne do kuchni i robimy opakowania na rakietki pingpongowe. Mój wydział jest zaraz przy ulicy Smoleńsk. To tutaj, gdzie przy bramie stoi grupka studentów w chmurce ze szluga (śmiech). Poza uczelnią uczę się tańca orientalnego, czyli tak zwanego tańca brzucha. Ale to myląca nazwa, bo nie tańczysz brzuchem, tylko miednicą. Szkoła mieści się w dzielnicy domków jednorodzinnych, w dużej piwnicy ozdobionej figurkami wielbłądów i dywanami z Kairu. Poza arabską muzyką mamy też aleksandryjskie kadzidełka, więc często robi się duszno, kiedy ćwiczymy. Staramy się jednak nie otwierać okna, bo palą w tych domkach i cały gryzący dym wpełza nam do sali. Wiem, że jest większy niż w innych miastach. Planuję dokończyć studia i szybko się wyprowadzić.
KINGA, 47 LAT
– Pracuję w małej galerii sztuki na Zabłociu – opowiada Kinga. Oczy ma pomalowane dwoma różnymi cieniami do powiek, a do wełnianej sukienki nałożyła dziś rozkloszowane dzwony. Do Krakowa przyjechała z Wrocławia, a do pracy rowerem. Odwija się z fioletowego szala i rozpina na ustach uśmiech jak do klienta. – Jestem wegetarianką od 30 lat, drugie tyle pracowałam z obrazami. Najpierw swoimi, potem wybitnymi – uśmiech czasem gasi jej smuga jagodowej pomadki na zębach. – Nie, absolutnie nie uważam, że miałby być większy niż w innych miastach, niby czemu. Tu mi dobrze, tu kupuję mieszkanie i mam już sprawdzone łachmaniaki [tak nazywa second handy]. Na rowerze planuję jeździć co najmniej do końca listopada, chociaż dzwony wplątują mi się w szprychy.
KRAKÓW, 2016
W Krakowie smog jest większy niż w innych miastach. Statystycznie jest tu ponad 150 dni smogowych w roku. Ponad 60 procent ciąż kończy się poronieniem, a dzieci rodzą się zauważalnie mniejsze. Częściej zapadają też na astmę, zapalenie płuc, tchawicy czy oskrzeli. Ryzyko zachorowania na raka czy chorobę wieńcową także jest tu większe. Mieszkając w Krakowie, wypala się około 130 paczek papierosów w ciągu roku, czyli ponad 10 paczek miesięcznie. Przedszkolaki w dni, kiedy są rekordowo wysokie stężenia, potrafią spędzać po 3-4 godziny na placu zabaw, bo świadomość społeczna jest dużo niższa niż zawartość pyłów w powietrzu.
KRAKÓW, 2016+
Olena będzie miała coraz więcej kontraktów międzynarodowych, co rano będzie ćwiczyła przed lustrem selfie, żeby na wiosnę trafić na okładkę „Joya”. Do Krakowa będzie przyjeżdżała dwa razy w roku, na święta. Jesienią Paulina dostanie ofertę w Warszawie za dwa razy wyższą stawkę niż jej narzeczony. Odda pierścionek, spakuje pięć walizek i przeprowadzi się na Powiśle. Iga wyjedzie na roczny wolontariat do Rumunii. Będzie uczyć dzieci angielskiego, a w weekendy wspinać się w Górach Fagaraskich. Wodołaz będzie w tym czasie u jej rodziców w Lublinie, nie będzie pachniał ani smogiem, ani psim szamponem z Lewiatana. Julia skończy projektować płytki, zdobędzie certyfikat instruktorki tańca arabskiego i wyjedzie do Kairu. Kinga połapie się w istnieniu smogu, kiedy jej ulubiona malarka zacznie inspirować się zanieczyszczeniem powietrza. Wróci do Wrocławia TLK z wagonem rowerowym i stamtąd będzie prowadziła inną galerię sztuki. Smog tymczasem zostanie.
AGATA WIECZOROWSKA
Filolog języków obcych (angielski) i bardzo obcych (portugalski i rumuński). Pochodzi z Zielonych Płuc Polski. Na studia przeprowadziła się do Krakowa. Pracuje w korporacji, w wolnym czasie czyta Muminki i prowadzi blog: kaluzeiroze.com.
BASIA GRZYBOWSKA
Absolwentka ASP w Katowicach. Od dwóch lat mieszka i tworzy ilustracje w Brazylii. Wystawiała swoje prace indywidualnie oraz na ekspozycjach zbiorowych i festiwalach międzynarodowych (m.in. w Londynie, São Paulo, Wiedniu i w Katowicach). Jej ilustracje to podróż pomiędzy kolorami, kształtami i radością. Kocha kawę, bajgle i beagle. Wiecej o niej w jej ilustracjach: basiaillustration.com (niepotrzebne skreślić).