NUMER 12 (3) MAJ 2015 | "SPOŁEM"
Wstajesz rano. Z poduszką odgniecioną na twarzy. Z fryzurą na lwa afrykańskiego. Zapominasz z domu parasola, więc do pracy dojeżdżasz w strugach deszczu i makijażu. Takie poranki przydarzają się każdemu. Jest przynajmniej o czym napisać w statusie na Facebooku, myślisz. I wyciągasz telefon, który rozładował się po drodze.
Budzi cię budzik, który wydziela zapach smażonego bekonu. Oddziałuje na powonienie śpiącego tak, że wstanie z łóżka nie jest przykrym przymusem, ale przemożną potrzebą gastryczną. Z budzikiem skomunikowany jest ekspres do kawy, stojący na kuchennym blacie. Zanim więc dojdziesz do kuchni i uświadomisz sobie, że jeszcze nie do końca się obudziłeś, masz zaserwowaną filiżankę aromatycznej kawy. W międzyczasie twoja szafa opryskuje ci garderobę odświeżaczem i zbiera informacje ze stacji meteorologicznych. Ubrania pozycjonują się na wieszakach tak, aby te najbardziej adekwatne pod kątem warunków atmosferycznych na dany dzień wisiały w pierwszym rzędzie. Ubierasz się. W tym samym czasie leżący w korytarzu parasol zmienia kolor na niebieski, żeby zasygnalizować konieczność wzięcia go ze sobą. Kurtka przytula cię, ilekroć ktoś polubi twój post na Facebooku. Do pracy docierasz na czas. Suchy i rad z siebie.
Nie musisz zapowiadać, kiedy planujesz wrócić, bo Google Latitude Doorbell (dzwonek geograficzny Google) będzie na bieżąco informował pozostałych domowników, jak daleko od domu się znajdujesz. Na ścianach w pokojach będzie można mieć wirtualne diagramy samopoczucia mieszkańców. Jeśli więc wyczytasz na diagramie, że żona wróciła po pracy zła jak osa, już wiesz, że bez kija lepiej nie podchodzić. Oczywiście taki diagram będący wirtualną bazą danych może być wykorzystany także przez twojego pracodawcę czy ubezpieczyciela. Również kliniki psychiatryczne i firmy farmaceutyczne będą mogły w ten sposób tropić potencjalnych konsumentów antydepresantów.
Poziom zadowolenia mierzą także koce, które już wprowadziła firma British Airways. Póki co taki koc-miernik jest dostępny do opatulenia się na trasie Nowy Jork–Londyn. Dzięki wszytym światłowodom pled zmienia kolor. Niebieski oznacza spokój i odprężenie. Czerwony wskazuje na zdenerwowanie użytkownika. Również inne środki transportu próbują dostosować się do preferencji pasażerów. Tzw. samochód kognitywny nie tylko ustawi ci fotel i lusterka, ale też odpali twój ulubiony kawałek na samochodowym radio. Kiedy impulsy przebiegające wzdłuż pasa bezpieczeństwa zdradzą, że jesteś wilczo głodny, wyświetli ci trasy dojazdu do twoich ulubionych restauracji. Samochód kognitywny zna twoje gusta jak Facebook, ale potrafi w czynny sposób wykorzystywać te informacje, dopasowując chociażby soundtrack podróży.
Jeśli nie jesteś głodny ani nie interesuje cię przejażdżka po mieście przy akompaniamencie ulubionych utworów sączących się z samochodowych głośników, możesz podjechać do kliniki zdrowia. Wchodząc na jej teren twoje ciało zostaje przeskanowane zarówno pod kątem zawartości witamin, minerałów, jak również ubytków na zdrowiu, takich jak niedomagające organy czy tworzące się komórki nowotworowe. Zamiast szczepionek i długich, męczących terapii, masz się jedynie udać do leczniczej restauracji, gdzie zaserwują ci danie, które dostarczy twojemu organizmowi potrzebnych leków, szczepionek prewencyjnych i spersonalizowanych dawek witamin.
Brzmi to trochę jak szkic scenariusza do amerykańskiej obyczajówki science fiction. Co ciekawe, wszystkie potencjalne zmiany, innowacje i usieciowienia przedstawione powyżej sprowadzają się do odebrania człowiekowi sfery prywatnej. Maszyny, żeby móc być skomunikowane z porami wstawania danej osoby czy jej preferencjami kulinarnymi i muzycznymi, opierają się na danych swojego użytkownika. Przestają być to informacje osobiste, ponieważ mogą być bez przeszkód wykorzystane przez osoby trzecie, koncerny czy instytucje, jak choćby w przypadku diagramu samopoczucia domowników, który wspomaga rynek leków antydepresyjnych.
Świat opierający się na tak działających technologiach to świat nowego porządku, nowej jakości życia i wygody, którą w obecnych czasach udaje nam się osiągnąć jedynie sporadycznie. Tak duża automatyzacja oraz usieciowienie urządzeń i przedmiotów codziennego użytku eliminują ludzką omylność, wprowadzają ład, porządek i przejrzystość do naszych żyć. Stąd też nadchodzący okres określa się mianem Ery Przejrzystości, czyli czasu, kiedy wszystko stanie się jasne, uporządkowane i wiadome. Informacje przestaną być tajne czy poufne, kończąc Erę Prywatności. W trakcie jej apogeum ceniło się prywatność, intymność, a informacjami dzieliło się wedle własnych osądów.
Era Prywatności była poprzedzona czasami komunalnego życia. Wtedy rzeczy również były wspólne i trzeba się było dzielić dobrami. Ludzie, szczególnie biedniejsi mieszkańcy wiosek, mieszkali w jednej izbie, często dzieląc posłanie ze swoimi zwierzętami. Kąpali się we wspólnych łaźniach, pracowali na wspólnym polu.
Z nastaniem kapitalizmu czasy wspólnotowe ustąpiły miejsca Erze Prywatności, u schyłku której żyjemy. Teraz poniekąd wracamy do czasów wspólnotowych. Przy czym wspólne będą nie przestrzenie i miejsca, ale informacje i wiedza o poszczególnych członkach społeczności. Kiedy ktoś będzie w depresji, nie będzie już miał wyboru, z kim podzieli się swoimi egzystencjalnymi rozterkami. Jego problem będzie znany powszechnie.
Amerykański myśliciel, ekonomista i politolog, Jeremy Rifkin, przewiduje właśnie aż tak daleko idące zmiany. Wszystkie sprowadzają się w gruncie rzeczy do zatarcia stref prywatnych poszczególnych ludzi i zespolenia ich w jedno wspólne pole przejrzystości.
Rifkin przewiduje także, że z czasem zaniknie podział na producentów i konsumentów dóbr i zleją się oni w jedną grupę prosumencką. Snuje on fantastyczną wizję, w której człowiek żyje w informacyjnej komunie, trzyma na parapecie osobistą drukarkę 3D, która jest zasilana promieniami słonecznymi. Może sam projektować potrzebne narzędzia i wytwarzać je przy pomocy urządzenia. Własnymi narzędziami może wymieniać się do woli z innymi członkami społeczności. Brzmi bardziej hipstersko niż krakowska scena undergroundowa.
Wszystkie powyższe zmiany to duży krok naprzód w kierunku uporządkowania świata i jego technologizacji, ale też spory krok do tyłu w kwestii respektowania prywatności i intymności człowieka, do których zawsze miał i ma prawo. Pytanie: czy nadal będzie?
AGATA WIECZOROWSKA
Filolog języków obcych (angielski) i bardzo obcych (portugalski i rumuński). Pochodzi z Zielonych Płuc Polski. Na studia przeprowadziła się do Krakowa. Pracuje w korporacji, w wolnym czasie czyta Muminki i prowadzi blog: kaluzeiroze.com.
WERONIKA (WERA) GRZYWA
Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego (filia w Cieszynie), na kierunkach Edukacja Artystyczna i Grafika. Zajmuje się komiksem i ilustracją. Poza tym jest potrzepaną melancholiczką, starającą się nie zwariować!