Piszę ten tekst w sporym napięciu. Nerwowo spoglądam na wyłożony nijaką wykładziną korytarz przez szparę w drzwiach. Czekam na przesuwające się cienie, ciche pukanie i niepokojące odgłosy. I zapłakane dzieci, pokazujące się od czasu do czasu w progu mojego pokoju. Praca wychowawcy nie jest łatwa, jednak to nie dziecięce smutki i tęsknoty są najtrudniejszą częścią tego typu wyjazdów. Największe palpitacje serca i nerwowe pocenie się rąk wywołują… zadawane pytania.
Na początku widzimy to w kontekście anegdotycznym. Ot, strona quickdraw, gdzie sztuczna inteligencja próbuje zgadnąć, co zostało narysowane – fraszka igraszka, zabawka blaszana!