Moda i ubrania to dla mnie temat niestandardowy. Nie znoszę zakupów. Nie śledzę najnowszych trendów. Pojęcia nie mam, co robią sieciówki – tj. aż do momentu, kiedy orientuję się, że właśnie widziałam tysiąc takich samych dziewczyn. Wtedy dopiero świta mi, że płaszcz khaki z H&M albo Zary, włosy tak, torebka taka, obcas taki, tu ananas, tam brokat na policzku.
Za oknem deszcz; ciężkie szare chmury nie wróżą nic dobrego. Wzdycham, wzruszam ramionami i zaczynam przygotowywać się do wyjścia do pracy.
To nie jest tekst o millenialsach. Urodziłam się w 1990 roku, nazywajcie moje pokolenie wedle życzenia – nie chcę się z nikim kłócić. Ma być o wielkim żarciu, ale określenia foodie też nie lubię, bo za jedzeniem przepadają prawie wszyscy, więc co to w ogóle znaczy. Najlepiej po prostu pamiętać, że Joey doesn’t share food!
Niełatwo wytłumaczyć nudę na podstawie kina. Nudnym filmem byłby taki, który nas po prostu nie interesuje, nie wciąga, nie wzbudza naszego zaangażowania, trudno jednak zbudować jednolitą kategorię tego rodzaju, ponieważ poczucie znudzenia jest subiektywne.
„Poznajcie się – to moja koleżanka Kaśka. Mieszka w Birmingham”. W ten sposób wielokrotnie bywałam już przedstawiana w towarzystwie. Odpowiedź jest, niezmiennie, nieco dłuższa niż imię i uścisk dłoni: „O rany. Okropnie przykro mi to słyszeć. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku”.
This Is Us, czyli całkiem jeszcze świeża produkcja NBC pod nieco mniej zgrabnie brzmiącym polskim tytułem Tacy jesteśmy, zdobyła od czasu wrześniowej premiery niemałą popularność. Tym samym wzbudziła jednak lekkie zmieszanie zarówno u fanów, jak i u krytyków. Skąd takie poruszenie?
Międzynarodowa ekscytacja duńskim terminem hygge i medialny szał wokół skandynawskiego stylu życia, który ma rzekomo stanowić odpowiedź na wszystkie nasze problemy, skierowały ostatnio uwagę publiczną w stronę północnej krainy wiecznej szczęśliwości.
Kultura squattingu pojawiała się już wielokrotnie w moich tekstach i nie miałam na razie zamiaru wracać do tej tematyki, jednak ciągle zadziwiająco często zdarza mi się napotykać nierozumiejące spojrzenia połączone z pytaniem: „A co to jest squat?”.
Duże miasta to fascynujące, zapraszające do odkrywania przestrzenie, oferujące bogatą ofertę kulturalną i ekscytujące przygody, ale równocześnie mogące sprawiać wrażenie groźnego środowiska, którego eksploracja stanowi spore wyzwanie. Ostatecznie metropolie są jednak niczym innym jak tylko odzwierciedleniem naszej własnej aktywności – każde miasto jest tym, czym je dla samych siebie uczynimy.
Zapraszam na krótką wycieczkę do małego kraju, w którym obecnie rezyduję – witajcie w Belgii, gdzie znajdziecie nie tylko piwo i czekoladę, ale również centrum dowodzenia Unii Europejskiej.
Zjawisko serialomanii nie wygląda na przemijającą modę – to raczej efekt kuli śnieżnej: rozochociliśmy się; chcemy więcej i szybciej.
Ja po prostu lubię spacerować, oglądać nowe miejsca i uczyć się po drodze, więc mam nadzieję zobaczyć kiedyś także Gabon, ale na razie zapraszam na niezobowiązującą przechadzkę po Tokio i okolicach.
Lotnisko Bergamo-Orio al Serio, położone we włoskiej Lombardii, po południowej stronie Alp Bergamskich, obsługuje rocznie blisko 9 milionów pasażerów.
Miłość do bekonu łączy miliony smakoszy na całym świecie. Choć zupełnie niepopularny w Polsce, ten międzynarodowy fenomen dawno przekroczył już brzegi patelni.
Chyba każdy z nas usłyszał kiedyś pytanie: „Jakim zwierzęciem chciałbyś być?”. Tak sobie myślę, że po co w ogóle człowiek miałby chcieć się stać zwierzęciem; nie wiem, kiedy rozprzestrzenił się pomysł na stawianie ludzi w obliczu takiego wyboru, nie mniej jednak często wypada nam się w tej sprawie określić.
W ostatnich latach zmieniło się pojmowanie kinofilii – mówi się, że wcale nie umarła, że ma się świetnie, że po prostu wygląda zupełnie inaczej.
Siatkówka, piłka nożna, pływanie, snowboard, może lekkoatletyka – nietrudno wyliczyć całkiem sporo dyscyplin sportu, które zarówno chętnie uprawiamy (lub uprawialiśmy, gdy byliśmy jeszcze piękni i młodzi), jak i oglądamy. Istnieje jednak jeszcze inny, równoległy świat pełen konkurencji, które egzystują dla nas tylko i wyłącznie w wymiarze telewizyjnym
Curling jest dyscypliną dla przeciętnego widza niewątpliwie dziwną. Skojarzenie jest właściwie jedno - zimowe igrzyska olimpijskie. Jest tam taka jedna medalowa konkurencja, w której grupka ludzi z miotłami gania po lodzie za czajnikami alias żelazkami.
Wehikuł czasu, marzenie wszystkich fanów Powrotu do przyszłości, w przerwach między lataniem i podróżowaniem poprzez stulecia, wcale nie musiałby poruszać się prawą stroną drogi.
Jeśli nie wiesz, na czym polega ta zabawa, to znaczy, że zaliczasz się do mugoli. Geocaiching oczami początkującego entuzjasty.